czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział XXXIX

~*~

- Weźmy Leonka na spacer - zaproponował kolejnego dnia blondyn. Noc spędzili wspólnie, czuła się jak w siódmym niebie. Nigdy nie odczuwała, żeby ktokolwiek darzył ją taką miłością jak blondyn. Nawet od mamy, którą na prawdę bardzo mocno kochała. Ale co z tego ? Przecież ona była w domu dwa razy do roku i to na święta. Chodziła w tych samych spodniach, była wyśmiewana od podstawówki, aż do momentu, gdy sama na siebie zaczęła zarabiać. Nie poddała się, to nie w jej stylu. Matki nigdy nie było, okres dojrzewania musiała przetrwać samotnie. Wszystkie górki, który były postawione na jej drodze, przechodziła sama, lub z pomocą Bartka. A teraz ma jego, ma Marco. Kłócą się i to często, ale nie ma związków idealnych.
- Pewnie, wyprowadź wózek, a ja go ubiorę - odpowiedziała po dłuższej chwili zamyślenie, w której nadal trwała. Co z jej ojcem, o ile on jest na prawdę jej ojcem. Przecież to zwykły dupek ! Ale nigdy tak nie powiedziała, po tym wszystkim co jej zrobił nadal go szanowała. Teraz ma brata, kto by pomyślał, że będzie miała swoje oczko w głowie. 
- O czym ty dzisiaj tak myślisz ? - zapytał chłopak prowadząc " pojazd " po chodnikach Dortmundu. Nie dziwił się jej, że tak mało mówiła. Kto normalny chciałby rozmawiać o swoim życiu po takich przejściach. Cały czas próbował sobie wyobrazić co ona musiała znosić, starał się ją wspierać na każdym kroku, chociaż nie zawsze mu to wychodziło, ale cały nie poddawał się, po prostu przy niej był.
- O moim ojcu, o życiu w Polsce i o Bartku, za którym tak strasznie tęsknie - odpowiedziała całą prawdę. Jak Kuba daje sobie z tym wszystkim rade ? Cały czas próbowała to zrozumieć. Ona z każdym dniem jest coraz słabsza, coraz bardziej krucha i mniej odporna na ból.
- Przestań się tym zamartwiać, teraz masz nowe życie. Masz przyjaciół, rodzinę i masz mnie. Zawsze przy Tobie będę, jeszcze nigdy się tak bardzo nie zakochałem jak w Tobie wiesz ? - próbował ją wspierać, nawet teraz. Uwielbiał, gdy się uśmiechała, a zwłaszcza gdy ten uśmiech jest wywołany przez niego. Prowadził wózek do parku, a ona szła obok trzymając mocno jego dłoń. Patrzała na niego tymi swoimi, niebieskimi oczami. Zakochał się w nich od pierwszego wejrzenia. A jej dotyk sprawiał, że przez jego ciało przechodziły ogromne dreszcze. 
- Wiem, ale nie potrafię zapomnieć. To nigdy nie minie, na zawsze będę pamiętać o nim, o moim poprzednim życiu. Ale masz rację, nie warto się tym już zamartwiać. Kocham Cię i zawszę będę Cię kochała - uśmiechnęła się delikatnie, odsłaniają swoje piękne, białe zęby. Kocha go i to tak mocno, że czasami ją to aż boli. Miłość może boleć ? Dziwne, ale tak bywa. Nie potrafi sobie teraz wyobrazić życia bez niego. Jest jej słońcem, które powoduje, że cały czas się uśmiecha. 
- I właśnie w takiej Laurze się zakochałem. Wesołej i zawsze pełnej energii - również uśmiechnął się szeroko, lecz poczuł jak dziewczyna mocniej ściska jego dłoń. Nie bez powodu to robi, musiało się coś stać. Spojrzał na nią, a ona nerwowo patrzyła przed siebie, cała czerwona ze złości i strachu.
- Weź Leona i idź stąd - powiedziała stanowczo nie patrząc na niego, lecz puszczając jego ciepłą dłoń. Kogo tam zobaczyła ? Dlaczego tak się zachowuje ? Przeraził się, widząc jak zachowuje się dziewczyna, którą kocha.
- Co się stało ? - zapytał lekko poddenerwowanym tonem głosu, chodź tak na prawdę miał ochotę panikować. Nie wiedział co tu się dzieje, a jego dziewczyna stała jak kamień i patrzyła w jednego człowieka, jakby ujrzała ducha. 
- Kochasz mnie ? - spojrzała w jego oczy. Był przerażony, ona nigdy się tak nie zachowywała.
- Kocham Cię bezgranicznie - odparł szczerze, to co mu mówiło jego serce. Zrobiłby dla nie wszystko, a młoda Polka doskonale o tym wiedziała.
- A ja Ciebie, dla tego musisz go stąd zabrać w bezpieczne miejsce. Proszę zrób to dla mnie. - szepnęła wtulając się w jego ciało, jakby bała się, że więcej tego nie zrobi. Kątem oka zerknęła, że mężczyzna się zbliża w ich stronę.
- Nie zostawię Cię tutaj samej, chyba zwariowałaś. Powiedz mi co się dzieje, proszę Cię - odpowiedział jej tak bardzo zdenerwowany. W głębi duszy domyślał się wszystkiego, ale niego chciał tego mówić. Miał nadzieję, że tak nie jest. Wąchał jej włosy, które jak zwykle pięknie pachniały, zresztą jak ona cała. 
- Po prostu mi zaufaj, a ja później Ci wszystko wyjaśnię - mówiła jeszcze ciszej, ale za to o wiele bardziej nerwowo, niż wcześniej - Zawsze będę Cię kochać - dodała szybko po czym się od niego odkleiła. Ucałowała w główkę małego Leona i poszła w stronę faceta. Z każdym krokiem bała się coraz bardziej, ale musiała stawić temu czoło. Nerwowo odwróciła za siebie głowę, chłopak ją posłuchał i zaczął się oddalać na bezpieczną odległość. Od starszego mężczyzny dzieliło ją zaledwie kilka metrów i dopiero teraz zauważyła, że w lewej dłoni trzyma nóż, który sama mu kiedyś podarowała. Był kiedyś normalny i uwielbiał chodzić na grzyby, więc ta sprawiła mu prezent, kupując nóż do grzybów. Później się dopiero zaczęło wieczne picie alkoholu. Przerażona widząc, że Marco już nie widać z jednej strony odetchnęła z ulgą, lecz z drugiej była kłębkiem nerwów. 
- Cześć córeczko - usłyszała lekko zachrypnięty głos swojego ojca.
- Co ty tu robisz ? - zapytała wściekła. Wszystko się już układało, jej życie wkroczyło na właściwy tor, ale musiało się coś popsuć. Czy chodź raz nie może być dobrze.? Zawsze musi się coś popsuć i to w najmniej oczekiwanym momencie.
- Przyjechałem odwiedzić moją ukochaną córeczkę - odparł z ogromną ironią w głosie. Zamieniła z nim zaledwie dwa słowa,a już chciała uciekać. Czuła się strasznie, wszystko wróciło. To jak próbował się do niej dobierać, jak krzyczał i pił, jak nie miała co jeść.
- Przestać chrzanić. Zostaw nas w spokoju ! - wrzasnęła na całe gardło. W końcu mogła mu powiedzieć to co czuje i co myśli. Nie chciała już dłużej dusić tego w sobie. - Bez Ciebie życie jest cudowne wiesz ? Nie muszę się martwić, że nie będę miała co jeść, że jak wrócę do domu to będziesz pijany. Nienawidzę Cię rozumiesz ? Nienawidzę - wrzasnęła po raz kolejny. Ulżyło ? Nie ulżyło, wcale. Wręcz przeciwnie, poczuła się jeszcze gorzej, bo musiała wrócić do tych strasznych chwil.
- Smarkulo, jak ty się odzywasz do ojca ? - wyraźnie się rozzłościł. Czyżby jeszcze miał coś takiego jak uczucia ? Nie możliwe, nie on. A jednak, słowa jedynej córki dotknęły go, jak małe szpilki wbiły się w jego serce. - Jesteś szmatą jak twoja matka - krzyknął, a dziewczynie popłynęły łzy. Poczuła się jakby ktoś strzelił jej w twarz, albo gorzej. Zagotowało się w niej, wściekła się jak nigdy.
- Mnie możesz obrażać, ale nie moją mamę - wykrzyczała mu prosto w twarz zalana łzami. Podeszła bliżej, od razu można było poczuć odór alkoholu. Szybkim ruchem wyrwała mu nóż z dłoni i odeszła na krok to tyłu. - Może pójdę siedzieć, ale mama będzie miała spokój do końca życia - dodała ciszej. Czy tak na prawdę tak krucha dziewczyna mogłaby coś takiego zrobić ? Sama nie wiedziała czy chce to zrobić. To wszystko najzwyczajniej w świecie działo się za szybko, a ona nie dawała sobie rady z takimi rzeczami.
- Laura nie rób tego - usłyszała z boku, to Mario. Przyjaciel ? Czy jeszcze można go tak nazwać ? - Nie jest tego wart dobrze o tym wiesz. - dodał powoli podchodząc do dziewczyny
- Odsuń się, nic nie mam do stracenia. - krzyknęła podchodząc do ojca
- A co ze mną ? Już mnie nie kochasz ? - usłyszała z drugiej strony. To Marco, jej Marco. Zaczęła płakać, widząc ich wszystkich. Rękę z nożem zaczęła opuszczać coraz niżej, aż padła na ziemie i zaczęła wręcz wyć. Nie mogła tego zrobić, za bardzo kocha życie i osoby, które ma przy sobie. Poczuła jak ktoś ją przytula tak mocno, jakby chciał ją udusić. Podniosła wzrok do góry, to nie kto inny jak blondyn. Spojrzała na Mario, który odrzucił nóż daleko od nich i trzyma jej ojca.
- Kocham Cię, zawsze będę Cię kochać. Moje serce należy tylko do Ciebie - wyszeptała wtulając się w niego jeszcze bardziej. Łzy już chyba wszystkie jej wyleciały i teraz już nie miała czym płakać. Po chwili przyjechała policja, zabrała starszego Polaka, a ona cały czas tkwiła w mocnym uścisku klubowej jedenastki. Czy to już koniec? Czy już więcej go nie ujrzy na swoje oczy ? Taką miała nadzieję. Przez jedną osobę, mogła stracić wszystko, mogła zrujnować sobie życie. Spojrzała w jego oczy i od razu zrozumiała co miała zrobić. Podniosła się powolnie z trawnika i podeszła do Mario. - Dziękuję - wyszeptała mocno się do niego przytulając
- Chodźmy do domu, jak na dziś wystarczy tych wrażeń - wtrącił się podchodząc do tulących się przyjaciół. Dziewczyna nadal była bardzo roztrzęsiona, ale z każdą chwilą było lepiej. Kamień spadł jej z serca, lecz nagle przypomniało jej się o Leonku.
- Gdzie jest Leoś ? - zapytała przestraszona trzymając się Marco
- U mojej siostry, spokojnie jest bezpieczny. - odpowiedział jej przyciągając ją mocniej do siebie
- Grubasie chodź tu - uśmiechnęła się delikatnie wyciągając do niego rękę
- To same mięśnie - odkrzyknął, na co wszyscy zaczęli się wesoło śmiać.


~*~

Dziś kolejny rozdział !
Co wy na to ? Ostatni to była tragedia, więc koniecznie musiałam napisać następny.
Chyba wyszedł całkiem, całkiem ? Co myślicie ?
Mam nadzieję że przypadnie wam do gustu. <3
Opowiadajcie jak mijają Wam wakacje ?
Czy tylko ja się tak strasznie nudzę w tym domu ?
Opowiadajcie ! <3
Buziaki :* e