niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział XXXI

~*~


- Kocham Cię - szepnęła cicho wtulając się w ciało swojego ukochanego. Miała świadomość, że bez niego nie dałaby sobie rady. To on jest dla niej największą podporą, właściwie już od momentu gdy go poznała.
- Ja Ciebie, jesteś moim skarbem - odparł całując ją w czubek głowy, od razu uśmiech wkradł się na jego twarz
- Wstajemy - spojrzała na niego po czym leniwie wstała i poszła prosto do łazienki. Wzięła szybko prysznic, ułożyła włosy, ubrała na siebie lekkie ciuchy i wyszła z toalety. Zaraz po niej poszedł Reus, cała poranna toaleta zajęła mu 20 minut, po czym gotowy wszedł do pokoju, gdzie na łóżku siedziała Laura i wpatrywała się w ekran telewizora.
- Idziemy ? - zapytał podając jej rękę
- No raczej - odparła z uśmiechem łapiąc jego dłoń. Powoli zeszli na dół, gdzie siedzieli prawie wszyscy, oprócz Ann. Usiedli przy stole i zaczęli jeść wspólnie śniadanie. Dużo rozmawiali i się śmiali, co pewnie obudziło księżniczkę Ann, która zaspana zeszła na dół z kwaśną miną.
- Cześć - powiedzieli wszyscy, ale nie usłyszeli odpowiedzi od modelki, a zarazem dziewczyny Mario. Chyba nie była w humorze. Zachowanie Niemki zirytowało Laurę, dlatego też od razu odeszła od stołu i wyszła na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza. Nie mogła zrozumieć dlaczego ta dziewczyna taka jest. To dobro innych osób liczyło się najbardziej, a ona psuła wszystkim wakacje. Miała już jej dosyć po jednym dniu, a jak miała tu wytrzymać kolejne 5 dni ? Nikt jej tak nie irytował jak Ann, była chamska i zbyt pewna siebie.
- Nie lubisz jej prawda ? - zapytała Cathy, dziewczyna kapitana żółto-czarnych 
- Miałam nadzieję że nikt nie zauważy - odparła z delikatnym uśmiechem, który wkradł się na jej usta.
- Nie martw się, my też za nią nie przepadamy. Ale to szczęście Mario jest tutaj najważniejsze - powiedziała brunetka
- Wiem, że masz rację, ale ja jej nie potrafię tolerować. Jak ją widzę już mam dosyć, myśli że jeżeli jest modelką to od razu może wszystko - rzekła zdenerwowana przez zęby
- Rozumiem, ale zrób to dla Mario. - dodała przytulając delikatnie blondynkę, po czym weszła z powrotem do środka. Młoda Polka jeszcze przez chwilę stała na dworze, żeby po chwili wejść do domku. Wszyscy siedzieli przy stole, więc dziewczyna usiadła obok swojego chłopaka. Cathy spojrzała na nią pokrzepiająco po czym się uśmiechnęła.
- Idziemy dziś nad jezioro ? Tak gorąco jest na dworze. - zaproponowała mocząc usta w szklance wody
- Świetny pomysł - powiedział Erik
- Pooglądamy piękne dziewczyny - powiedział równo Mats i Rues
- Ja Ci dam dziewczyny - odparły ich partnerki, na co wszyscy zaczęli się śmiać
- Za 30 minut wszyscy przed domkiem - zarządził Goetze wstając od stołu. Tak jak ustalili o około 12 wszyscy udali się na plaże nad jeziorem. Marco i jego najlepszy przyjaciel od razu pobiegli do wody, a dziewczyna rozłożyła swoje rzeczy i położyła się wygodnie na ręczniku.


~*~

- Nie leż tyle - powiedział chłopak kładąc się na dziewczynie zimnym i mokrym ciałem
- Reus złaź - krzyknęła - Jesteś zimny - dodała rzucając się na boki
- Wolałabyś żebym był ciepły ? - zapytał powolnie wstając
- Zabije Cię - znów krzyczała po cichu się śmiejąc. Gonili się, wygłupiali i bardzo dużo się śmiali tylko we dwoje, nie zwracając uwagi na resztę towarzystwa. Młoda polka już zapomniała o niemiłej dziewczynie swojego przyjaciela i już nie nie zwracała na nią uwagi. Po kilku dobrych godzinach leniuchowania wszyscy znajomi poszli grać w piłkę siatkową. I jak to ujął Mario siatkówka to jego druga miłość zaraz po piłce nożnej. Drużyny ustawiły się na boisku, Laura była z Erikiem Marco i Łukaszem, Ewa nie grała, bo musiała pilnować swojej córeczki. W przeciwnej drużynie Był Mario Cathy Mats i Ann. Wszystko było dobrze, do momentu. Wszyscy się śmiali, nawet mała Sara, która bardzo głośno dopingowała swojego, ukochanego tatusia.
- Durmi wystaw - krzyknęła Laura wbiegając na odpowiednią pozycję
- Mówisz i masz - odkrzyknął i wystawił dziewczynie piłkę, a ona jak zawodowiec uderzyła ją z całej siły. Pech chciał, że Ann akurat oglądała swoje paznokcie i nie zareagowała na lecącą piłkę. Dostała centralnie w głowę, upadając na ciepły piasek.
- Przepraszam - pisnęła głośno podbiegając do leżącej dziewczyny
- Ty zdziro zrobiłaś to celowo - powiedziała wściekła łapiąc się za głowę
- Nie, nie chciałam na prawdę - odparła ze łzami w oczach
- Nie mam pojęcia co ty tu w ogóle robisz. Przyczepiłaś się do nas, ale nie widzisz że ty tu w ogóle nie pasujesz. Nie powinno Cię tu być, wynoś się stąd ! - wykrzyczała jej prosto w twarz. Młoda polka otarła łzy lecące po policzkach jak mały wodospad, podniosła się i pobiegła jak najszybciej potafiła do domku. Nikt nie zdołał jej dogonić, była zarazem wściekła i załamana. Ta Modeleczka ma racje, nie nadaję się tutaj, nie zasługuję na takich przyjaciół i co najważniejsze nie zasługuję na Marco - myślała wrzucając wszystkie swoje rzeczy do torby. Co miała teraz zrobić, nie miała ochoty na nic. To byli jej najbliżsi przyjaciele, nikogo po za nimi nie miała. A teraz tak po prostu miała odejść ? Na to wychodziło... Myślała że jest silniejszą osobą, że życie ją coś nauczyło, ale to nie była prawda. Udawała silną, lecz tak na prawdę w głębi duszy była słaba, bardzo słaba... z małymi problemami dawała sobie jakoś radę, ale nie z takimi. Nie potrafiła sobie poradzić z myślą ze ma zostawić tak wspaniałych ludzi. Jak miała to zrobić ?! Przecież ich kochała. Piszczków i ich córeczkę, byli na prawdę wspaniałymi ludźmi. Mats i Cathy zawsze na nich mogła liczyć, Erik, młody ale tak cudowny człowiek, pomocny i szczery. Mario, od początku jej najlepszy przyjaciel. Marco, największe szczęście jakie ją spotkało to właśnie miłość tego chłopaka. A teraz musiała to zostawić.  Nie potrafiła, ale wiedziała że tak będzie lepiej.
- Laura ! - krzyknął Reus wbiegając do pokoju


~*~

Dzień dobry ! :)
I jestem z kolejnym rozdziałem.
Zaczęłam go pisać i stwierdziłam że to tragedia,
ale później z wielką łatwością pisało mi się ten rozdział.
Mam nadzieję że przypadnie wam do gustu.
I do następnego ! ;*****

środa, 14 stycznia 2015

Rozdział XXX

~*~

- Erik - powiedziała z uśmiechem dziewczyna na widok młodego zawodnika Borussi Dortmund
- Miło Cię widzieć - odparł, tuląc ją delikatnie na powitanie. Lubiła spędzać czas z innymi osobami, a zwłaszcza poznawać nowych ludzi. To chyba każdemu sprawiało wielką przyjemność, a jej przede wszystkim. Do końca dojechali do nich najbliżsi przyjaciele czyli Humels z Cathy, Łukasz z Ewą i ich córeczką Sarą. Niestety Kuba, z Agatą nie przyjechali, bo na świat przyszło ich nowe dziecko - Lenka.
- Mario, zaprosiłeś nas do siebie, a nawet jedzenia nie kupiłeś ? - śmiał się Mats
- Zapomniałem, ale za to mam coś innego - odparł otwierając lodówkę wypełnioną napojami z zawartością alkoholu.Wszyscy wybuchli głośnym śmiechem, Goetze zawsze ich rozśmieszał. A dni bez niego nie byłyby już tak ciekawe i pełne śmiechu.
- To ja może pójdę do sklepu, na pewno gdzieś tu jest, a wy rozpalicie ognisko - zaproponowała dziewczyna pijąc zimną wodę z plastikowej butelki
- Samej Cię nie puszczę - powiedział Reus stając zaraz obok swojej ukochanej. Byli młodzi, ale związali się ze sobą i teraz już nie potrafią bez siebie żyć. Dlaczego ? No właśnie dlaczego tak jest... Mają czas żeby się wyszaleć, imprezować, pić alkohol, ale ta dwójka była inna. Oni woleli siedzieć wspólnie w cichym domu, sami, okryci kocem, z herbatą, skupieni na wspólnej rozmowie.
- To chodź - uśmiechnęła się lekko na samą myśl o słowach chłopaka. To cudowne uczucie, jeżeli drugiej osobie zależny na nas. Nie każdy ma takie szczęście, a ona miała. Była dla blondyna oczkiem w głowie, ptakiem na błękitnym niebie. - A wy do roboty ! - dodała głośniej wstając i idąc wprost do drzwi z domku. Poszli we dwóch do sklepu, po drodze jak zwykle dużo rozmawiali i się śmiali. - Spodobałeś mi się już wtedy gdy w parku pokazałeś mi na niebie chmurę - powiedziała trzymając chłopaka za rękę, a w drugiej niosąc zakupy ze sklepu.
- Była w kształcie serca - dopowiedział z uśmiechem
- Pamiętasz, nie wierzę - parsknęła cicho śmiechem
- Czy ty się ze mnie śmiejesz ? - zapytał oburzony
- Chyba Ci się coś przesłyszało kochanie - odparła całując go delikatnie w policzek, na którym było już czuć lekki, może trzydniowy zarost. Zawsze ją łaskotał, ale wolała Marco z zarostem. Oboje czuli tylko i wyłącznie szczęście i radość, która wypełniała ich serca. Nie było złości, nienawiści, była tylko ogromna miłość, którą obdarzali się nawzajem.

~*~

- Bastian, do Monachium przeprowadzam się dopiero za tydzień - usłyszała roześmiana wychodząc na taras przed domkiem. Poczuła falę łez, które napływały do jej oczu. Kolejny cios prosto w serce, czuła jakby tysiące, a nawet miliony małych, ale bardzo ostrych szpilek wbijało się w jej delikatne serduszko. Nie wycierała łez, bo pojawiały się kolejne, stała z boku, tak żeby Mario jej nie zauważył. Nie powinna podsłuchiwać, nie wolno tak, przynajmniej tak ją matka wychowała ale teraz nie umiała inaczej. Musiała się upewnić że się nie przesłyszała. Goetze przechodzi do Bayernu, największego wroga ? To niemożliwe, on nigdy nie zdradziłby Borussi.
- Nikt jeszcze nie wie, oprócz trenera, sztabu i tak dalej - usłyszała znowu - Oni też nie wiedzą - dodał, po cichu uciekła tak żeby nikt jej nie widział i nikt jej nie usłyszał. Pobiegła nad jezioro, wszyscy bawili się przy ognisku, a ona ominęła ich wielkim łukiem i poszła tuż nad brzeg jeziora. Chciała być sama, wszystko dokładnie przemyśleć, poukładać w głowie. Ale nie do końca jej to wychodziło, cały czas płakała i zastanawiała się jak to możliwe że traci kolejnego przyjaciela.
- Co ty tu robisz ? - usłyszała za sobą głos, od dziś już znienawidzony głos Mario
- Pomóc ci w przeprowadzce do Monachium ? - zapytała z kpiną w oczach opierając głowę o kolana
- Skąd wiesz ? - zapytał cicho, tak jakby miał wyrzuty sumienia
- Skąd wiem ? A czy to ważne, miałeś zamiar komukolwiek powiedzieć, a co z Marco. On się załamie. Jak możesz się nazywać jego przyjacielem, jak ? Jesteś egoistą Mario, wielkim egoistą, który nie zasługuje na kogoś tak wspaniałego jak Marco.
- Wiem, przepraszam. Ale to nie takie łatwe, sam nie wiem dlaczego tak to się potoczyło - powiedział z wielkimi wyrzutami sumienia. Nie czuł się dobrze z tym jak traktował swoich przyjaciół, ale on się zakochał. Ann bardzo chciała się tam przeprowadzić, a czego nie robi się z miłości ?! Co jak co, ale Laura powinna go zrozumieć.
- Wiem że łatwiej zganiać na innych, ale powinieneś być mężczyzną i przyjąć to na siebie - westchnęła głośno, załamana i bardzo rozczarowana zachowaniem ukochanego przyjaciela, wręcz brata .
- Mam prośbę - dodał łamiącym się głosem
- Nic nie powiem Marco, to Twoje zadanie - dodała i odeszła. Poszła prosto do domku, Marco jej szukał ale ona nie potrafiła spojrzeć w jego oczy i powiedzieć że nic się nie stało. Mario strasznie zranił, nie tylko ją ale wszystkich swoich przyjaciół. Znów czuła ból w sercu, traci drugiego przyjaciela. Jednego straciła już na stałe, a kto wie co będzie z Goetze.
- Kochanie - szepnął Marco kładąc się obok swojej dziewczyny na łóżko. Nie usłyszał odpowiedzi, ale on już znał całą prawdę. Bolało go to, pewnie jeszcze bardziej niż młodą Polkę, ale nie mógł się poddać i zacząć płakać. Musiał stawić temu czoła i wspierać ją. - Też nie wiedziałem - dodał
- Powiedział Ci ? - zapytała odwracając się twarzą do Reusa, patrzała przestraszonym wzrokiem na mężczyznę którego kochała i co najważniejsze zawsze mogła na niego liczyć.
- Powiedział - odparł głośno wydychając powietrze z płuc. Chciał poczuć ulgę, ale sam nie do końca wiedział jak może to zrobić.
- Co teraz będzie ? - dalej pytała przestraszona
- Musimy dać mu wolność. Chce się rozwijać, to wiadome, przecież to rewelacyjny piłkarz i należało mu się to. A my musimy go wspierać bez względu na to jaki klub wybrał. Nie możemy zostawić go samego, potrzebujemy siebie nawzajem, chyba nie chcesz go stracić ? - przerwał na chwilę odgarniając kosmyk włosów z jej twarzy i wycierając pojedynczą łzę z policzka - bo ja nie. Bez niego nie dałbym sobie rady, jest dla mnie jak brat, jak bratnia dusza, człowiek który rozumie mnie pod każdym względem. - dodał przytulając się delikatnie do jej ciała
- Masz racje - przyznała lekko zawiedziona, ale zarazem szczęśliwsza. Po chwili delikatnie zaczęła się śmiać, co wywołało ogromne zdziwienie na twarzy chłopaka
- Z czego się śmiejesz ? - zapytał zaskoczony
- Jak zaczęła kibicować Borussi to chciałam odkładać pieniądze żeby kupić bombę i wysadzić Bayern - odparła śmiejąc się głośno
- Jesteś nienormalna - rzekł całując ją namiętnie w usta - Idź do niego, on też jest załamany - odparł podnosząc na nią wzrok
- Kocham Cię - krzyknęła po czym wybiegła z pokoju. Trzasnęła mocno drzwiami i poszła wprost nad jezioro. Domyśliła się że właśnie tam może być Goetze, on tak jak ona uwielbiał spokojne miejsca gdzie mógł wpatrywać się w przepiękne krajobrazy.
- Przyszłaś mnie zabić ? - zapytał widząc dziewczynę siadając obok niego, nad krawędzią jeziora, w którym odbijał się jasny, pełny księżyc
- Nie - odparła z lekkim uśmiechem - Przyszłam tu żeby Cię przeprosić i powiedzieć że będę z tobą nawet w tym cholernym Bayernem - dodała przez zęby na co chłopak parsknął głośno śmiechem
- Nie wierzę - rzekł przytulając się mocno do niej
- Nie mogę stracić kolejnego przyjaciela, nie pozwolę na to... - powiedziała całując go w policzek.

~*~

Jestem z kolejnym rozdziałem. :)
Już 30 a ja mam jeszcze dużo pomysłów co do tego bloga.
Co wy na to ? Mam nadzieję że przypadnie wam do gustu.
Rozdziały są dodawane różnie, za co przepraszam.
Strasznie się staram żeby dodawać je regularnie czyli co tydzień.
Ale ostatnio są same problemy, albo brak weny, albo jak teraz problemy rodzinne.
Ale niedługo się wszystko powinno unormować.
Miłego czytania moje Kochane Czytelniczki ! ;*****






Hahahahahaha.!
Ale ten Reus jest zboczony no :D 

wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział XXIX

~*~

Oboje czuli się jak w niebie, mogli spędzać wspólnie każdą, wolną chwilę. Nie czuli jak czas płynął, nie obrócili a był już kolejny dzień. Nie liczyli ani godzin ani minut, po prostu byli obok siebie na dobre i na złe-to się nazywa kochać bez znaczenia na resztę.
- Wujek - szepnął chłopiej stojący przy łóżku blondyna
- Co się stało ? - zapytała zaspana dziewczyna, słysząc przestraszony głos chłopca 
- Boje sie- powiedział idąc z drugiej strony łóżka
- Czego się boisz kochanie ? - znów pytała widząc Nico,który mocno się do niej wtula
-  Miałem kosmal - odparł
- A co powiesz na kakao - uśmiechnęła się blondynka biorąc chłopca na ręce - bo zaraz wujek się obudzi
- Pefnie - pisnął Nico i razem z dziewczyną poszli na dół. Polska zrobiła każdemu po kubku ciepłego kakao i włączyła bajki. Mały już po chwili zasnął na jej kolanach, zaniosła go na łóżka do Marco, przykryła dokładnie, a sama zeszła z powrotem na dół i zasiadła wygodnie na kanapie. Nie mogła już zasnąć więc zrobiła sobie tym razem zieloną herbatę na uspokojenie. Popijała cały czas ciepły, jeszcze parujący napój i oglądała bajki, które sama mimo wieku uwielbiała. Najbardziej lubiła smerfy, to było dla niej tak jakby skok w przeszłość. Mogła chodź na chwilę odetchnąć oglądając zwykłe bajki. Otuliła się kocem, bo trochę jej się zrobiło zimno i oglądała dalej. Przełączyła na kanał sportowy i akurat leciał mecz Borussi. To co bardziej lubiła od oglądanie bajek, to tylko wpatrywanie się w to co wyczynia jej ukochany i jego drużyna. To najwspanialsze co może istnieć na tym niesprawiedliwym świecie, być kibicem, ale tak prawdziwym, prosto z serca.
- Dlaczego nie śpisz ? - zapytał blondyn schodząc po schodach w samych bokserkach i nieułożonej fryzurze
- Nico miał koszmar, wypiliśmy kakao on zasnął a ja nie mogę - odpowiedziała wpatrując się cały czas w ekran
- Dlaczego mnie nie obudziłaś ? - zapytał zaniepokojony siadając obok i mocno ją przytulając do siebie
- Nie chciałam Cię budzić, chciałam żebyś się porządnie wyspał - uśmiechnęła się lekko, ale za to bardzo promiennie co od razu poprawiło minę chłopaka. Była dla niego jak najmniejszy promyczek słońca w bardzo deszczowy dzień, nadzieją na lepsze jutro. 
- Czy mi się wydaje czy ty oglądasz najprzystojniejszego chłopaka w akcji ? - zapytał z uśmiechem widząc na ekranie wielkiego telewizora siebie w akcji
- Tak, wydaje Ci się - odparła śmiejąc się po cichu - Żartowałam - dodała po chwili widząc minę swojego ukochanego - Dla mnie jesteś najprzystojniejszy - powiedziała po czym namiętnie go pocałowała. Nic ich nie interesowało, siedzieli wspólnie na kanapie okryci kocem i rozmawiali do rana. Nie kończyły się tematy, nie panowała między nimi krępująca cisza.

- Chciałem Cię zabrać na wakacje, ale teraz jest już niestety za późno za kilka dni zaczynają przygotowania do sezonu - powiedział idąc z dziewczyną przez wielki park, porośnięty trawą i drzewami, a w okół nich było pełno ludzi
- Przecież nie musimy nigdzie jechać. W Dortmundzie też jest wiele rzeczy, które możemy zobaczyć - odparła spoglądając w jego czekoladowe oczy, które lekko się błyszczały.
- Jesteś genialna - powiedział głośno, wręcz krzyknął z ogromnym uśmiechem na ustach
- Co Ci się stało ? - zapytała śmiejąc się z ukochanego
- Mario ma domek nad jeziorem za Dortmundem i jestem pewien że pojadą z nami - tłumaczył
- I zapewne pojedzie też Ann - bąknęła pod nosem niezadowolona Polka
- Nie lubisz jej ? - zapytał zdziwiony słysząc wypowiedź swojej dziewczyny
- Nie że nie lubię, nie przepadam tak to bym ujęła - powiedziała ze skwaszoną miną
- Będziemy jej unikać jeżeli tylko chcesz - rzekł widząc dziewczynę
- Kochany jesteś - zaśmiała się cicho i namiętnie pocałowała go w usta. Może to dziwne, ale to najbardziej ją odprężało, to jak czuła jego delikatne wargi na swoich. Każdy ich pocałunek był jakby zatrzymaniem czasu.


~*~

- Dlaczego właśnie ja ? - zapytała siedząc wygodnie na przednim siedzeniu w samochodzie Reusa. Oboje podążali wprost za Dortmund, do niewielkiego domku Goetzego.
- Co masz na myśli ? - rzekł zerkając kątem oka na zamyśloną twarz ukochanej
- W Tobie podkochuje się 3/4 dziewczyn na tym świecie, a jesteś ze mną. Możesz mieć każdą a masz tylko mnie. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego właśnie ja. Biedna, zwykła dziewczyna.
- W tym rzecz, jesteś niby zwykłą dziewczyną, ale odkąd poznałem Cię bliżej nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Wkradłaś się do mojego serca, cały czas miałem Cię przed oczami. Wówczas moim największym marzeniem było Cię pocałować. Wolałem poczuć smak Twoich ust, bardziej niż wygrać mistrza Niemiec. Nigdy jeszcze mi się to nie przydarzyło, z Caroline też nie. - odparł z wielkim uśmiechem na twarzy patrząc na drogę
- Ale z Ciebie romantyk -  zaśmiała się głośno przytulając się przy tym delikatnie do jego ciała
- Ja dopiero zaczynam - oparł również ze śmiechem
- Mam dziwne przeczucie że dziś coś się wydarzy - oparła spoglądając w krajobraz za szybą
- Co masz na myśli ? - zapytał zaskoczony
- Nie wiem - westchnęła głośno ze smutną miną na twarzy
- Wszystko będzie dobrze zobaczysz - powiedział delikatnie całując ją w policzek
- Obyś miał racje - dodała 

- Laura ! - krzyknął szczęśliwy Mario
- Pączusiu - do krzyknęła równie szczęśliwa biegnąc w stronę przyjaciela
- Ej no - powiedział smutny
- No żartowałam - zaśmiała się głośno i mocno przytuliła się do Goetzego. Na początku pobytu w Niemczech dziewczyna myślała że to właśnie on trafi do jej serca, ale ich połączyła inna więź - przyjaźń. Często jeszcze piękniejsza od miłości. Kiedyś był Bartek, teraz już go nie ma, ale ma Marco i Mario, to dzięki nim jakoś jeszcze funkcjonuje.
- Mówiłem że wszystko się ułoży to ty mnie nigdy nie słuchasz - szepnął jej do ucha
- Wiem dziękuję - odparła cicho, całując go w policzek, lecz nadal była zaniepokojona. Tylko czym ?  Sama do końca nie wiedziała, ale tak podpowiadało jej serca, a ona zawsze słuchała głosu swojego serca, tak ją nauczył Bartek, to serce jest najważniejsze i najszybciej można je zranić. Może te obawy były spowodowane Ann, za którą dziewczyna szczerze mówiąc nie przepadała, ale to było inne uczucie. Na pewno nie nienawiść do drugiej osoby... bała się i to bardzo ale nie chciała nikomu popsuć wakacji i starała się jak najlepiej maskować swoje obawy. - Ann, jak dawno Cię nie widziałam - powiedziałaś widząc nagle obok siebie dziewczynę Mario
- Ja Ciebie też - odparła ze sztucznym uśmiechem na ustach
- Kochanie nie denerwuj się - szepnął Marco do ucha widząc wściekłość swojej ukochanej, chociaż po części go to bawiło. Nie widział jeszcze nigdy jak Laura, spokojna i dobra dla wszystkich osoba, kogoś może nie lubić. A jednak, Polka nie znosiła pięknej Niemki
- Łatwo Ci mówić - odparła ze złością w oczach przytulając swojego chłopaka


~*~


Krótki, bezsensowny, do bani, nielogiczny i tak dalej.
Mogę tak wymieniać bardzo długo. Ten rozdział to jednym słowem
katastrofa. Nie potrafię nic wymyślić. Ale muszę coś dodać,
bo już ponad tydzień mnie tu nie było.
Mam nadzieję że chociaż wasze komentarze dają mi porządnego kopa w tyłek. :)
A już jutro szkoła i jeszcze mniej czasu na pisanie.
Ale damy radę, nie ma co się bać ! Bo grunt to pozytywne myślenie. <3
Miłego czytania. ;*******

Marta. <3