~*~
Nic innego mi nie pozostało jak tylko wyjąć z barku butelkę z alkoholem i zrobić to co zeszłego wieczoru...
Gdy się obudziłem, a właściwie obudził mnie dzwonek do drzwi. Bardzo niechętnie z ogromnym bólem głowy doczłapałem się do drzwi i delikatnie je uchyliłem.
- Marco czemu nie odbierasz telefonów ? - zapytała wściekła siostra
- Bo spałem - odparłem, opierając się o drzwi i przymykając lekko oczy
- A przed spaniem, chlałeś - westchnęła głośno i weszła do środka - Co się z tobą dzieje braciszku ? - usiadła na kanapie zakładając nogę na nogę i patrząc na mnie złośliwie
- Nic - skłamałem
- Przecież mnie nie oszukasz - przewróciła oczami
- Pamiętasz jak Ci opowiadałem że chyba się zakochałem ? - zapytałem na co ona pokiwała głową - To ta dziewczyna przespała się z Mario.
- Zrobili to celowa ?
- Podobno nie, byli pijani i tak wyszło. Oboje nie za dużo pamiętają, przynajmniej tak mówił Mario, bo z nią nie rozmawiałem. - dodałem
- To na co czekasz ? Porozmawiaj z nią puki nie jest za późno
- Ale to nie ja powinienem ją przepraszać.
- I co z tego ? To kobieta, to rzecz oczywista że ona do Ciebie nie przyjdzie i nie będzie Cię przepraszać. Jeżeli Ci na na niej na prawdę zależy to powinieneś ruszyć ten swój tyłek i walczyć o nią. Na pewno siedzi teraz w domu i płacze bo nie wie co ma robić, a ty tu się upijasz ! - krzyknęła na mnie Melanie
- Dzięki siostra - przytuliłem ją mocno
- A teraz idź pod prysznic i to leć do niej. A ja uciekam. - dodała i wyszła. A ja sam biłem się ze swoimi myślami. Nie wiedziałem co mam robić, ale chyba Mela miała rację. Wielka pora coś z tym robić faktem, przecież ile mogę siedzieć na tyłu i nic nie robić. Otrząsnąłem się w mgnieniu oka i pobiegłem na górę ile tylko miałem sił w nogach. Po krótkim, ale bardzo orzeźwiającym prysznicu poszedłem się ubrać. Chciałem jak najszybciej zobaczyć Laurę, jej oczy, usta, twarz, całą, Moją Laurę. Moją ? No właśnie, co jest tak na prawdę miedzy nami. Sam nie wiem i ona pewnie też tego nie wie, ale pełen nadziei ruszyłem w stronę domu młodej polki. Trochę się denerwowałem, trochę, albo bardzo, ale słowa mojej kochanej siostrzyczki dały mi takiego kopa, że teraz się tak łatwo nie podam. Między czasie wstąpiłem do kwiaciarni i kupiłem bukiet pięknych, tulipanów, a następnie pojechałem pod sam dom. Wysiadłem bardzo niepewnie z samochodu i podszedłem do drzwi. Nabrałem do płuc sporo powietrza i nacisnąłem na dzwonek...
*~ Laura ~*
- Cześć - Marco jako pierwszy się odezwał
- Cześć - odparłam zła, a wręcz wściekła
- To dla Ciebie - spojrzał na tulipany, które trzymał w swoich dłoniach, a po chwili już były na moich rękach
- Dzięki, ale z jakiej to okazji ? - zapytałam z kpiną
- Chciałbym z Tobą porozmawiać - powiedział lekko przygnębiony
- To my mamy jeszcze o czym rozmawiać ? - sarknęłam
- Proszę - jęknął - tylko 5 minut
- Niby dlaczego miałabym z tobą w ogóle gadać ? Po tym co powiedziałeś, Proszę Cię
- Bo mi na Tobie cholernie zależy i na prawdę bardzo chcę Ci wszystko wytłumaczyć - dodał
- Masz 5 minut i ani sekundy dłużej - odpowiedziałam i wpuściłam blondyna do domu. On udał się do salonu, a ja poszłam wstawić pięknie pachnące kwiaty do wazonu z wodą. Po chwili dotarłam do Marco i usiadłam na przeciwko niego - A więc ? - spojrzałam na niego z kpiną
- Powiedz mi co ja takiego powiedziałem, bo nic nie pamiętam. Dzięki Mario wiem tylko tyle że byłaś przy mnie w tym parku a później pobiegłaś. Co powiedziałem ? - spojrzał w moje oczy
- Nie wiesz ? - pruchnęłam i podniosłam się z fotela - Stwierdziłeś że jestem dziwką i najzwyczajniej w świcie się puszczam ! - krzyknęłam a po moich policzkach popłynęły słone łzy
- Coo ? - teraz to on krzyknął
- Głuchy jesteś ? - odparłam i z powrotem usiadłam na moim miejscu
- Mówiłem głupoty, pijany byłem. Proszę wybacz mi - podszedł obok mnie i chwycił za jedną dłoń
- Myślę, że powinieneś już iść - powiedziałam wyrywając swoją rękę z jego uścisku
- Nie poddam się tak łatwo - spojrzał w moje oczy i poszedł do drzwi - Przepraszam - dodał i opuścił mój dom, a ja zalałam się łzami jeszcze bardziej. Po co jest ta cholerna miłość ? Bez niej świat byłby lepszy, a życie o niebo prostsze. Czym tak na prawdę jest ta miłość ? Uczuciem, którym darzysz drugą osobę. Osobę, bez której nie potrafimy żyć, gdy ona się smuci to ty też, jeżeli ta osoba się cieszy, to ty cieszysz się razem z nią. Ale dlaczego musimy cierpieć.? Moje serce rozpadło się na miliony malutkich kawałeczków, a ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Siedziałam w kącie i po prostu płakałam, ale sama nie znałam powodu. Musiałam się w końcu pozbierać i posprzątać w domu, bo już jutro wraca mama. Podniosłam się z podłogi i otarłam ostatnie łzy, które leciały po moim rozgrzanym policzku. Nie miałam ochoty sprzątać, ale dom najlepiej nie wyglądał i musiałam coś z tym zrobić. Puściłam w tle smutne piosenki wzięłam się do pracy. Po dwóch godzinach uporałam się z moim zadaniem i mogłam odpocząć. Na zegarku była godzina 16.30, postanowiłam że teraz się wykąpie, a później obejrzę kilka filmów i pójdę spać. Jak zaplanowałam tak też zrobiłam. Po długiej kąpieli z olejkiem lawendowym rozczesałam moje włosy i ubrałam na siebie piżamę, po czym powędrowałam na dół. Przygotowałam sobie popcorn i coś do picia, po czym usiadłam na kanapie i okryłam się dokładnie kocem. Zastanawiałam się jaki film sobie włączyć, komedie romantyczne odpadają więc postawiłam na horror. Odpaliłam film i usiadłam na moim poprzednim miejscu zajadając popcorn. Od pierwszych minut pożałowałam, że wybrałam horror, bo piekielnie się ich boję i w tym przypadku było tak samo. Co jakiś czas podskakiwałam ze strachu lub zakrywałam oczy. Nie mogłam już wytrzymać i wyłączyłam ten głupi film. Było coś po 20, a to za wcześnie na spanie, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, gdzie się podziać. W dodatku w całym domu zgasło światło, a ja myślałam że dostanę zawału. Ze strachu wybrałam numer Mario i szybko do niego zadzwoniłam
- Co robisz ? - wypaliłam bez przywitania
- Siedzę - odparł zaskoczony
- A przyjedziesz do mnie ? - zapytałam z przerażeniem w głosie
- Coś się stało ? - zapytał zaniepokojony
- Nie, tylko oglądałam sama horror i teraz nie ma światła w domu i się boję - jęczałam
- Mogę przyjechać, ale ... - zaczął lecz nie dokończył
- Nie ma żadnego ale, przyjeżdżaj proszę
- Zaraz będę - odparł i się rozłączył. Siedziałam skulona i wystraszona na kanapie przez jakieś 10 minut, gdy na podjazd wjechał samochód, a po chwili rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Otworzyłam je a tam stały dwie osoby, na twarzach mieli maski a w dłoniach noże. Zaczęłam piszczeć i uciekać jak najszybciej się da. Pobiegłam do kuchni i chwyciłam za nóż, który leżał na blacie. Nagle usłyszałam głośne śmiechy, powoli i niepewnie wyszłam z kuchni, a na kanapie leżeli Mario i Marco skuleni ze śmichu. Odetchnęłam głośno i usiadłam na podłodze łapiąc się za głowę.
- Wszystko w porządku ? - zapytał Marco, przestając się śmiać
- Mario, czy ty jesteś normalny ?! - wrzasnęłam na przyjaciela
- Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać - odparł hamując śmiech
- Jesteście kretynami ! - dodałam
- Ja też ? - uśmiechnął się Reus
- Ty to zwłaszcza - powiedziałam oburzona
- Dzięki - odparł krótko
- Zabiję was - dodałam siadając na fotelu
- Przynajmniej było śmiesznie - uśmiechnął się Goetze
- Grubasie ty lepiej się już nie odzywać, bo wrócę się po ten nóż - powiedziałam groźnie
- Już dobrze - odparł siadając w normalnej pozycji - Głodny jestem - jęknął
- Zamawiamy pizze ? - zaproponował Rudy blondyn
- Ja mogę - odparłam cicho, po czym Mario próbował się dodzwonić do pizzeri
- Cały czas jest zajęty numer - westchnął - To może pojadę zobaczyć czy jest w ogóle otwarta ? - zaproponował
- Jasne - powiedziałam od niechcenie, bo wiedziałam, że Goetze robi to celowo
- No to jedź - dodał Marco, po czym nasz przyjaciel odjechał, a my zostaliśmy sami w ciemnym domu.
- Pójdę po świeczki - spojrzałam na niego i czym prędzej powędrowałam na górę w poszukiwaniu jakiś świeczek. Zajęło mi to o wiele za mało czasu, bo po chwili byłam już na dole i odpalałam nasze światło. Usiadłam na fotelu, podkulając nogi i spoglądając przed siebie.
- Masz zamiar tak cały czas się do mnie nie odzywać ? - przerwał ciszę blondyn
- Widocznie mam powody - odparłam bez entuzjazmu
- Wiem, przegiąłem. Za co na prawdę Cię przepraszam, ale zrozum, że nie byłem sobą, nie mówiłem prawdy. A po drugie dla mnie to też nie było przyjemne jak powiedziałaś mi co się działo na namiotach - powiedział widocznie zirytowany
- Aha, czyli to wszystko moja wina ? - zapytałam wściekła
- Tego nie powiedziałem - odparł spokojny
- Ale pomyślałeś - dodałam oburzona
- Skąd wiesz co myślę ? Nie wiesz, może ty tylko udawałaś że mnie lubisz ? - krzyknął po czym wybiegł z domu
- Marco ! - wybiegłam za nim, lecz na drodze już go nie było widać. Weszłam z powrotem do domu i usiadłam na tym samym miejscu. Leniwie wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam smsa do Mario
" Nie przyjeżdżaj, proszę. Marco poszedł, a ja idę spać. Dobranoc :) " po czym rzuciłam go na kanapę i pobiegłam do swojego pokoju i rzuciłam na łóżko. Reus miał rację, to my z Goetze go bardziej skrzywdziliśmy, niż on mnie. Zaczęłam płakać, bo kocham fantastycznego chłopaka, którego tak cholernie skrzywdziłam, tylko dlaczego zdaję sobie z tego sprawę dopiero teraz ? Płakałam przez dłuższy czas, aż w końcu zasnęłam...
Gdy tylko wróciłam z galerii handlowej ułożyłam kilka nowych ubrań na pułki w garderobie, a w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka. Lekko zaniepokojona, zeszłam po schodach na dół i podeszłam do drzwi. Bałam się, że to rodzice wrócili wcześniej z urlopu, ale to co zobaczyłam za drzwiami przerosło moje najśmielsze oczekiwania. To był Marco, wyglądał już normalnie lecz miał lekko podpuchnięte oczy, a w dłoniach trzymał cudowny bukiet tulipanów-moich ulubionych kwiatów.
- Cześć - Marco jako pierwszy się odezwał
- Cześć - odparłam zła, a wręcz wściekła
- To dla Ciebie - spojrzał na tulipany, które trzymał w swoich dłoniach, a po chwili już były na moich rękach
- Dzięki, ale z jakiej to okazji ? - zapytałam z kpiną
- Chciałbym z Tobą porozmawiać - powiedział lekko przygnębiony
- To my mamy jeszcze o czym rozmawiać ? - sarknęłam
- Proszę - jęknął - tylko 5 minut
- Niby dlaczego miałabym z tobą w ogóle gadać ? Po tym co powiedziałeś, Proszę Cię
- Bo mi na Tobie cholernie zależy i na prawdę bardzo chcę Ci wszystko wytłumaczyć - dodał
- Masz 5 minut i ani sekundy dłużej - odpowiedziałam i wpuściłam blondyna do domu. On udał się do salonu, a ja poszłam wstawić pięknie pachnące kwiaty do wazonu z wodą. Po chwili dotarłam do Marco i usiadłam na przeciwko niego - A więc ? - spojrzałam na niego z kpiną
- Powiedz mi co ja takiego powiedziałem, bo nic nie pamiętam. Dzięki Mario wiem tylko tyle że byłaś przy mnie w tym parku a później pobiegłaś. Co powiedziałem ? - spojrzał w moje oczy
- Nie wiesz ? - pruchnęłam i podniosłam się z fotela - Stwierdziłeś że jestem dziwką i najzwyczajniej w świcie się puszczam ! - krzyknęłam a po moich policzkach popłynęły słone łzy
- Coo ? - teraz to on krzyknął
- Głuchy jesteś ? - odparłam i z powrotem usiadłam na moim miejscu
- Mówiłem głupoty, pijany byłem. Proszę wybacz mi - podszedł obok mnie i chwycił za jedną dłoń
- Myślę, że powinieneś już iść - powiedziałam wyrywając swoją rękę z jego uścisku
- Nie poddam się tak łatwo - spojrzał w moje oczy i poszedł do drzwi - Przepraszam - dodał i opuścił mój dom, a ja zalałam się łzami jeszcze bardziej. Po co jest ta cholerna miłość ? Bez niej świat byłby lepszy, a życie o niebo prostsze. Czym tak na prawdę jest ta miłość ? Uczuciem, którym darzysz drugą osobę. Osobę, bez której nie potrafimy żyć, gdy ona się smuci to ty też, jeżeli ta osoba się cieszy, to ty cieszysz się razem z nią. Ale dlaczego musimy cierpieć.? Moje serce rozpadło się na miliony malutkich kawałeczków, a ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Siedziałam w kącie i po prostu płakałam, ale sama nie znałam powodu. Musiałam się w końcu pozbierać i posprzątać w domu, bo już jutro wraca mama. Podniosłam się z podłogi i otarłam ostatnie łzy, które leciały po moim rozgrzanym policzku. Nie miałam ochoty sprzątać, ale dom najlepiej nie wyglądał i musiałam coś z tym zrobić. Puściłam w tle smutne piosenki wzięłam się do pracy. Po dwóch godzinach uporałam się z moim zadaniem i mogłam odpocząć. Na zegarku była godzina 16.30, postanowiłam że teraz się wykąpie, a później obejrzę kilka filmów i pójdę spać. Jak zaplanowałam tak też zrobiłam. Po długiej kąpieli z olejkiem lawendowym rozczesałam moje włosy i ubrałam na siebie piżamę, po czym powędrowałam na dół. Przygotowałam sobie popcorn i coś do picia, po czym usiadłam na kanapie i okryłam się dokładnie kocem. Zastanawiałam się jaki film sobie włączyć, komedie romantyczne odpadają więc postawiłam na horror. Odpaliłam film i usiadłam na moim poprzednim miejscu zajadając popcorn. Od pierwszych minut pożałowałam, że wybrałam horror, bo piekielnie się ich boję i w tym przypadku było tak samo. Co jakiś czas podskakiwałam ze strachu lub zakrywałam oczy. Nie mogłam już wytrzymać i wyłączyłam ten głupi film. Było coś po 20, a to za wcześnie na spanie, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, gdzie się podziać. W dodatku w całym domu zgasło światło, a ja myślałam że dostanę zawału. Ze strachu wybrałam numer Mario i szybko do niego zadzwoniłam
- Co robisz ? - wypaliłam bez przywitania
- Siedzę - odparł zaskoczony
- A przyjedziesz do mnie ? - zapytałam z przerażeniem w głosie
- Coś się stało ? - zapytał zaniepokojony
- Nie, tylko oglądałam sama horror i teraz nie ma światła w domu i się boję - jęczałam
- Mogę przyjechać, ale ... - zaczął lecz nie dokończył
- Nie ma żadnego ale, przyjeżdżaj proszę
- Zaraz będę - odparł i się rozłączył. Siedziałam skulona i wystraszona na kanapie przez jakieś 10 minut, gdy na podjazd wjechał samochód, a po chwili rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Otworzyłam je a tam stały dwie osoby, na twarzach mieli maski a w dłoniach noże. Zaczęłam piszczeć i uciekać jak najszybciej się da. Pobiegłam do kuchni i chwyciłam za nóż, który leżał na blacie. Nagle usłyszałam głośne śmiechy, powoli i niepewnie wyszłam z kuchni, a na kanapie leżeli Mario i Marco skuleni ze śmichu. Odetchnęłam głośno i usiadłam na podłodze łapiąc się za głowę.
- Wszystko w porządku ? - zapytał Marco, przestając się śmiać
- Mario, czy ty jesteś normalny ?! - wrzasnęłam na przyjaciela
- Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać - odparł hamując śmiech
- Jesteście kretynami ! - dodałam
- Ja też ? - uśmiechnął się Reus
- Ty to zwłaszcza - powiedziałam oburzona
- Dzięki - odparł krótko
- Zabiję was - dodałam siadając na fotelu
- Przynajmniej było śmiesznie - uśmiechnął się Goetze
- Grubasie ty lepiej się już nie odzywać, bo wrócę się po ten nóż - powiedziałam groźnie
- Już dobrze - odparł siadając w normalnej pozycji - Głodny jestem - jęknął
- Zamawiamy pizze ? - zaproponował Rudy blondyn
- Ja mogę - odparłam cicho, po czym Mario próbował się dodzwonić do pizzeri
- Cały czas jest zajęty numer - westchnął - To może pojadę zobaczyć czy jest w ogóle otwarta ? - zaproponował
- Jasne - powiedziałam od niechcenie, bo wiedziałam, że Goetze robi to celowo
- No to jedź - dodał Marco, po czym nasz przyjaciel odjechał, a my zostaliśmy sami w ciemnym domu.
- Pójdę po świeczki - spojrzałam na niego i czym prędzej powędrowałam na górę w poszukiwaniu jakiś świeczek. Zajęło mi to o wiele za mało czasu, bo po chwili byłam już na dole i odpalałam nasze światło. Usiadłam na fotelu, podkulając nogi i spoglądając przed siebie.
- Masz zamiar tak cały czas się do mnie nie odzywać ? - przerwał ciszę blondyn
- Widocznie mam powody - odparłam bez entuzjazmu
- Wiem, przegiąłem. Za co na prawdę Cię przepraszam, ale zrozum, że nie byłem sobą, nie mówiłem prawdy. A po drugie dla mnie to też nie było przyjemne jak powiedziałaś mi co się działo na namiotach - powiedział widocznie zirytowany
- Aha, czyli to wszystko moja wina ? - zapytałam wściekła
- Tego nie powiedziałem - odparł spokojny
- Ale pomyślałeś - dodałam oburzona
- Skąd wiesz co myślę ? Nie wiesz, może ty tylko udawałaś że mnie lubisz ? - krzyknął po czym wybiegł z domu
- Marco ! - wybiegłam za nim, lecz na drodze już go nie było widać. Weszłam z powrotem do domu i usiadłam na tym samym miejscu. Leniwie wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam smsa do Mario
" Nie przyjeżdżaj, proszę. Marco poszedł, a ja idę spać. Dobranoc :) " po czym rzuciłam go na kanapę i pobiegłam do swojego pokoju i rzuciłam na łóżko. Reus miał rację, to my z Goetze go bardziej skrzywdziliśmy, niż on mnie. Zaczęłam płakać, bo kocham fantastycznego chłopaka, którego tak cholernie skrzywdziłam, tylko dlaczego zdaję sobie z tego sprawę dopiero teraz ? Płakałam przez dłuższy czas, aż w końcu zasnęłam...
~*~
Jest ! Coś tam napisałam. :)
A wena malutkimi kroczkami chyba powraca.
Przepraszam za to zakończenie, które jest bez sensu.
Ale innego nie potrafiłam wymyślić... ;c
Kolejny rozdział powinien pojawić się wcześniej,
bo jestem chora i będę miała więcej czasu na pisanie. ;**
A teraz życzę wam miłego Weekendu.
No i oczywiście czekam na Derby !!! <3
Heja BVB ! :**
/ Marta.
A wena malutkimi kroczkami chyba powraca.
Przepraszam za to zakończenie, które jest bez sensu.
Ale innego nie potrafiłam wymyślić... ;c
Kolejny rozdział powinien pojawić się wcześniej,
bo jestem chora i będę miała więcej czasu na pisanie. ;**
A teraz życzę wam miłego Weekendu.
No i oczywiście czekam na Derby !!! <3
Heja BVB ! :**
/ Marta.
~*~