- Wiem, że nigdy byś nie zrobiła nikomu krzywdy - odparł tuląc swoją ukochaną. Zawsze mogła na niego liczyć i tym razem też to udowodnił. Poczuła się kochana, poczuła się o wiele lepiej. Ale nie chciała wychodzić z pokoju, bała się. Chodź tak na prawdę nie miała czego się bać, lecz to uczucie przepełniało ją od stóp do głów
- Ale już się nie smuć - powiedz z uśmiechem całując ją w czoło. Jeszcze chwilę porozmawiali, aż w końcu dziewczyna poszła wziąć prysznic. Będąc w samej bieliźnie i smarując ciało balsamem do toalety wszedł Reus.
- Tak po prostu z ciekawości, to co wymyśliłaś ? - znów pytał delikatnie masując opalone plecy dziewczyny
- Chce je mieć, najlepiej trójkę, pierwszego chłopca, później dziewczynkę i na końcu chłopca. W wieku 28 lat i oczywiście po ślubie - odparła z powagą
- Żartuje głuptasie, nie wiem co z dziećmi - mówiła myśląc nad słowami chłopaka. I nagle zrozumiała do czego on zmierza. Sama tego chciała, sama chciała iść z nim do łóżka, ale bała się i to cholernie. Powoli odwróciła się i spojrzała w jego oczy. Czuła się bezpiecznie i delikatnie pocałowała go w usta. On odwzajemnił pocałunek i powoli kierowali do sypialni.
- Zaraz mogę się rozmyślić - zaśmiała się cicho i kontynuowała pocałunki. Ostrożnie położył ją na łóżku i delikatnie w nią wszedł...
- Ann przepraszam, na prawdę nie chciałam Cię uderzyć tą piłkę, nigdy bym nie zrobiła Ci krzywdy celowo. Nie chcę się z Tobą kłócić, mam nadzieję że się na mnie nie gniewasz - mówiła blondynka przy śniadaniu patrząc na minę dziewczynę siedzącej przed nią
- Dlaczego kłamiesz ? - odpowiedziała wściekła
- O czym ty mówisz ? - odparła zupełnie nie wiedząc o czym dziewczyna mówi, lecz czuła że zaraz znowu będą krzyki, że wydarzy się coś złego.
- A te SMS-y które wysłałaś mi w nocy to co ? Napisałaś że zrobiłaś to celowo, że żałujesz że tylko tak się to skończyła, a teraz kłamiesz przy wszystkich mówiąc że tak nie było. Daruj sobie - rzekła pewna siebie z udawaną złością. Dziewczyna miała ochotę złapać się za głowę bo w zupełności nie wiedziała o co w tym wszystkim chodzi. Co ta Modelka w ogóle wygaduje. Była przerażona, ale tak jak powtarzał jej Reus nie mogła się dać tak łatwo tej babie, bo jak inaczej nazwać tak wredną dziewczynę ?!
- Nadal nie wiem o czym ty mówisz - odparła po chwili
- To przeczytaj sobie to - mówiła podając jej swój telefon. Młoda Polka zaskoczona wzięła telefon w dłoń i zaczęła czytać : Ty Suko, zrobiłam to celowo, bo cię nienawidzę. Jesteś dla mnie nikim, a Mario jest ślepy albo głupi, że jeszcze z tobą jest.. Puszczasz się na prawo i lewy, i co myślisz że nikt tego nie widzi ? Żałosna jesteś ! Żałuję tylko tyle że nie uderzyłam mocniej, bo sobie na to zasłużyłaś.
- To jakiś żart ?! - powiedziała wściekła i strasznie zdenerwowana. Sama nie potrafił w to uwierzyć, że ktoś mógł zrobić takie coś. Wiadomość została wysłana z jej telefonu, ale to nie była ona.
- Nienawidzisz mnie, ale mogłaś mi to powiedzieć wprost, a nie przez jakieś głupie wiadomości - odparła smutna dziewczyna. Laura wiedziała że ona tylko udaje, ale co miała poczynić w tej sprawie.
- Laura to prawda ? - zapytał wściekły Marco, drżącym głosem. Czyżby kolejna kłótnia ? Dziewczyna czuła że nie będzie kolorowo, ale nie chciała się z nim kłócić. Przyzwyczaiła się już do jego bliskości, nie wyobrażała sobie życia bez niego.
- Ja tego nie napisała, w życiu bym czegoś takiego nie zrobiła. Nie wierzysz mi ? - powiedziała przeraźliwym głosem, a zarazem ze łzami w oczach. Miała być twarda, obiecała to sobie, ale nie potrafiła w takiej sytuacji.
- Jak mam ci wierzyć skoro są sms-y - wręcz krzyknął wstając od stołu, z bólem w oczach wyszedł z pomieszczenia i poszedł na dwór. Nie miał ochoty jej oglądać, zawiódł się znowu. Znowu czół ogromny ból w sercu.
- Wydaje mi się że powinnaś jechać do domu, tak będzie dla nas wszystkich lepiej - powiedział cichym, zachrypniętym głosem Mario, jej przyjaciel, który też jej nie wierzył.
- Masz rację - wyszeptała między szlochaniem, ocierając łzy z policzków. Pobiegła na górę, wrzuciła niedbale wszystkie swoje rzezy do walizki. Będąc już w dolnej części domu ze swoją malutką walizką spojrzała na zawiedzione miny przyjaciół. Serce jej pękało na tysiące, a nawet na miliony małych kawałeczków. - Ja na prawdę tego nie zrobiłam - dodała cicho i wyszła na zewnątrz. Postawił walizkę na na niej usiadła. Chciała płakać, ale się powstrzymywała, nie mogła być słaba.
- Wierzę Ci - usłyszała za sobą męski głos
- Nie wygłupiaj się - odparła widząc Durma obok siebie
- Nie wygłupiam się, wierzę Ci, dobrze wiem że nie jesteś takim człowiekiem. Przecież ty masz problem muszę zabić i ty miałabyś jej coś takiego napisać ?! Proszę Cię - mówił przekonującym głosem - Nie wiem dlaczego Marco tak się zachowuje, przecież on Cię zna najlepiej z nas i powinien widzieć że nie jesteś do tego zdolna
- Mi to mówisz ? - zaśmiała się lekko
- Czym wracasz do domu ? - zapytał patrząc na dziewczynę
- Pieszo - odparła z uśmiechem
- Odwiozę Cię - rzekł idąc w stronę swojego samochodu. Z Erikiem nie znała się tak jak z Mario i Marco, a jednak to tylko on jej uwierzył. Jak to możliwe? Poczuła się pewniej, lepiej. Czuła że nie jest sama, że jednak na kimś może polegać...
~*~
Dzień dobry !
Dziś niedziela więc jest kolejny rozdział.
Znowu problemy :)
Nie tak miał wyglądać ten rozdział,
ale wszystko wyszło samo w praniu.
Mam nadzieję że nie będziecie krzyczeć ! <3
Do zobaczenia w niedzielę ;***