~*~
Blondyn odprowadził ją pod samo dom. Całą drogę nie odzywali się do siebie, lecz szczerze uśmiechali. Szli obok siebie i cieszyli się nawzajem swoją obecnością. Byli szczęśliwi, że są obok siebie, oboje odczuwali stado motyli w brzuchu i ciepło płynące z serca. Gdy doszli pod jej dom, piłkarz chciał poczuć ostatni raz już dzisiaj smak jej cudownych, malinowych i jak że słodkich ust. Ale wiedział jedno, że nie może czekać, aż ktoś zwinie mu ją z przed nosa.
- Dziękuję za dzisiaj - powiedziała stojąc na przeciwko chłopaka
- To ja dziękuję - uśmiechnął się i nie bardzo wiedział co zrobić. Patrzył w jej wyjątkowe oczy, które akurat teraz miały kolor niebiesko-zielony i były pełne życia. Jasny księżyc oświetlał delikatnie jej twarz z profilu.
- To ja już pójdę - wyszeptała, tak jakby lekko rozczarowana, zawiedziona.
- Dobranoc - powiedział zły zam na siebie i patrzył jak dziewczyna idzie w stronę drzwi. Coś go tchnęło i pobiegł za nią.
- Co się stało ? - zapytała zaskoczona, ale pełna nadziei
- Nic, po prostu się z Tobą odpowiednio nie pożegnałem - odpowiedział po czym spojrzał głęboko w jej piękne oczy. Świat w tym momencie się dla nich nie liczył, ważne było to co się działo tu i teraz. Przyciągnął ją do siebie swoimi, umięśnionymi rękoma i objął w pasie. - Zależy mi na Tobie wiesz ? - wyszeptał
- Mi na Tobie też Marco - powiedziała również bardzo cicho, tak jakby bała się, że ktoś usłyszy to co mówią. Marco po tych słowach był już pewien, co chce teraz zrobić. Zbliżył się jeszcze bardziej do jej ust i namiętnie ją pocałował. Gdy czuł smak jej ust, nic więcej nie potrzebował. Mógłby tak już do końca świata stać i ją całować. Na początku bał się jak zareaguje, ale nie potrzebnie. Dziewczyna była zachwycona i nie chciała przestawać.W końcu z wielką niechęcią oderwał się od niej i spojrzał na jej uśmiech.
- Dobranoc - wyszeptał tuż przy jej uchu i poszedł w stronę swojego domu z ogromnym, praktycznie jak nigdy dotąd uśmiechem. Gdy tylko doszedł na miejsce, zdjął z siebie ubrania i w samych bokserkach położył się do swojego łóżka. Cały czas, bez przerwy uśmiechał się i nie mógł zmrużyć chodź na chwilę oczu. Sięgnął po swój telefon, który leżał tuż obok na szafce nocnej. Wybrał numer do Laury i zadzwonił.
- Halo - usłyszał jej ciepły głosik
- No cześć - odpowiedział
- Coś się stało ? - zapytała zaniepokojona
- Nie, po prostu chciałem usłyszeć twój głos - zaśmiał się cicho
- Marco, jesteś niemożliwy - odparła, śmiejąc się głośno
- I za to mnie uwielbiasz - dodał pewny siebie
- Dokładnie - rzekła cicho, ale za to bardzo szczerze
- Ostatni raz na dzisiaj, dobranoc Laura - powiedział
- Dobranoc Marco - odpowiedziała i się rozłączyła. A blondyn, który leżał wygodnie na łóżku i patrzył w sufit znów się uśmiechnął. Pytanie : Dlaczego ? Bo wyobraża sobie ją i tylko ją ! Nie chce widzieć nikogo innego. Chce ją przytulać, całować i po prostu być w jej życiu kimś ważnym... ona i tylko ona była jego życiem, jego słońcem, tlenem. Wszystko co było konieczne do życia przypomniało mu o niej. Bo to właśnie ta zwykła, młoda polka nadała jego życiu sens...
- Dziękuję za dzisiaj - powiedziała stojąc na przeciwko chłopaka
- To ja dziękuję - uśmiechnął się i nie bardzo wiedział co zrobić. Patrzył w jej wyjątkowe oczy, które akurat teraz miały kolor niebiesko-zielony i były pełne życia. Jasny księżyc oświetlał delikatnie jej twarz z profilu.
- To ja już pójdę - wyszeptała, tak jakby lekko rozczarowana, zawiedziona.
- Dobranoc - powiedział zły zam na siebie i patrzył jak dziewczyna idzie w stronę drzwi. Coś go tchnęło i pobiegł za nią.
- Co się stało ? - zapytała zaskoczona, ale pełna nadziei
- Nic, po prostu się z Tobą odpowiednio nie pożegnałem - odpowiedział po czym spojrzał głęboko w jej piękne oczy. Świat w tym momencie się dla nich nie liczył, ważne było to co się działo tu i teraz. Przyciągnął ją do siebie swoimi, umięśnionymi rękoma i objął w pasie. - Zależy mi na Tobie wiesz ? - wyszeptał
- Mi na Tobie też Marco - powiedziała również bardzo cicho, tak jakby bała się, że ktoś usłyszy to co mówią. Marco po tych słowach był już pewien, co chce teraz zrobić. Zbliżył się jeszcze bardziej do jej ust i namiętnie ją pocałował. Gdy czuł smak jej ust, nic więcej nie potrzebował. Mógłby tak już do końca świata stać i ją całować. Na początku bał się jak zareaguje, ale nie potrzebnie. Dziewczyna była zachwycona i nie chciała przestawać.W końcu z wielką niechęcią oderwał się od niej i spojrzał na jej uśmiech.
- Dobranoc - wyszeptał tuż przy jej uchu i poszedł w stronę swojego domu z ogromnym, praktycznie jak nigdy dotąd uśmiechem. Gdy tylko doszedł na miejsce, zdjął z siebie ubrania i w samych bokserkach położył się do swojego łóżka. Cały czas, bez przerwy uśmiechał się i nie mógł zmrużyć chodź na chwilę oczu. Sięgnął po swój telefon, który leżał tuż obok na szafce nocnej. Wybrał numer do Laury i zadzwonił.
- Halo - usłyszał jej ciepły głosik
- No cześć - odpowiedział
- Coś się stało ? - zapytała zaniepokojona
- Nie, po prostu chciałem usłyszeć twój głos - zaśmiał się cicho
- Marco, jesteś niemożliwy - odparła, śmiejąc się głośno
- I za to mnie uwielbiasz - dodał pewny siebie
- Dokładnie - rzekła cicho, ale za to bardzo szczerze
- Ostatni raz na dzisiaj, dobranoc Laura - powiedział
- Dobranoc Marco - odpowiedziała i się rozłączyła. A blondyn, który leżał wygodnie na łóżku i patrzył w sufit znów się uśmiechnął. Pytanie : Dlaczego ? Bo wyobraża sobie ją i tylko ją ! Nie chce widzieć nikogo innego. Chce ją przytulać, całować i po prostu być w jej życiu kimś ważnym... ona i tylko ona była jego życiem, jego słońcem, tlenem. Wszystko co było konieczne do życia przypomniało mu o niej. Bo to właśnie ta zwykła, młoda polka nadała jego życiu sens...
~*~
Obudziły ją promienie słońca, które wpadały przez rolety, których zapomniała wczoraj wieczorem, właściwie w nocy zasłonić. Od samego rana była wesoła, rozpromieniona jak nigdy dotąd a to wszystko tylko dla tego, że pewien Blondyn ją pocałował wczorajszej nocy. Zerknęła na zegarek i doznała szoku, jak to możliwe że spała tylko kilka godzina a tak się wyspała ? To właśnie on tak na nią działał, on i nikt więcej. Zeszłą powolnie po schodach i usiadła przy stole, gdzie już siedzieli pozostali domownicy.
- Jak się spało ? - zapytał Klopp, czytający gazetę
- Bardzo dobrze - odpowiedziała uśmiechnięta i wzięła jedną z kanapek, przygotowaną przez jej mamę
- W czym pójdziesz na bal ? - zapytała jej rodzicielka
- No nie. - jęknęła - To dziś ?
- Tak - odpowiedział uśmiechnięty trener Borussi
- Nie wiem - odparła
- Może wybierzemy się na jakieś małe zakupy ? - zaproponowała polska
- Wychodzi na to że i tak nie mam wyjścia - rzekła lekko zawiedziona, na co jej rodzice zaczęli się śmiać
- Za godzinę jedziemy - dodała jej mama
- Dobrze - powiedziała po zjedzeniu swojej porcji śniadanie i poszła do swojego pokoju. Wzięła szybki prysznic, wysuszyła dokładnie swoje włosy i przebrała się w najzwyklejsze ubrania. Zbiegła z powrotem na dół, gdzie czekała na nią już Ewa przytulająca się do Kloppa.
- Już jesteś ? - zapytała
- Tak - odpowiedziała - Na razie - uśmiechnęła się do partnera mamy i wyszła prosto do garażu. Widok mamy i Jurgena przypominał jej widok, jak ona wtulała się jeszcze wczoraj w ciepłe ciało Reusa. Nie widziała go kilka godzin, a już cholernie za nim tęskniła. Siedziała z przodu, zapięta pasami, grzecznie czekając na swoją mamę, która po chwili do niej doszła i obie ruszyły w stronę galerii handlowej. Nie lubiła zakupów, ale wiedziała że musi. Nie chciała wyjść na biedną czy Bóg wie jaką dziewczynę przy tych wszystkich gwiazdach, które z pewnością będą na tym balu. Po bardzo męczących zakupach polki wróciły do domu. Gdy dotarła do swojego pokoju obładowana torbami, rzuciła je szybko na podłogę a sama rzuciła się na łóżku. Zajrzała na wyświetlacz telefonu, który przypadkiem zostawiła w domu. Miała jedną nieodebraną wiadomość, była od Mario.
Obudziły ją promienie słońca, które wpadały przez rolety, których zapomniała wczoraj wieczorem, właściwie w nocy zasłonić. Od samego rana była wesoła, rozpromieniona jak nigdy dotąd a to wszystko tylko dla tego, że pewien Blondyn ją pocałował wczorajszej nocy. Zerknęła na zegarek i doznała szoku, jak to możliwe że spała tylko kilka godzina a tak się wyspała ? To właśnie on tak na nią działał, on i nikt więcej. Zeszłą powolnie po schodach i usiadła przy stole, gdzie już siedzieli pozostali domownicy.
- Jak się spało ? - zapytał Klopp, czytający gazetę
- Bardzo dobrze - odpowiedziała uśmiechnięta i wzięła jedną z kanapek, przygotowaną przez jej mamę
- W czym pójdziesz na bal ? - zapytała jej rodzicielka
- No nie. - jęknęła - To dziś ?
- Tak - odpowiedział uśmiechnięty trener Borussi
- Nie wiem - odparła
- Może wybierzemy się na jakieś małe zakupy ? - zaproponowała polska
- Wychodzi na to że i tak nie mam wyjścia - rzekła lekko zawiedziona, na co jej rodzice zaczęli się śmiać
- Za godzinę jedziemy - dodała jej mama
- Dobrze - powiedziała po zjedzeniu swojej porcji śniadanie i poszła do swojego pokoju. Wzięła szybki prysznic, wysuszyła dokładnie swoje włosy i przebrała się w najzwyklejsze ubrania. Zbiegła z powrotem na dół, gdzie czekała na nią już Ewa przytulająca się do Kloppa.
- Już jesteś ? - zapytała
- Tak - odpowiedziała - Na razie - uśmiechnęła się do partnera mamy i wyszła prosto do garażu. Widok mamy i Jurgena przypominał jej widok, jak ona wtulała się jeszcze wczoraj w ciepłe ciało Reusa. Nie widziała go kilka godzin, a już cholernie za nim tęskniła. Siedziała z przodu, zapięta pasami, grzecznie czekając na swoją mamę, która po chwili do niej doszła i obie ruszyły w stronę galerii handlowej. Nie lubiła zakupów, ale wiedziała że musi. Nie chciała wyjść na biedną czy Bóg wie jaką dziewczynę przy tych wszystkich gwiazdach, które z pewnością będą na tym balu. Po bardzo męczących zakupach polki wróciły do domu. Gdy dotarła do swojego pokoju obładowana torbami, rzuciła je szybko na podłogę a sama rzuciła się na łóżku. Zajrzała na wyświetlacz telefonu, który przypadkiem zostawiła w domu. Miała jedną nieodebraną wiadomość, była od Mario.
Jak z Reusem ? Bo mam dziwne przeczucie że lepiej :D
Samoczynnie się uśmiechnęła. Wiedziała że dwójka przyjaciół jest tak bardzo zżyta ze sobą, że Marco już wszystko powiedział Mario.
A to przeczucie to nie Marco ? :D W porządku, a na pewno o wiele lepiej. :P
Odłożyła telefon na swoje miejsce i poszła na dół, żeby jeszcze coś przekąsić. Nigdzie nie było widać jej rodziców, na co blondynka cicho się zaśmiała. Otworzyła lodówkę i znalazła jogurt o smaku waniliowym, do tego pokruszyła kilka zbożowych ciastek i zjadła ze smakiem. Zegarek na ścianie wskazywał godzinę już po 16 co lekko ją przeraziło. Razem z domownikami miała wyjeżdżać na bal przed osiemnastą. Powędrowała szybkim krokiem do łazienki i wzięła krótki, za to bardzo odprężający prysznic. Owinięta ręcznikiem weszła do pokoju i spojrzała na nową sukienkę, która leżała na łóżku i czekała, aż ją założy. Nie chciała tam iść, bo po co miałaby to robić. Mnóstwo gwiazd, modelki, dziennikarze, trenerzy, ich rodziny i ona. Czuła się jakby była jakimś kopciuszkiem. Ale z drugiej strony, widok przystojnego Marco, do tego w garniturze, o wiele bardziej ją przekonywała. Założyła na siebie bieliznę, a następnie chwyciła za sukienkę. Założyła ją i zapięła suwak z tyłu sukienki. Znów wróciła do łazienki, zrobiła makijaż, z którego sama była zadowolona, a na koniec zakręciła swoje włosy. Paznokcie miała pomalowane za popielaty i idealnie pasowały do jej stroju. Wyszła z toalety i stanęła obok łóżka, gdzie czekały na nią wysokie szpilki - czyli rzecz, których szczerze nienawidziła. Chwyciła za torebkę, w kształcie kopertówki i wrzuciła do niej najważniejsze rzeczy min. telefon, kosmetyki, perfumy. Podeszła do wielkiego lustra w swoim pokoju i przejrzała się w całości. Sama nie wierzyła własnym oczom. Teraz dosłownie wyglądała jak Kopciuszek. Powolnie zeszła po schodach na dół, gdzie czekała na nią dwójka zakochanych...
A to przeczucie to nie Marco ? :D W porządku, a na pewno o wiele lepiej. :P
Odłożyła telefon na swoje miejsce i poszła na dół, żeby jeszcze coś przekąsić. Nigdzie nie było widać jej rodziców, na co blondynka cicho się zaśmiała. Otworzyła lodówkę i znalazła jogurt o smaku waniliowym, do tego pokruszyła kilka zbożowych ciastek i zjadła ze smakiem. Zegarek na ścianie wskazywał godzinę już po 16 co lekko ją przeraziło. Razem z domownikami miała wyjeżdżać na bal przed osiemnastą. Powędrowała szybkim krokiem do łazienki i wzięła krótki, za to bardzo odprężający prysznic. Owinięta ręcznikiem weszła do pokoju i spojrzała na nową sukienkę, która leżała na łóżku i czekała, aż ją założy. Nie chciała tam iść, bo po co miałaby to robić. Mnóstwo gwiazd, modelki, dziennikarze, trenerzy, ich rodziny i ona. Czuła się jakby była jakimś kopciuszkiem. Ale z drugiej strony, widok przystojnego Marco, do tego w garniturze, o wiele bardziej ją przekonywała. Założyła na siebie bieliznę, a następnie chwyciła za sukienkę. Założyła ją i zapięła suwak z tyłu sukienki. Znów wróciła do łazienki, zrobiła makijaż, z którego sama była zadowolona, a na koniec zakręciła swoje włosy. Paznokcie miała pomalowane za popielaty i idealnie pasowały do jej stroju. Wyszła z toalety i stanęła obok łóżka, gdzie czekały na nią wysokie szpilki - czyli rzecz, których szczerze nienawidziła. Chwyciła za torebkę, w kształcie kopertówki i wrzuciła do niej najważniejsze rzeczy min. telefon, kosmetyki, perfumy. Podeszła do wielkiego lustra w swoim pokoju i przejrzała się w całości. Sama nie wierzyła własnym oczom. Teraz dosłownie wyglądała jak Kopciuszek. Powolnie zeszła po schodach na dół, gdzie czekała na nią dwójka zakochanych...
~*~
Oddaję w Wasze ręce ten króciutki rozdział.
Dokończyłam go zaraz po powrocie ze szpitala do domu.
Mam nadzieję że wam się spodoba. A Marco i Laura już są tak blisko.
Przyszła pora na sielankę, ale nie na długo :)
Miłego czytania i mam nadzieję że liczba komentarzy wzrośnie.
Bo jest ich coraz mniej. ;c
Oddaję w Wasze ręce ten króciutki rozdział.
Dokończyłam go zaraz po powrocie ze szpitala do domu.
Mam nadzieję że wam się spodoba. A Marco i Laura już są tak blisko.
Przyszła pora na sielankę, ale nie na długo :)
Miłego czytania i mam nadzieję że liczba komentarzy wzrośnie.
Bo jest ich coraz mniej. ;c