~*~
Za dużo nie pamiętałem z tego wypadku, ale cieszę się że już wszystko jest w porządku. Przez to całe zamieszanie spałem na prawdę bardzo długo. Obudziłem się dopiero następnego dnia i odczytałem karteczkę od Laury. Od razu uśmiechnąłem się pod nosem. Postanowiłem, że w końcu powiem jej co tak na prawdę czuję do niej. Nie umiem dalej czekać i patrzeć jaka jest cudowna. Chcę, żeby była moja, żebym mógł ją przytulać, pocieszać, rozśmieszać, całować i opiekować się nią w każdej chwili.
- Dzień dobry - do mojej sali przyszedł doktor Hoffman
- Dzień dobry - powiedziałem z uśmiechem chowając karteczkę
- Jak się pan czuje ? - zapytał
- Bardzo dobrze - odparłem
- Wyniki badań też są dobre, więc myślę że może się Pan pakować do domu - podał mi małą kartkę, na której był pewnie wypis ze szpitala
- Dziękuję - wziąłem karteczkę i odprowadziłem lekarza wzrokiem do drzwi. Schowałem ją do torby i sam zwlokłem się z łóżka. Zacząłem pakować do wszystkie mojrze rzeczy do torby, gdy w całej sali rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Odpowiedziałem krótkie proszę i zająłem się swoim poprzednim zajęciem,
- Siemanko - krzyknął Mario
- Cześć Paróweczko - odpowiedziałem rozbawiony
- A ty gdzie się wybierasz co ? - dodał
- Do domu, a jutro na bal - odparłem szczęśliwy
- A też bardzo się cieszę
- Idziemy ? - zapytałem
- Jasne - uśmiechnął się i wziął moją torbę
- Ej grubasku, ja muszę nosić swoją torbę - zacząłem się śmiać
- Ty mój głupiutki, Rudy przyjacielu troszczę się o Ciebie - odparł z pełną powagą na co ja zaczął się śmiać bez opamiętania
- Boże, czemu ja się jeszcze z tobą kumpluję ? - zapytałem pod nosem
- Bo nie umiesz beze mnie żyć kochanie
- Bądź już cicho bo ludzie się na nas patrzą - dodałem i wsiedliśmy do samochodu. Mój przyjaciel odwiózł mnie pod same drzwi mojego domu z troską odprowadził mnie pod nie, aż w końcu mogłem mieć chwilę wytchnienia rzucając się na kanapie. Wyjąłem telefon z kieszeni i zacząłem pisać sms'a do młodej polski
~ Co powiesz na długi spacer wieczorem ? :)
~ Ale bardzo długi ? Bo mnie bardzo szybko nogi zaczynają boleć. ;) haha
~ Wezmę Cię na barana, nie bój się damy radę. ;*
~ Jeżeli tak mówisz to mogę się zgodzić. ;p :*
~ To o 19 jestem po Ciebie. ;**
I tak zakończyłem naszą krótką, ale jak że ważną konwersację. Cieszyłem się na to spotkanie, miałem nadzieję że miło spędzimy czas. Najpierw pobiegłem pod prysznic, bo cały przesiąknąłem " szpitalnymi " zapachami. Później ubrałem szare dresy i zbiegłem na dół. Mój brzuch dawał o sobie znać, więc musiał przyrządzić sobie coś do jedzenia. Postawiłem na naleśniki z owocami. Po 30 minutach leżałem prze telewizorem zajadając mój posiłek. Oglądałem mecz Barcelony, który tak mnie wciągnął że nawet nie zorientowałem się gdy na zegarku wybiła godzina 18.30. W błyskawicznym tempie założyłem na siebie jeansy, szarą koszulkę, poprawiłem fryzurę i poszedłem pod dom Laury. Gdy dochodziłem, zobaczyłem jak śliczna, drobna blondynka wychodzi ze swojego domu.
- Dzień dobry ! - krzyknąłem z uśmiechem
- Chyba Dobry wieczór - poprawiła mnie
- Niech ci będzie - zaśmiałem się po czym mocno ją przytuliłem
- Aż tak się stęskniłeś ? - zapytała patrząc w moje oczy
- Nawet jeszcze bardziej - odpowiedziałem
- No to gdzie idziemy ?
- Co powiesz na kawiarnię - zaproponowałem
- Pewnie - odpowiedziała i ruszyliśmy. Dużo rozmawialiśmy, o tym co się działo podczas naszej bezsensownej kłótni. Dopiero po tej rozmowie zrozumiałem, jak bardzo ją zraniłem. A teraz ? Nie potrafię normalnie funkcjonować, gdy mnie ma jej przy mnie. Po dość długim marszu doszliśmy na miejsce. Byłem pewny, że to miejsce było spodoba się mojej blondynce,..
~*~
Tuż przed samą kawiarnią miałam dosyć. Nie miałam już sił i ledwo szłam. A wydawała mi się, że końca nie widać.
- Zaraz będziemy - uprzedził moje pytanie Marco
- Mam nadzieje - powiedziałam wykończona
- Uwierz mi, że Ci się spodoba - dodał
- Nie wątpię, teraz to każde miejsce mi spodoba gdzie dają mi picie - odparłam na co blondyn zlał się łzami ze śmiechu.
- I już - odparł ukazując mi to przepiękne miejsce.
- O Matko - westchnęłam
- Zaraz będziemy - uprzedził moje pytanie Marco
- Mam nadzieje - powiedziałam wykończona
- Uwierz mi, że Ci się spodoba - dodał
- Nie wątpię, teraz to każde miejsce mi spodoba gdzie dają mi picie - odparłam na co blondyn zlał się łzami ze śmiechu.
- I już - odparł ukazując mi to przepiękne miejsce.
- O Matko - westchnęłam
- A nie mówiłem
- Dziękuje - wyszeptała przytulając go z całych sił. Poczułam się szczęśliwa jak nigdy, nie dość że szczęśliwa to do tego bezpieczna. Jego serce spokojnie biło, a ja nie chciałam się od niego oderwać.
- Nie ma za co - wyszeptał mi tuż przy uchu
- Teraz chce picia - zaśmiałam się odrywając się od jego ciepłego ciała.
- Ja też - odparł i oboje usiedliśmy przy stoliku w samym roku. Zamówiliśmy sobie gorącą czekoladę i ciasto. Rozmawialiśmy na prawdę bardo długo, nie patrzeliśmy na zegarek, po prostu cieszyliśmy się chwilą. Przez cały wieczór się uśmiechałam, dawno nie czułam się tak świetnie jak dziś. Nie chciałam, żeby ta chwila się kończyła. Niestety, w końcu przyszła pora na to by się zbierać.
- Jest już 23.30 - powiedział smutny Marco patrząc na swój złoty zegarek
- Chyba pora się zbierać - westchnęłam z krzywą miną
- Chyba tak - uśmiechnął się do mnie blondyn. Zapłaciliśmy za nasze zamówienie i wszyliśmy.
- Jedziemy autobusem ? - zapytałam patrząc na przystanek
- Jasne - zaśmiał się piłkarz. Chwycił mnie pewnie za rękę i pobiegliśmy w stronę naszego pojazdu, ponieważ w błyskawicznym tempie zbliżał się do przystanku. Ledwo zdążyliśmy i zdyszani weszliśmy do autobusu. Z powodu że jestem za niska, nie dosięgałam do barierki, której mogłabym się złapać. A wszystkie miejsca były już zamknięte więc chwyciłam za jedno z siedzeń na samym końcu pojazdu i spokojnie stałam. Co chwile zerkałam na Marco, który stał obok mnie z wielkim uśmiechem patrzał na mnie z góry. Przez cały czas myślałam o nim, o jego uśmiechu, spojrzeniu o całym nim,.. z moich rozmyśleń wyrwało mnie gwałtowne zahamowanie naszego autobusem. Efektem było to że wleciałam na Reusa, który mocno mnie objął i przytulił do siebie. Objęłam go w pasie i spojrzałam głęboko w oczy. Nasze twarze zbliżały się coraz bardziej do siebie. Byłam lekko zakłopotana, ale wiedziałam że tego chce. Tu i teraz... Stanęłam na palcach, a Marco delikatnie musnął ustami moje wargi. Czułam, że całuje mnie bardzo nie pewnie, tak jak by bał się odrzucenia. Odwzajemniłam pocałunek i włożyłam w niego całe moje serce. Nagle w całym autobusie rozległ się dźwięk głośnych oklasków. Od razu się od siebie oderwaliśmy i spojrzeliśmy na siebie nie pewnie. Uśmiechnęłam się do blondyna i spojrzałam na gromadę ludzi, którzy patrzą się na nas z wielkimi uśmiechami. Zrobiło mi się od razu lżej na sercu. Z powrotem zerknęłam na Marco, musnęłam jeszcze raz jego cudowne usta i mocno się do niego przytuliłam. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie...
- Dziękuje - wyszeptała przytulając go z całych sił. Poczułam się szczęśliwa jak nigdy, nie dość że szczęśliwa to do tego bezpieczna. Jego serce spokojnie biło, a ja nie chciałam się od niego oderwać.
- Nie ma za co - wyszeptał mi tuż przy uchu
- Teraz chce picia - zaśmiałam się odrywając się od jego ciepłego ciała.
- Ja też - odparł i oboje usiedliśmy przy stoliku w samym roku. Zamówiliśmy sobie gorącą czekoladę i ciasto. Rozmawialiśmy na prawdę bardo długo, nie patrzeliśmy na zegarek, po prostu cieszyliśmy się chwilą. Przez cały wieczór się uśmiechałam, dawno nie czułam się tak świetnie jak dziś. Nie chciałam, żeby ta chwila się kończyła. Niestety, w końcu przyszła pora na to by się zbierać.
- Jest już 23.30 - powiedział smutny Marco patrząc na swój złoty zegarek
- Chyba pora się zbierać - westchnęłam z krzywą miną
- Chyba tak - uśmiechnął się do mnie blondyn. Zapłaciliśmy za nasze zamówienie i wszyliśmy.
- Jedziemy autobusem ? - zapytałam patrząc na przystanek
- Jasne - zaśmiał się piłkarz. Chwycił mnie pewnie za rękę i pobiegliśmy w stronę naszego pojazdu, ponieważ w błyskawicznym tempie zbliżał się do przystanku. Ledwo zdążyliśmy i zdyszani weszliśmy do autobusu. Z powodu że jestem za niska, nie dosięgałam do barierki, której mogłabym się złapać. A wszystkie miejsca były już zamknięte więc chwyciłam za jedno z siedzeń na samym końcu pojazdu i spokojnie stałam. Co chwile zerkałam na Marco, który stał obok mnie z wielkim uśmiechem patrzał na mnie z góry. Przez cały czas myślałam o nim, o jego uśmiechu, spojrzeniu o całym nim,.. z moich rozmyśleń wyrwało mnie gwałtowne zahamowanie naszego autobusem. Efektem było to że wleciałam na Reusa, który mocno mnie objął i przytulił do siebie. Objęłam go w pasie i spojrzałam głęboko w oczy. Nasze twarze zbliżały się coraz bardziej do siebie. Byłam lekko zakłopotana, ale wiedziałam że tego chce. Tu i teraz... Stanęłam na palcach, a Marco delikatnie musnął ustami moje wargi. Czułam, że całuje mnie bardzo nie pewnie, tak jak by bał się odrzucenia. Odwzajemniłam pocałunek i włożyłam w niego całe moje serce. Nagle w całym autobusie rozległ się dźwięk głośnych oklasków. Od razu się od siebie oderwaliśmy i spojrzeliśmy na siebie nie pewnie. Uśmiechnęłam się do blondyna i spojrzałam na gromadę ludzi, którzy patrzą się na nas z wielkimi uśmiechami. Zrobiło mi się od razu lżej na sercu. Z powrotem zerknęłam na Marco, musnęłam jeszcze raz jego cudowne usta i mocno się do niego przytuliłam. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie...
~*~
Liczba komentarzy maleje. ;c
Co się dzieję. Było tak dobrze a tu coraz gorzej.
Wasze komentarze zawsze dawały mi porządnego, a teraz niestety tak nie jest. ;/
Chociaż bardzo ale to bardzo dziękuje tym co są ze mną przez cały czas.
Że mnie tak wspieracie i dodajcie jeszcze więcej sił.
A tym czasem kolejny rozdział.
Nie miałam pojęcia jak w ogóle to rozegrać i w praniu wyszło tak.
Mam nadzieję że wam się spodoba. :)
Za wszystkie błędy przepraszam ;**
I również chciałam przeprosić, za długość tego rozdziału.:/
Podzieliłam go na dwa i kolejny dodam w poniedziałek.
Bo niestety we wtorek idę do szpitala na jakiś tydzień.
Więc nie mam jak napisać kolejnego.
Po wycinaniu migdałków postaram się do was wrócić jak najszybciej.
Do poniedziałku ! <3
/ Marta ;))
Liczba komentarzy maleje. ;c
Co się dzieję. Było tak dobrze a tu coraz gorzej.
Wasze komentarze zawsze dawały mi porządnego, a teraz niestety tak nie jest. ;/
Chociaż bardzo ale to bardzo dziękuje tym co są ze mną przez cały czas.
Że mnie tak wspieracie i dodajcie jeszcze więcej sił.
A tym czasem kolejny rozdział.
Nie miałam pojęcia jak w ogóle to rozegrać i w praniu wyszło tak.
Mam nadzieję że wam się spodoba. :)
Za wszystkie błędy przepraszam ;**
I również chciałam przeprosić, za długość tego rozdziału.:/
Podzieliłam go na dwa i kolejny dodam w poniedziałek.
Bo niestety we wtorek idę do szpitala na jakiś tydzień.
Więc nie mam jak napisać kolejnego.
Po wycinaniu migdałków postaram się do was wrócić jak najszybciej.
Do poniedziałku ! <3
/ Marta ;))
Takk! <3 Tak to się miało potoczyć! <3
OdpowiedzUsuńNie widziałam innej opcji. :)
Marco jest taki kochany. Laura z resztą też. Chyba w końcu oboje zrozumieli, co czują. :)
Z niecierpliwością czekam na nn. :3
Pozdrawiam i zapraszam do siebie. :p
Buziaki :*****
I cuudownie <3
OdpowiedzUsuńMarco i Laura bardzo do siebie pasują <3
Wierzę, że z tego może, a nawet powinno wyjśc coś poważnego ^^
Rozdział jest świetny, zresztą jak każdy :)
Czekam na nexta i serdecznie pozdrawiam :***
Ps: tylko szybko wracaj z tego szpitala, bo my tu czekamy na Ciebie :***
No w końcu! :D Myślałam, że się już nie doczekam tego ich pocałunku! :D
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że wszyscy się pogodzili po tej sytuacji z Laurą i Mario :)
Rozdział super! :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Dosłownie czytając końcówkę zaczęłam skakać po pokoju, kuchni, salonie dosłownie wszędzie :D. Przez co mój brat stwierdził, że jestem psychicznie chora ale cii XD
OdpowiedzUsuńJeeeeeeeeeeeeeeeezusie jakie to jest przepiękne *-*
awwwwwwwwwww
Tak się cieszę i nawet nie umiem dobrać słów do jakiegoś stosownego i normalnego komentarza <3
Więc przepraszam.
Z niecierpliwością czekam na kolejny
Buuuuziaki ;**
Aaaaaaaaa! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPięknie, pięknie, pięknie jest!
I w ogóle to zachwyciłam się do tego stopnia, że ja nie umiem napisać nic konkretnego, no. :(
Następnym razem obiecuję poprawę! :D
Buziole. ;****
Martuś moja kochana!
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się liczbą komentarzy, każdy ma jakieś wzloty i upadki. Najważniejsze jest to, że nadal masz stałych czytelników. I ja do Nich na pewno należę. Cieszę się jak głupia, że jakoś się dogadali o matko! nawet nie wiesz jak <3
Ale Ty wiesz juz co, nie? Jakbym Cię spotkała to bym z siekierą goniła, że w takim momencie skończyłaś!
W zadośćuczynienie dla mnie szybko poproszę rozdział:)
Pozdrawiam i dziekuję za komentarze u mnie :*
<3
Przez cały rozdział się uśmiechałam ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie są razem (mam taką nadzieję:D)
Szybkiego powrotu do zdrowia Ci życzę
Pozdrawiam ;)
Awwww ! W końcu razem <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Marii , jaki zabawny . no no ;) mi się rozdział podoba ;) ;* czekam na więcej ! ;) i zaprasAm do mnie : newlifenewlov.blogspot.com/
Buziaczki ;*