~*~
Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej i więcej. I chodź jeszcze nie wpadłaś w nałóg, to jednak poczułeś jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależna. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A Ty jesteś gotowa na wszystko, by zdobyć miłość...
Przez wielkie okno, które prowadziło na balkon wpadały ciepłe promienie słońca, które obudziły dziewczynę. Przetarła zaspane oczy i rozejrzała się dookoła, nikogo nie było w zasięgu jej wzroku. Zwlokła się z ciepłego łóżka i bardzo zaspana powędrowała właśnie na balkon. Otworzyła po cichu drzwi i stanęła na zimnych płytkach. Słońce wstawało nad Dortmundem a ona była zachwycona tym widokiem. Nie chciała wychodzić z tego balkonu. Oparła się o barierkę i nadal wpatrywała się w słońce. Widziała w nim Marco, jego oczy. Usłyszała cichy śmiech za sobą, odwróciła się i spojrzała na chłopaka, który trzymał w swoich dłoniach dwa kubki z ciepłą herbatą.
- Już wstałaś ? - zapytał podając jej ciepły napój
- Nie mogłam zasnąć z powrotem - odpowiedziała biorąc łyk napoju
- Ja też nie - odparł przytulając się do niej od tyłu. Poczuła zapach jego perfum, który wprost uwielbiała. Uzależniała się od niego z każdą chwilą coraz bardziej, tak jak od narkotyku.
- Ładne masz widoki z tego balkonu - dodała
- Całkiem niezłe, ale są o wiele ładniejsze - odpowiedział całując ją w głowę
- Tak na przykład jakie ? - zapytała ciekawa odwracając się przodem
- Ty - odparł z uśmiechem i krótko ją pocałował
- Marco no - położyła swoją dłoń na jego klatce piersiowej
- Ibiza, to moje ukochane miejsce - odpowiedział
- Dlaczego ?
- Nie wiem, zawsze marzyłem żeby zobaczyć to miejsce i gdy tylko mogłem tam pojechać, bez wahania wziąłem pączusie i już.
- Uwielbiam jak opowiadasz - powiedziała lekko zawstydzona, chłopak lekko się uśmiechną i bardzo namiętnie ją pocałował. Oboje trochę zmarzli, stojąc na boso na zimnych płytkach przed 6 rano. Zeszli na dół, odłożyli kubki po herbacie i położyli się na kanapie. Przykrył ich dokładnie, aż pod samą szyję i znów zasnęli wtuleni w siebie. Obudziła się, gdy było po 10, Marco spał obok niej. Bezszelestnie wyszła spod koca i powędrowała do drzwi, do których ktoś bardzo mocno się dobijał.
- No w końcu ! - krzyknął Mario z uśmiechem widząc przed sobą Laurę
- Cicho pączusiu, Marco śpi - pouczyła go
- Gdzie, na kanapie ? - zapytał zdziwiony wchodząc do salonu
- Tak - odparła szeptem
- O jak on słodko śpi - zaśmiał się Goetze i podszedł do kanapy - szkoda by było, gdyby ktoś go obudził. - westchnął po chwili próbując powstrzymać się od śmiechu
- Nie waż się parówko - pokazała mu język i poszła do toalety. Po chwili w całej okolicy, gdzie mieszkał blondyn było słychać krzyki jego przyjaciela.
- Marco ! Wstawaj. Gramy w finale Ligi Mistrzów i to z Bayernem !!! Boże, wstawaj bo przegramy - chłopak zaczął wrzeszczeć, przy tym skacząc po Marco, który nie wiedział co się dzieje. Ze strachu spadł z kanapy prosto na podłogę, razem z Goetze.
- Matko, ty grubasie co ty tu robisz ? - powiedział zaspany rozglądając się dookoła. Po chwili zbiegła wystraszona dziewczyna z góry. Odetchnęła z ulgą widząc dwóch przyjaciół wygłupiających się wspólnie. Przypomniała sobie wówczas jak ona wygłupiała się ze swoich przyjacielem z Bartkiem. Dopadły ją ogromne wyrzuty sumienia. Jak mogła go tak po prostu zostawić bez wsparcia, przez całe dwa lata. I co pieniądze, cudowne życie robi z człowiekiem ? Na pewno nic dobrego. Przecież przez całe 17 lat tylko on się dla niej liczył, a teraz ? No właśnie, teraz o nim zupełnie zapomniała, skupiła się na sobie, była bardzo egoistyczna, ale tego nie zauważała. Najpierw skrzywdziła swojego przyjaciela, praktycznie brata, a wczoraj swoich najbliższych. Zaczęło się dziać właśnie to czego najbardziej obawiała się dwa lata temu, gdy tu przyjechała. Nie chciała się zmieniać, ale stało się. A swoje błędy jest najtrudniej naprawić. Zawsze zostanie blizna po tym co już się stało, możemy trochę je zniwelować ale ona i tak pozostaną.
- Halo Laura - usłyszała głos swojego ukochanego
- Tak ? - zapytała zapatrzona w pustą przestrzeń
- Co chcesz na śniadanie ? - zapytał blondyn
- Nic, muszę lecieć. Przepraszam - powiedziała, szybko go pocałowała i wybiegła z jego domu nie zwracając uwagi na otoczenie. Chciała zadzwonić do swojego przyjaciela ale nie odpierał. Zaczęła się martwić. Po chwili wchodziła do salonu, gdzie zastała swoją mamę.
- Mamo przepraszam. Nie chciałam żeby tak wyszło, ale się stało. Ja nie myślę źle, przeciwnie ciesze się i to bardzo. Ale ja nie byłam gotowa na to wszystko i chyba nadal nie jestem, ale wiem że damy radę. Nigdy bym nie pomyślała że będę miała jakiekolwiek rodzeństwo, proszę... - spojrzała na nią i zaczęła wyjaśniać całą sytuację
- Już dobrze, nic się nie stało kochanie - wyszeptała jej tuż przy uchu, tuląc ją do siebie.
- Dziękuję - dodała zdyszana
- A właśnie - zaczęła odrywając się od córki
- Tak ? - zapytała zaskoczona
- Na komodzie w przedpokoju leży list dla Ciebie - odpowiedziała. Dziewczyna bardzo zdziwiona poszła w tym kierunku. Rzeczywiście, na ciemnobrązowym meblu leżała biała koperta. Z adresu, który widniał na niej nie mogła rozszyfrować kto jest nadawcą tego listu. Dopiero, gdy zamknęła drzwi od swojego pokoju na klucz i otworzyła list, siedząc na łóżku dowiedziała się wszystkiego. Ale nigdy nie spodziewałaby się, że może w nim być to co zobaczyła.
Droga Lauro,
Długo się nie odzywałem i ty też. Wiem wszystko, nareszcie jesteś szczęśliwa. Cieszę się jak nigdy, powiem ci tak prosto z serca, dobrze że nie jesteś ze mną. Nigdy nie dałbym Ci tyle szczęścia co on, co Marco. Spełniasz Swoje marzenia i masz to na co zasłużyłaś. A ze mną tego byś na pewno nie miała. Nigdy, przenigdy nie przestanę Cię kochać. Jedyną tajemnicę, którą przed Tobą miałem, to to że Kocham Cię od 1 klasy gimnazjum. Nie mogłem Ci tego powiedzieć bo Ty traktowałaś mnie jak przyjaciela, a ja nie byłem wstanie zniszczyć naszej przyjaźni tak po prostu. Dopiero tam w Niemczech odważyłem się, chociaż nie do końca bo napisałem to w liście. Pamiętasz te wszystkie chwile spędzone razem ? Cały rok razem, od rana do wieczora nierozłączni. Gra na plaży, na orliku, albo po prostu na trawie. Tęsknie za tym wszystkim, ale o wiele bardziej tęsknię za Tobą ! Może to zbieg okoliczności, przypadek, albo moja głupota. Ale ten list też jest listem pożegnalnym. Żegnam się z Tobą już na zawsze, bo odchodzę. Gdy wróciłem do domu dwa lata temu, źle się czułem i wylądowałem w szpitalu. Okazało się że rak tarczycy. Niby leczenia i tak dalej, ale to nic nie dało. Czuję że niedługo nadejdzie na mnie czas. Wiem, że nie mam prawa Cię o to prosić, ale moim marzeniem jest Cię ostatni raz zobaczyć, usłyszeć... Pamiętaj. Zawsze będę przy Tobie. Nie ważne czy na ziemi czy tam do góry. Po prostu będę. Trzymaj się tam, rozumiesz ?! Nie płacz, po prostu ciesz się tym co masz i nie rań Marco, bo na to nie zasłużył. Jest dla Ciebie idealnym chłopakiem. Pasujecie do siebie, jak nikt inny. I tak ma pozostać.! A ja będę zawsze razem z Tobą, gdy tylko o mnie pomyślisz. Proszę nie zapomnij o mnie. KOCHAM CIĘ.
Przez wielkie okno, które prowadziło na balkon wpadały ciepłe promienie słońca, które obudziły dziewczynę. Przetarła zaspane oczy i rozejrzała się dookoła, nikogo nie było w zasięgu jej wzroku. Zwlokła się z ciepłego łóżka i bardzo zaspana powędrowała właśnie na balkon. Otworzyła po cichu drzwi i stanęła na zimnych płytkach. Słońce wstawało nad Dortmundem a ona była zachwycona tym widokiem. Nie chciała wychodzić z tego balkonu. Oparła się o barierkę i nadal wpatrywała się w słońce. Widziała w nim Marco, jego oczy. Usłyszała cichy śmiech za sobą, odwróciła się i spojrzała na chłopaka, który trzymał w swoich dłoniach dwa kubki z ciepłą herbatą.
- Już wstałaś ? - zapytał podając jej ciepły napój
- Nie mogłam zasnąć z powrotem - odpowiedziała biorąc łyk napoju
- Ja też nie - odparł przytulając się do niej od tyłu. Poczuła zapach jego perfum, który wprost uwielbiała. Uzależniała się od niego z każdą chwilą coraz bardziej, tak jak od narkotyku.
- Ładne masz widoki z tego balkonu - dodała
- Całkiem niezłe, ale są o wiele ładniejsze - odpowiedział całując ją w głowę
- Tak na przykład jakie ? - zapytała ciekawa odwracając się przodem
- Ty - odparł z uśmiechem i krótko ją pocałował
- Marco no - położyła swoją dłoń na jego klatce piersiowej
- Ibiza, to moje ukochane miejsce - odpowiedział
- Dlaczego ?
- Nie wiem, zawsze marzyłem żeby zobaczyć to miejsce i gdy tylko mogłem tam pojechać, bez wahania wziąłem pączusie i już.
- Uwielbiam jak opowiadasz - powiedziała lekko zawstydzona, chłopak lekko się uśmiechną i bardzo namiętnie ją pocałował. Oboje trochę zmarzli, stojąc na boso na zimnych płytkach przed 6 rano. Zeszli na dół, odłożyli kubki po herbacie i położyli się na kanapie. Przykrył ich dokładnie, aż pod samą szyję i znów zasnęli wtuleni w siebie. Obudziła się, gdy było po 10, Marco spał obok niej. Bezszelestnie wyszła spod koca i powędrowała do drzwi, do których ktoś bardzo mocno się dobijał.
- No w końcu ! - krzyknął Mario z uśmiechem widząc przed sobą Laurę
- Cicho pączusiu, Marco śpi - pouczyła go
- Gdzie, na kanapie ? - zapytał zdziwiony wchodząc do salonu
- Tak - odparła szeptem
- O jak on słodko śpi - zaśmiał się Goetze i podszedł do kanapy - szkoda by było, gdyby ktoś go obudził. - westchnął po chwili próbując powstrzymać się od śmiechu
- Nie waż się parówko - pokazała mu język i poszła do toalety. Po chwili w całej okolicy, gdzie mieszkał blondyn było słychać krzyki jego przyjaciela.
- Marco ! Wstawaj. Gramy w finale Ligi Mistrzów i to z Bayernem !!! Boże, wstawaj bo przegramy - chłopak zaczął wrzeszczeć, przy tym skacząc po Marco, który nie wiedział co się dzieje. Ze strachu spadł z kanapy prosto na podłogę, razem z Goetze.
- Matko, ty grubasie co ty tu robisz ? - powiedział zaspany rozglądając się dookoła. Po chwili zbiegła wystraszona dziewczyna z góry. Odetchnęła z ulgą widząc dwóch przyjaciół wygłupiających się wspólnie. Przypomniała sobie wówczas jak ona wygłupiała się ze swoich przyjacielem z Bartkiem. Dopadły ją ogromne wyrzuty sumienia. Jak mogła go tak po prostu zostawić bez wsparcia, przez całe dwa lata. I co pieniądze, cudowne życie robi z człowiekiem ? Na pewno nic dobrego. Przecież przez całe 17 lat tylko on się dla niej liczył, a teraz ? No właśnie, teraz o nim zupełnie zapomniała, skupiła się na sobie, była bardzo egoistyczna, ale tego nie zauważała. Najpierw skrzywdziła swojego przyjaciela, praktycznie brata, a wczoraj swoich najbliższych. Zaczęło się dziać właśnie to czego najbardziej obawiała się dwa lata temu, gdy tu przyjechała. Nie chciała się zmieniać, ale stało się. A swoje błędy jest najtrudniej naprawić. Zawsze zostanie blizna po tym co już się stało, możemy trochę je zniwelować ale ona i tak pozostaną.
- Halo Laura - usłyszała głos swojego ukochanego
- Tak ? - zapytała zapatrzona w pustą przestrzeń
- Co chcesz na śniadanie ? - zapytał blondyn
- Nic, muszę lecieć. Przepraszam - powiedziała, szybko go pocałowała i wybiegła z jego domu nie zwracając uwagi na otoczenie. Chciała zadzwonić do swojego przyjaciela ale nie odpierał. Zaczęła się martwić. Po chwili wchodziła do salonu, gdzie zastała swoją mamę.
- Mamo przepraszam. Nie chciałam żeby tak wyszło, ale się stało. Ja nie myślę źle, przeciwnie ciesze się i to bardzo. Ale ja nie byłam gotowa na to wszystko i chyba nadal nie jestem, ale wiem że damy radę. Nigdy bym nie pomyślała że będę miała jakiekolwiek rodzeństwo, proszę... - spojrzała na nią i zaczęła wyjaśniać całą sytuację
- Już dobrze, nic się nie stało kochanie - wyszeptała jej tuż przy uchu, tuląc ją do siebie.
- Dziękuję - dodała zdyszana
- A właśnie - zaczęła odrywając się od córki
- Tak ? - zapytała zaskoczona
- Na komodzie w przedpokoju leży list dla Ciebie - odpowiedziała. Dziewczyna bardzo zdziwiona poszła w tym kierunku. Rzeczywiście, na ciemnobrązowym meblu leżała biała koperta. Z adresu, który widniał na niej nie mogła rozszyfrować kto jest nadawcą tego listu. Dopiero, gdy zamknęła drzwi od swojego pokoju na klucz i otworzyła list, siedząc na łóżku dowiedziała się wszystkiego. Ale nigdy nie spodziewałaby się, że może w nim być to co zobaczyła.
Droga Lauro,
Długo się nie odzywałem i ty też. Wiem wszystko, nareszcie jesteś szczęśliwa. Cieszę się jak nigdy, powiem ci tak prosto z serca, dobrze że nie jesteś ze mną. Nigdy nie dałbym Ci tyle szczęścia co on, co Marco. Spełniasz Swoje marzenia i masz to na co zasłużyłaś. A ze mną tego byś na pewno nie miała. Nigdy, przenigdy nie przestanę Cię kochać. Jedyną tajemnicę, którą przed Tobą miałem, to to że Kocham Cię od 1 klasy gimnazjum. Nie mogłem Ci tego powiedzieć bo Ty traktowałaś mnie jak przyjaciela, a ja nie byłem wstanie zniszczyć naszej przyjaźni tak po prostu. Dopiero tam w Niemczech odważyłem się, chociaż nie do końca bo napisałem to w liście. Pamiętasz te wszystkie chwile spędzone razem ? Cały rok razem, od rana do wieczora nierozłączni. Gra na plaży, na orliku, albo po prostu na trawie. Tęsknie za tym wszystkim, ale o wiele bardziej tęsknię za Tobą ! Może to zbieg okoliczności, przypadek, albo moja głupota. Ale ten list też jest listem pożegnalnym. Żegnam się z Tobą już na zawsze, bo odchodzę. Gdy wróciłem do domu dwa lata temu, źle się czułem i wylądowałem w szpitalu. Okazało się że rak tarczycy. Niby leczenia i tak dalej, ale to nic nie dało. Czuję że niedługo nadejdzie na mnie czas. Wiem, że nie mam prawa Cię o to prosić, ale moim marzeniem jest Cię ostatni raz zobaczyć, usłyszeć... Pamiętaj. Zawsze będę przy Tobie. Nie ważne czy na ziemi czy tam do góry. Po prostu będę. Trzymaj się tam, rozumiesz ?! Nie płacz, po prostu ciesz się tym co masz i nie rań Marco, bo na to nie zasłużył. Jest dla Ciebie idealnym chłopakiem. Pasujecie do siebie, jak nikt inny. I tak ma pozostać.! A ja będę zawsze razem z Tobą, gdy tylko o mnie pomyślisz. Proszę nie zapomnij o mnie. KOCHAM CIĘ.
Twój Bartek!
~*~
No i nadszedł kryzys. Było na prawdę tak pięknie.
Tak wiele osób czytało i komentowało mojego bloga.
A teraz ? Aż szkoda gadać. Pod ostatnim rozdziałem tylko 4 komentarze.
Sama nie wiem czym może to być spowodowane.
Jakoś źle pisze? Jeżeli tak to mówcie śmiało a postaram się to zmienić.
A co do rozdziału to dość tego spokoju.
Musi się coś dziać bo jest nudno nie ? :)
Pamiętam jak jeszcze kilka rozdziałów temu większość z Was bała się że Bartek narozrabia.
Na chwilę znikł, ale teraz powraca. Nie będzie sielanki. Jak dla mnie to najcięższe rozdziały są właśnie te gdzie jest pięknie, kolorowo. Wiem, wiem. Długo się nie nacieszyłyście tym spokojem, ale spokojnie on powinien tu jeszcze wrócić. Chociaż niczego nie obiecuję.!
Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział i do następnego.
Pozdrawiam ;) :*****
No i nadszedł kryzys. Było na prawdę tak pięknie.
Tak wiele osób czytało i komentowało mojego bloga.
A teraz ? Aż szkoda gadać. Pod ostatnim rozdziałem tylko 4 komentarze.
Sama nie wiem czym może to być spowodowane.
Jakoś źle pisze? Jeżeli tak to mówcie śmiało a postaram się to zmienić.
A co do rozdziału to dość tego spokoju.
Musi się coś dziać bo jest nudno nie ? :)
Pamiętam jak jeszcze kilka rozdziałów temu większość z Was bała się że Bartek narozrabia.
Na chwilę znikł, ale teraz powraca. Nie będzie sielanki. Jak dla mnie to najcięższe rozdziały są właśnie te gdzie jest pięknie, kolorowo. Wiem, wiem. Długo się nie nacieszyłyście tym spokojem, ale spokojnie on powinien tu jeszcze wrócić. Chociaż niczego nie obiecuję.!
Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział i do następnego.
Pozdrawiam ;) :*****