~*~
Nad ranem zdołała zasnąć, przespała się zaledwie kilka godzin i już o 11 obudziły ją promienie letniego, ciepłego słońca. Jej matka odetchnęła z ulgą widząc swoją córkę bezpieczną w domu.
- Jak się czujesz ? - zapytał Klopp siadając na krawędzi jej łóżka, na co dziewczyna nie odpowiedziała, po prostu wtuliła się w jego ramiona. Właśnie teraz potrzebowała wsparcia, które jej pomoże na nowo się odbudować. Nie chciała rozmawiać, co trener Borussi Dortmund doskonale rozumiał, więc ulotnił się z jej pokoju. Dziewczyna chcąc odetchnąć, poszła pod prysznic. Nie należała do osób z łatwym charakterem, przeciwnie była twarda i nigdy się nie poddawała. Ale nie teraz, teraz trudno było jej się podnieść z tego bagna, w które sama się wrobiła. Nie chciała jeść, pić, z nikim nie rozmawiała. Nie wychodziła przez cały tydzień z domu, po prostu płakała.
- Kochanie nie możesz tak cały czas siedzieć i płakać, to w niczym ci nie pomoże. - powiedziała jej matko mocno ją do siebie tuląc
- Tęsknie za nim - odpowiedziała dziewczyna wycierając łzy z policzków
- Wszystko się ułoży, a ty nie możesz się poddawać. Nie dziw się, że nie chciał odebrać telefonu, ty pewnie też byś tego nie zrobiła po tej całej sytuacji
- Wiem że masz racje - powiedziała niechętnie
- Jurgen jedzie na tą całą Idunę. Możesz przejedziesz się z nim, trochę rozerwiesz, pograsz w piłkę bo dawno tego nie robiłaś - uśmiechnęła się kobieta
- Właściwie to mogę się przejechać - odparła. Po pewnym czasie dziewczyna wraz ze swoim ojczymem jechała na SIP, gdzie wszystko się zaczęło. Siedziała z przodu, zapięta pasami, głowę miała odwróconą w bok i podziwiała wszystko co jest za szybą. Z jej perspektywy wszyscy ludzie wyglądali na szczęśliwych, bez problemów, miała wrażenie że tylko ona wiecznie ma jakieś zmartwienia. Po 15 minutach drogi byli na miejscu, Klopp poszedł do zarządu, a ona po cichu, samotnie spacerowała po obiekcie. Oglądała zdjęcia zawodników, wszystkie trofea i od ponad tygodnia pierwszy raz się uśmiechnęła. Wyszła na płytę główną boiska z piłką w ręku i zaczęła grać. Pojedyncze łzy spływały po jej policzkach, ale już nie ze smutku, lecz ze szczęścia. Nie grała już dość długo i zapomniała wielu rzeczy, ale radość wypełniała jej serce gdy kopała piłkę.
- Co ty tu robisz ? - usłyszała za sobą głos przyjaciela, albo i nieprzyjaciela
- Cześć Mario, Ciebie też miło widzieć - odpowiedział bez entuzjazmu, nie odwracając się do chłopaka
- Cześć - powiedział po chwili
- Co u niego ? - zapytała zatrzymując piłkę i siadając na trawie, nadal na niego nie patrząc
- Chyba to samo co u Ciebie - odparł siadając na przeciwko dziewczyny
- On już wtedy nie żył - wydukała, ocierając kolejny łzy ze swoim policzków
- O czym ty mówisz ? - zapytał bardzo zaskoczony, a zarazem przerażony. Nie wiedział co dziewczyna ma na myśli, o czym w ogóle mówi. Bał się, że coś mogło stać się jego przyjacielowi, ale to nie możliwe jeszcze dziś rano był u niego
- Jak Marco wszedł do tej cholernej sali, on nie żył rozumiesz ? - krzyknęła
- Ale... - zaczął chłopak lecz nie zdołał dokończyć, znowu ona zaczęła mówić
- Pocałowałam go, bo on nie żył, umarł trzymając moją dłoń. Co miałam zrobić? Byłam tam sama, nikogo nie miałam kto mógłby mi powiedzieć że nie zostałam z tym sama, nie wiedziałam co się dzieje. To jedyne pożegnanie jakie przyszło mi do głowy, nie kochałam go, ale wiedziałam że on czuł coś do mnie - kontynuowała swoją wypowiedź, patrząc się w ziemie i bawiąc się nerwowo palcami. A on słuchał, sam nie wiedział co ma powiedzieć w takiej chwili. Wstało i mocno ją do siebie przytulił, nie miał nigdy takiej sytuacji, ale rozumiał dziewczynę.
- Cicho, Laura proszę nie płacz. Marco nie wie że to było tak. - powiedział trzymając dziewczynę w swoich ramionach - Wyjaśnij mu to, a na pewno wszystko się ułoży...
- Jak się czujesz ? - zapytał Klopp siadając na krawędzi jej łóżka, na co dziewczyna nie odpowiedziała, po prostu wtuliła się w jego ramiona. Właśnie teraz potrzebowała wsparcia, które jej pomoże na nowo się odbudować. Nie chciała rozmawiać, co trener Borussi Dortmund doskonale rozumiał, więc ulotnił się z jej pokoju. Dziewczyna chcąc odetchnąć, poszła pod prysznic. Nie należała do osób z łatwym charakterem, przeciwnie była twarda i nigdy się nie poddawała. Ale nie teraz, teraz trudno było jej się podnieść z tego bagna, w które sama się wrobiła. Nie chciała jeść, pić, z nikim nie rozmawiała. Nie wychodziła przez cały tydzień z domu, po prostu płakała.
- Kochanie nie możesz tak cały czas siedzieć i płakać, to w niczym ci nie pomoże. - powiedziała jej matko mocno ją do siebie tuląc
- Tęsknie za nim - odpowiedziała dziewczyna wycierając łzy z policzków
- Wszystko się ułoży, a ty nie możesz się poddawać. Nie dziw się, że nie chciał odebrać telefonu, ty pewnie też byś tego nie zrobiła po tej całej sytuacji
- Wiem że masz racje - powiedziała niechętnie
- Jurgen jedzie na tą całą Idunę. Możesz przejedziesz się z nim, trochę rozerwiesz, pograsz w piłkę bo dawno tego nie robiłaś - uśmiechnęła się kobieta
- Właściwie to mogę się przejechać - odparła. Po pewnym czasie dziewczyna wraz ze swoim ojczymem jechała na SIP, gdzie wszystko się zaczęło. Siedziała z przodu, zapięta pasami, głowę miała odwróconą w bok i podziwiała wszystko co jest za szybą. Z jej perspektywy wszyscy ludzie wyglądali na szczęśliwych, bez problemów, miała wrażenie że tylko ona wiecznie ma jakieś zmartwienia. Po 15 minutach drogi byli na miejscu, Klopp poszedł do zarządu, a ona po cichu, samotnie spacerowała po obiekcie. Oglądała zdjęcia zawodników, wszystkie trofea i od ponad tygodnia pierwszy raz się uśmiechnęła. Wyszła na płytę główną boiska z piłką w ręku i zaczęła grać. Pojedyncze łzy spływały po jej policzkach, ale już nie ze smutku, lecz ze szczęścia. Nie grała już dość długo i zapomniała wielu rzeczy, ale radość wypełniała jej serce gdy kopała piłkę.
- Co ty tu robisz ? - usłyszała za sobą głos przyjaciela, albo i nieprzyjaciela
- Cześć Mario, Ciebie też miło widzieć - odpowiedział bez entuzjazmu, nie odwracając się do chłopaka
- Cześć - powiedział po chwili
- Co u niego ? - zapytała zatrzymując piłkę i siadając na trawie, nadal na niego nie patrząc
- Chyba to samo co u Ciebie - odparł siadając na przeciwko dziewczyny
- On już wtedy nie żył - wydukała, ocierając kolejny łzy ze swoim policzków
- O czym ty mówisz ? - zapytał bardzo zaskoczony, a zarazem przerażony. Nie wiedział co dziewczyna ma na myśli, o czym w ogóle mówi. Bał się, że coś mogło stać się jego przyjacielowi, ale to nie możliwe jeszcze dziś rano był u niego
- Jak Marco wszedł do tej cholernej sali, on nie żył rozumiesz ? - krzyknęła
- Ale... - zaczął chłopak lecz nie zdołał dokończyć, znowu ona zaczęła mówić
- Pocałowałam go, bo on nie żył, umarł trzymając moją dłoń. Co miałam zrobić? Byłam tam sama, nikogo nie miałam kto mógłby mi powiedzieć że nie zostałam z tym sama, nie wiedziałam co się dzieje. To jedyne pożegnanie jakie przyszło mi do głowy, nie kochałam go, ale wiedziałam że on czuł coś do mnie - kontynuowała swoją wypowiedź, patrząc się w ziemie i bawiąc się nerwowo palcami. A on słuchał, sam nie wiedział co ma powiedzieć w takiej chwili. Wstało i mocno ją do siebie przytulił, nie miał nigdy takiej sytuacji, ale rozumiał dziewczynę.
- Cicho, Laura proszę nie płacz. Marco nie wie że to było tak. - powiedział trzymając dziewczynę w swoich ramionach - Wyjaśnij mu to, a na pewno wszystko się ułoży...
~*~
Całymi dniami siedział w domu, Mario chciał go wyciągnąć na wakacje na jego ukochaną Ibizę przed rozpoczęciem przygotowań do nowego sezonu, ale nic z tego. On chciał tam jechać z Laurą, a teraz nic dla niego nie miało sensu. Cały tydzień wyglądał tak samo, śniadanie, kanapa, obiad, kanapa, kolacja, kanapa, na koniec kąpiel i szedł spać. Ten dzień był taki sam, do momentu gdy o 11 w drzwiach nie ujrzał swojej siostry wraz z Nico.
- Człowieku, co ty ze sobą zrobiłeś ? - powiedziała na samym początku jego siostra
- Nic ciekawego - odparł zrezygnowany
- Ceść wujek - powiedział mały chłopiec
- No cześć brzdącu - uśmiechnął się widząc swojego ukochanego chrześniaka
- Jak już siedzisz to posiedzisz z Nico nie ? - uśmiechnęła się do niego błagalnie siostra
- Do kiedy ? - odparł również z uśmiechem
- Jutro po niego przyjadę - dodała, całując przy tym brata w policzek - Pa Nico - uśmiechnęła się do synka i już jej nie było. Obaj panowie głośno się zaśmiali.
- Co byś chciał porobić co ? - zapytał siadając na kanapie
- Na pefno nie siedzieć na kanapie - burknął widząc swojego wujka - Idziemy na dwól i jus - tupnął nogą w podłogę i pognał do ogrodu, za domem. Blondyn z wielką niechęcią poszedł za małym chłopcem. Bawiąc się dłuższą chwilę na dworze, oboje usłyszeli dzwonek do drzwi. Nico, pełen energii o wiele szybciej dotarł do drzwi i je otworzył.
- Cześć, jest może Marco ? - zapytała młoda dziewczyna
- A po co ci wujek ? - zapytał chłopiec, wywołując tym samym uśmiech na twarzy dziewczyny
- Jestem jego znajomą i mam do niego ważną sprawę - odpowiedziała uśmiechem schylając się do poziomu chłopca
- Nico, co ci mówiłem - zaczął idąc w stronę drzwi, lecz gdy zobaczył dziewczynę serce zaczęło mu walić jak młotem, a z ust nie mógł wydobyć żadnego słowa, nagle wielka gula stanęła mu w gardle i sam nie wiedział czy dobrze widzi. Przed nim stała Laura, jego Laura, bez której od kilku dni nie potrafił żyć, tak samo było z nią. Zwykłe 7 dni rozłąki, a oboje cierpieli tak jak jeszcze nigdy - że masz nie otwierać drzwi sam - dokończył cały czas patrząc na Laurę
- Pseplasam wujku - powiedział mały przytulając się do jego nogi
- No już uciekaj na dwór a ja do Ciebie zaraz przyjdę - pogłaskał chłopca po główce i lekko się uśmiechnął - Po co przyszłaś, my już chyba nie mamy o czym rozmawiać. ? - zapytał z bólem w oczach patrząc w oczy dziewczyny. Chodź tak na prawdę, jego największym marzeniem teraz było to żeby ją przytulić.
- Chciałam Ci wszystko wyjaśnić - powiedziała patrząc na niego, sama nie wiedziała co się dzieje. Świat tak jakby stanął w miejscu, a na tym świecie byli tylko oni
- Nie sądzisz że już za późno ? - odparł tak jak by już nic nie czół, tego bólu ale i radości na widok swojej ukochanej
- Pozwól mi wszystko wyjaśnić, jeżeli po tym nie będziesz chciał mnie znać to odejdę - dodała bawiąc się nerwowo pierścionkiem na palcu
- Wejdź - tylko tyle był wstanie powiedzieć. Znów się bał, że ją straci na zawsze... Oboje usiedli na kanapie w salonie, przez chwile patrzyli na siebie jak w lusterko. Byli zaczarowani, tylko oni teraz się liczyło i nic poza tym.
- Bartek był moim przyjacielem, tak jak Mario jest twoim - zaczęła blondynka
- Jak to był ? - przerwał jej chłopak, po tym jak dotarły do niego słowa Laury
- Pocałowałam go, bo on już nie żył. To było pożegnanie, on umarł trzymając moją dłoń i mówiąc że zawsze będzie przy mnie. - wydukała ocierając potok łez, które spływały po jej policzku z nadmiaru. Kolejny raz musiała przypominać sobie każdy element tamtego dnia. Chciała już o tym wszystkim zapomnieć, lecz wiedziała jak ważna w tym momencie jest szczerość w stosunku do Marco. Bartka już nie było przy niej, ale był blondyn, którego musiała odzyskać.
- Nie wiedziałem - odparł, patrząc na zapłakaną dziewczynę
- Był dla mnie jak brat i nagle z dnia na dzień dowiaduje się że on umiera. Nie miałam wyjścia, musiałam tak zrobić, tak podpowiadało mi serce. Ale nie kochałam go jak Ciebie. Boże Marco, tylko ty się dla mnie liczysz. Nie mam na tym świecie nikogo kogo bym kochała bardziej niż Ciebie. Jak mam Ci to udowodnić ? Jesteś moim światem, jesteś dla mnie wszystkim. Przez ten tydzień cały czas myślałam o tym czy dobrze zrobić, że pojechałam do Bartka, przy czym narażając nasz związek - znów zaczęła wyć, patrząc przy tym w pustą ścianę
- Chodź do mnie - powiedział szczęśliwy przytulając do siebie ciepłe ciało swojej dziewczyny.
- Nie chce Cię stracić słyszysz ? - powiedziała patrząc na niego, swoimi zapłakanymi oczami
- Nie stracisz - odparł przyciągając twarz Laury do swoich ust. Tak bardzo byli spragnieni siebie, że nie mogli powstrzymać się od pocałunku.
- A ty mi mówilas ze jestes kolezanką wujka - powiedział Nico z założonymi rękoma, przyglądając się całującej patrze
- Teras jus nie jest moją kolezanką - odpowiedział Marco przedrzeźniając chłopca
- Wujek - pisnął mały
- Jak masz na imię ? - zapytała dziewczyna podchodząc do chłopca
- Nico, a ty ? - zapytał
- Jestem Laura, a ty też umiesz tak dobrze grać jak twój Wujek ? - zapytała żeby załagodzić sytuację
- No pefnie, a nafet lepiej. Zagrasz ze mną ? - podskoczył z radości
- Pewnie - odparła łapiąc chłopca za rączkę i prowadząc na trawę za domem. Wspólnie z chłopcem grała przez jakiś czas, a Marco siedział na leżaku i przyglądał się co robi ta dwójka. Po ponad godzinie mały Nico miał dość i zasnął na kolanach swojego wujka, blondyn wziął chłopca na ręce i zaniósł do swojej sypialni, po czym wrócił na dół do swojej ukochanej.
- Kocham Cię - wyszeptał tuż przy uchu dziewczyny co wywołało u niej przyjemny dreszcz. Uśmiechnęła się szeroko i przetarła delikatnie opuszkami palców po jego policzku. Nie potrafił w to uwierzyć że znów są razem, szczęśliwi. Ale doskonale wiedzieli ile wysiłku będą musieli włożyć w ten związek.
- A ja Ciebie - odparła opierając przy tym swojego czoło, o czoło chłopaka
- Jak się czujesz, po tym wszystkim ? - zapytał ciekawy tuląc jej ciepłe ciało do swojego. Zawsze przy niej serce biło mu dwa razy mocniej niż normalnie. Nawet na meczu nie czuł się szczęśliwszy niż teraz.
- Cały czas o nim myślę, tęsknię za nim, tak samo jak przez ten tydzień tęskniłam za tobą - powiedziała cicho. Trudno było jej mówić na ten temat, nawet przy Marco, ale musiała żeby znów zyskać zaufanie w sercu blondyna.
- Już nie będę Cię męczył, co powiesz na jakiś film ? - zapytał z delikatnym uśmiechem, próbując jak najszybciej zmienić temat, a przy okazji atmosferę, która była strasznie napięta.
- Need for speed - odparła z zachęcającym uśmiechem na ustach
- Zawsze mnie zadziwiałaś - odpowiedział jej głośnym śmiechem
- Cicho bo mały śpi - pouczyła go śmiejąc się o wiele ciszej niż jej ukochany...
- Człowieku, co ty ze sobą zrobiłeś ? - powiedziała na samym początku jego siostra
- Nic ciekawego - odparł zrezygnowany
- Ceść wujek - powiedział mały chłopiec
- No cześć brzdącu - uśmiechnął się widząc swojego ukochanego chrześniaka
- Jak już siedzisz to posiedzisz z Nico nie ? - uśmiechnęła się do niego błagalnie siostra
- Do kiedy ? - odparł również z uśmiechem
- Jutro po niego przyjadę - dodała, całując przy tym brata w policzek - Pa Nico - uśmiechnęła się do synka i już jej nie było. Obaj panowie głośno się zaśmiali.
- Co byś chciał porobić co ? - zapytał siadając na kanapie
- Na pefno nie siedzieć na kanapie - burknął widząc swojego wujka - Idziemy na dwól i jus - tupnął nogą w podłogę i pognał do ogrodu, za domem. Blondyn z wielką niechęcią poszedł za małym chłopcem. Bawiąc się dłuższą chwilę na dworze, oboje usłyszeli dzwonek do drzwi. Nico, pełen energii o wiele szybciej dotarł do drzwi i je otworzył.
- Cześć, jest może Marco ? - zapytała młoda dziewczyna
- A po co ci wujek ? - zapytał chłopiec, wywołując tym samym uśmiech na twarzy dziewczyny
- Jestem jego znajomą i mam do niego ważną sprawę - odpowiedziała uśmiechem schylając się do poziomu chłopca
- Nico, co ci mówiłem - zaczął idąc w stronę drzwi, lecz gdy zobaczył dziewczynę serce zaczęło mu walić jak młotem, a z ust nie mógł wydobyć żadnego słowa, nagle wielka gula stanęła mu w gardle i sam nie wiedział czy dobrze widzi. Przed nim stała Laura, jego Laura, bez której od kilku dni nie potrafił żyć, tak samo było z nią. Zwykłe 7 dni rozłąki, a oboje cierpieli tak jak jeszcze nigdy - że masz nie otwierać drzwi sam - dokończył cały czas patrząc na Laurę
- Pseplasam wujku - powiedział mały przytulając się do jego nogi
- No już uciekaj na dwór a ja do Ciebie zaraz przyjdę - pogłaskał chłopca po główce i lekko się uśmiechnął - Po co przyszłaś, my już chyba nie mamy o czym rozmawiać. ? - zapytał z bólem w oczach patrząc w oczy dziewczyny. Chodź tak na prawdę, jego największym marzeniem teraz było to żeby ją przytulić.
- Chciałam Ci wszystko wyjaśnić - powiedziała patrząc na niego, sama nie wiedziała co się dzieje. Świat tak jakby stanął w miejscu, a na tym świecie byli tylko oni
- Nie sądzisz że już za późno ? - odparł tak jak by już nic nie czół, tego bólu ale i radości na widok swojej ukochanej
- Pozwól mi wszystko wyjaśnić, jeżeli po tym nie będziesz chciał mnie znać to odejdę - dodała bawiąc się nerwowo pierścionkiem na palcu
- Wejdź - tylko tyle był wstanie powiedzieć. Znów się bał, że ją straci na zawsze... Oboje usiedli na kanapie w salonie, przez chwile patrzyli na siebie jak w lusterko. Byli zaczarowani, tylko oni teraz się liczyło i nic poza tym.
- Bartek był moim przyjacielem, tak jak Mario jest twoim - zaczęła blondynka
- Jak to był ? - przerwał jej chłopak, po tym jak dotarły do niego słowa Laury
- Pocałowałam go, bo on już nie żył. To było pożegnanie, on umarł trzymając moją dłoń i mówiąc że zawsze będzie przy mnie. - wydukała ocierając potok łez, które spływały po jej policzku z nadmiaru. Kolejny raz musiała przypominać sobie każdy element tamtego dnia. Chciała już o tym wszystkim zapomnieć, lecz wiedziała jak ważna w tym momencie jest szczerość w stosunku do Marco. Bartka już nie było przy niej, ale był blondyn, którego musiała odzyskać.
- Nie wiedziałem - odparł, patrząc na zapłakaną dziewczynę
- Był dla mnie jak brat i nagle z dnia na dzień dowiaduje się że on umiera. Nie miałam wyjścia, musiałam tak zrobić, tak podpowiadało mi serce. Ale nie kochałam go jak Ciebie. Boże Marco, tylko ty się dla mnie liczysz. Nie mam na tym świecie nikogo kogo bym kochała bardziej niż Ciebie. Jak mam Ci to udowodnić ? Jesteś moim światem, jesteś dla mnie wszystkim. Przez ten tydzień cały czas myślałam o tym czy dobrze zrobić, że pojechałam do Bartka, przy czym narażając nasz związek - znów zaczęła wyć, patrząc przy tym w pustą ścianę
- Chodź do mnie - powiedział szczęśliwy przytulając do siebie ciepłe ciało swojej dziewczyny.
- Nie chce Cię stracić słyszysz ? - powiedziała patrząc na niego, swoimi zapłakanymi oczami
- Nie stracisz - odparł przyciągając twarz Laury do swoich ust. Tak bardzo byli spragnieni siebie, że nie mogli powstrzymać się od pocałunku.
- A ty mi mówilas ze jestes kolezanką wujka - powiedział Nico z założonymi rękoma, przyglądając się całującej patrze
- Teras jus nie jest moją kolezanką - odpowiedział Marco przedrzeźniając chłopca
- Wujek - pisnął mały
- Jak masz na imię ? - zapytała dziewczyna podchodząc do chłopca
- Nico, a ty ? - zapytał
- Jestem Laura, a ty też umiesz tak dobrze grać jak twój Wujek ? - zapytała żeby załagodzić sytuację
- No pefnie, a nafet lepiej. Zagrasz ze mną ? - podskoczył z radości
- Pewnie - odparła łapiąc chłopca za rączkę i prowadząc na trawę za domem. Wspólnie z chłopcem grała przez jakiś czas, a Marco siedział na leżaku i przyglądał się co robi ta dwójka. Po ponad godzinie mały Nico miał dość i zasnął na kolanach swojego wujka, blondyn wziął chłopca na ręce i zaniósł do swojej sypialni, po czym wrócił na dół do swojej ukochanej.
- Kocham Cię - wyszeptał tuż przy uchu dziewczyny co wywołało u niej przyjemny dreszcz. Uśmiechnęła się szeroko i przetarła delikatnie opuszkami palców po jego policzku. Nie potrafił w to uwierzyć że znów są razem, szczęśliwi. Ale doskonale wiedzieli ile wysiłku będą musieli włożyć w ten związek.
- A ja Ciebie - odparła opierając przy tym swojego czoło, o czoło chłopaka
- Jak się czujesz, po tym wszystkim ? - zapytał ciekawy tuląc jej ciepłe ciało do swojego. Zawsze przy niej serce biło mu dwa razy mocniej niż normalnie. Nawet na meczu nie czuł się szczęśliwszy niż teraz.
- Cały czas o nim myślę, tęsknię za nim, tak samo jak przez ten tydzień tęskniłam za tobą - powiedziała cicho. Trudno było jej mówić na ten temat, nawet przy Marco, ale musiała żeby znów zyskać zaufanie w sercu blondyna.
- Już nie będę Cię męczył, co powiesz na jakiś film ? - zapytał z delikatnym uśmiechem, próbując jak najszybciej zmienić temat, a przy okazji atmosferę, która była strasznie napięta.
- Need for speed - odparła z zachęcającym uśmiechem na ustach
- Zawsze mnie zadziwiałaś - odpowiedział jej głośnym śmiechem
- Cicho bo mały śpi - pouczyła go śmiejąc się o wiele ciszej niż jej ukochany...
~*~
Kochani .!
Chcę Wam życzyć przede wszystkim zdrowych, wesołych świąt !
Pogodnych, spędzonych w rodzinnym gronie. :)
Wymarzonych prezentów i spełnienia wszystkich,najskrytszych marzeń. ;**
Przepraszam że to praktycznie już po świętach składam wam te życzenia,
ale wiecie jak to jest, prawda ? Goście, rodzina i nie wypada ruszyć laptopa.
Rozdział chyba trochę bardziej weselszy, bo w końcu są święta.
Chcę Wam życzyć przede wszystkim zdrowych, wesołych świąt !
Pogodnych, spędzonych w rodzinnym gronie. :)
Wymarzonych prezentów i spełnienia wszystkich,najskrytszych marzeń. ;**
Przepraszam że to praktycznie już po świętach składam wam te życzenia,
ale wiecie jak to jest, prawda ? Goście, rodzina i nie wypada ruszyć laptopa.
Rozdział chyba trochę bardziej weselszy, bo w końcu są święta.
Miłego czytania kochani. <3
Pozdrawiam ;***
Pozdrawiam ;***