~*~
Czytała list chyba już setny raz z rzędu, ale i tak łzy leciały jej jak woda z wodospadu. Nie mogła w to uwierzyć, przecież to jakiś żart. Wyła jak małe dziecko, nie miała siły wstać, ruszyć się, nawet podnieść głowy z poduszki. Telefon zaczął jej wibrować - to Marco. Chwyciła za swój telefon i rzuciła nim o ścianę z całej siły, jaką posiadała w swoim małym ciele. Postanowiła spełnić życzenie przyjaciela i zarezerwowała bilet na lot do Polski za 2 godziny. Pobiegła szybko wziąć kąpiel, spakować jakiekolwiek rzeczy i zbiegła znów cała zapłakana na dół.
- Matko co się stało ? - zapytała przestraszona matka
- Bartek... on - zaczęła dukać
- Uspokój się kochanie i powiedz spokojnie co się stało
- On ma raka - krzyknęła zapłakana, chciała w jakiś sposób wyładować swoją złość, najpierw telefon teraz napotkała mamę na swojej drodze. Nie chciała nikogo krzywdzić, a zwłaszcza swoich najbliższych. Ale teraz w zupełności nad tym nie panowała. Nic się dla niej nie liczyło tylko to by ujrzeć swojego, ukochanego przyjaciela.
- Co ty mówisz kochanie ? - znów pytała
- Zawieź mnie na lotnisko proszę - wyszeptała na koniec
- A co z biletem ? - zapytała biorąc kluczyki od samochodu
- Już kupiłam - odparła i pobiegła w stronę samochodu. Całą drogę na lotnisko, starała się opanować łzy, uspokoić się, żeby wyglądać jakoś w tym tłumie ludzi, ale nie dała rady.
- Zobaczysz że on z tego wyjdzie - próbowała ją pocieszyć matka, ale nic z tego. Przeciwnie, po takich słowach człowiek czuje się jeszcze gorzej.
- Mogę twój telefon ? - zapytała zapłakana
- Tak, pewnie. Ale co z twoim ? - zapytała zaskoczona patrząc na drogę.
- Leże w kawałkach w moim pokoju - powiedziała bardzo cicho. Właśnie dojechały na lotnisko, wysiadły z samochodu. - Zaraz przyjdę - powiedziała do swojej mamy odchodząc na bok. Wybrała numer do swojego ukochanego i zadzwoniła. Nie miała zamiaru mu powiedzieć wszystkiego ze szczegółami, bynajmniej nie teraz. Ale chciała usłyszeć jego głos, który zawsze ją uspokajał.
- Hallo - usłyszała głos Marco
- Cześć Marco - powiedziała szlochając
- Matko Laura, co się stało ? Od godziny próbuję się do Ciebie dodzwonić. - odetchnął z ulgą
- Marco, bardzo rzadko Ci to mówiłam, ale kocham Cię. Teraz muszę pozałatwiać swoje sprawy, jak wrócę wszystko Ci wyjaśnię. Obiecuję. Mam nadzieję że mi wszystko wybaczysz. Kocham Cię - powiedziała na wydechu
- Laura, o co chodzi - krzyknął ale ona się rozłączyła. Pożegnała się z matką, obiecując że niedługo wróci. Poszła na odprawę, a później usiadła w samolocie i zasnęła.
- Matko co się stało ? - zapytała przestraszona matka
- Bartek... on - zaczęła dukać
- Uspokój się kochanie i powiedz spokojnie co się stało
- On ma raka - krzyknęła zapłakana, chciała w jakiś sposób wyładować swoją złość, najpierw telefon teraz napotkała mamę na swojej drodze. Nie chciała nikogo krzywdzić, a zwłaszcza swoich najbliższych. Ale teraz w zupełności nad tym nie panowała. Nic się dla niej nie liczyło tylko to by ujrzeć swojego, ukochanego przyjaciela.
- Co ty mówisz kochanie ? - znów pytała
- Zawieź mnie na lotnisko proszę - wyszeptała na koniec
- A co z biletem ? - zapytała biorąc kluczyki od samochodu
- Już kupiłam - odparła i pobiegła w stronę samochodu. Całą drogę na lotnisko, starała się opanować łzy, uspokoić się, żeby wyglądać jakoś w tym tłumie ludzi, ale nie dała rady.
- Zobaczysz że on z tego wyjdzie - próbowała ją pocieszyć matka, ale nic z tego. Przeciwnie, po takich słowach człowiek czuje się jeszcze gorzej.
- Mogę twój telefon ? - zapytała zapłakana
- Tak, pewnie. Ale co z twoim ? - zapytała zaskoczona patrząc na drogę.
- Leże w kawałkach w moim pokoju - powiedziała bardzo cicho. Właśnie dojechały na lotnisko, wysiadły z samochodu. - Zaraz przyjdę - powiedziała do swojej mamy odchodząc na bok. Wybrała numer do swojego ukochanego i zadzwoniła. Nie miała zamiaru mu powiedzieć wszystkiego ze szczegółami, bynajmniej nie teraz. Ale chciała usłyszeć jego głos, który zawsze ją uspokajał.
- Hallo - usłyszała głos Marco
- Cześć Marco - powiedziała szlochając
- Matko Laura, co się stało ? Od godziny próbuję się do Ciebie dodzwonić. - odetchnął z ulgą
- Marco, bardzo rzadko Ci to mówiłam, ale kocham Cię. Teraz muszę pozałatwiać swoje sprawy, jak wrócę wszystko Ci wyjaśnię. Obiecuję. Mam nadzieję że mi wszystko wybaczysz. Kocham Cię - powiedziała na wydechu
- Laura, o co chodzi - krzyknął ale ona się rozłączyła. Pożegnała się z matką, obiecując że niedługo wróci. Poszła na odprawę, a później usiadła w samolocie i zasnęła.
~*~
Rzucił telefon na kanapę z całej siły i zaczął krążyć po całym pomieszczeniu. Nie wiedział gdzie jest, co się z nią dzieje, co miała na myśli mówiąc wszystkie te słowa. Jeżeli jej się coś stanie, tego na pewno sobie nie wybaczy. I co robi strach przed utratą drugiej osoby z człowiekiem. Nie wie co się dzieje, kiedy ją zobaczy, gdzie ona jest. Ale najbardziej boi się konsekwencji z jej słów : Mam nadzieję że mi wybaczysz...
- Mario, cholera przyjedź do mnie proszę - krzyknął do swojego telefonu
- Marco, co się stało ? - zapytał zaskoczony
- Po prostu przyjedź - dodał i się rozłączył. Najgorszym uczuciem, jakie może być to właśnie nie wiedza. A on dokładnie to czuł w tym momencie. Co tak na prawd robi strach, przed utrat
- Cholera jasna co się stało, że musiałem przerwać tak bardzo ważną rzecz jak spanie ? - zaśmiał się głośno wchodząc do domu Reusa.
- Laura dzwoniła - odparł zdenerwowany
- No to ja tu czegoś nie rozumiem - powiedział głośno siadając na kanapie - To źle ?
- Nie, cholera. Ale powiedziała że mnie kocha, że musi załatwić swoje sprawy i żebym jej wszystko wybaczył jak wróci - krzyknął wykończony całą sytuacją
- Reus uspokój się. Ta dziewczyna świata poza tobą nie widzi. Więc na pewno Cię nie zdradzi.
- Goetze, a czy ja powiedziałem że ona mnie zdradzi ? - spojrzał na niego zirytowany
- Dobra koniec tych żartów. Nie pokłóciliście się ? Może chce odpocząć ?
- Nie wszystko było dobrze. - odparł zrezygnowany siadając na kanapie. Nie miał siły, myśli, wyobrażenia jakie przychodziły mu do głowy całkowicie go wykończyły. Co miał robić w takiej sytuacji ? Nie miał żadnego sensownego pomysłu. Po prostu chciał ją znowu zobaczyć, przytulić i powiedzieć te dwa piękne słowa, których się nie rzuca na wiatr.
- A pytałeś Kloppa albo jej Matki ? - zapytał Mario
- Nie, pączusiu, ty nie jesteś taki głupi jak by się wydawało
- Rudzielcu ! Ciesz że się że ci pomagam - krzyknął
- Dobra chodź szybko - odparł i zwinął kluczyki od samochodu. W mgnieniu oka dotarli wraz z przyjacielem pod dom ukochanej. Podbiegli do drzwi i zadzwonili dzwonkiem, zaraz ciemn-brązowe drzwi otworzyły się przed dwójką graczy Borussi Dortmund.
- Cześć chłopaki - uśmiechnęła się polka
- Dzień dobry - odpowiedzieli równo
- Coś się stało ? - zapytała udając zaskoczoną
- Wie pani gdzie jest Laura ? - zapytał prosto z mostu Marco
- Proszę wejdźcie - odtworzyła im szerzej drzwi i zaprowadziła do salonu.
- Wie Pani co się stało ? - mówił jak nakręcony blondyn
- Obiecałam, że nic wam nie powiem, ale, widzę że bardzo się denerwujesz. Pojechała do Polski do Bartka. - powiedziała spokojnie
- Do tego Bartka, który był na wakacjach tutaj ? - zapytał maksymalnie zdenerwowany
- Tak, ale wyjaśnij sobie to z nią, bo to nie tak jak myślisz.
- Dziękuje - odparł smutny i wyszedł
- Marco nie denerwuj się. - krzyknął Mario biegnąc za nim
- A czy ty wiesz, że on ją kocha ? I ona teraz do niego pojechała. Co mam sobie w takiej sytuacji myśleć ? No co ? - krzyknął
- Nie wiedziałem - odpowiedział przyjaciel
- Powiedziała mi to ostatnio. On ją kocha, a co jeśli ona też coś do niego czuje ? Boże, czemu ja zawsze muszę mieć takie problemy ?
- MARCO ! - wrzasnął
- Taka prawda. Idziemy się napić ? - zaproponował nie słuchając odpowiedzi swojego przyjaciela. Wsiedli do samochodu i skierowali się do domu Marco. Po drodze, chłopak zatrzymał się przed sklepem monopolowym i zaopatrzył się w alkohol. Gdy tylko dotarli do domu, zaczęli pić w salonie. Mario jak na prawdziwego przyjaciela przystało, nie zostawił Reusa. Przeciwnie, cały czas przy nim był, a nawet towarzyszył a nawet pił razem z nim.
- Marco co dalej zrobisz ? - zapytał pijany Goetze
- Nie wiem - odparł zrezygnowany - Ja ją tak kocham. To co było z Caroline, w ogóle nie przypomina mi chwil z Laurą. Z nią zawsze się śmieję, kocham spędzać z nią czas. Nawet nie wiem kiedy upływa godzina a potem kolejne. Dzięki Laurze zapomniałem o tym co mi Caro zrobiła. Tęsknie za nią po godzinie, a tym bardziej teraz. Ja chce mieć ją przy sobie. Chce, żeby była tylko moja. Żebyśmy razem zasypiali i wstawali rano. A teraz ? Teraz to już nic nie ma sensu.
- Reus ! - krzyknął Mario - Nie pierdol od rzeczy. Mam pomysł, ale teraz musimy wytrzeźwieć - dodał, biorąc swojego przyjaciela za rękę i prowadząc na górę do sypialni...
- Mario, cholera przyjedź do mnie proszę - krzyknął do swojego telefonu
- Marco, co się stało ? - zapytał zaskoczony
- Po prostu przyjedź - dodał i się rozłączył. Najgorszym uczuciem, jakie może być to właśnie nie wiedza. A on dokładnie to czuł w tym momencie. Co tak na prawd robi strach, przed utrat
- Cholera jasna co się stało, że musiałem przerwać tak bardzo ważną rzecz jak spanie ? - zaśmiał się głośno wchodząc do domu Reusa.
- Laura dzwoniła - odparł zdenerwowany
- No to ja tu czegoś nie rozumiem - powiedział głośno siadając na kanapie - To źle ?
- Nie, cholera. Ale powiedziała że mnie kocha, że musi załatwić swoje sprawy i żebym jej wszystko wybaczył jak wróci - krzyknął wykończony całą sytuacją
- Reus uspokój się. Ta dziewczyna świata poza tobą nie widzi. Więc na pewno Cię nie zdradzi.
- Goetze, a czy ja powiedziałem że ona mnie zdradzi ? - spojrzał na niego zirytowany
- Dobra koniec tych żartów. Nie pokłóciliście się ? Może chce odpocząć ?
- Nie wszystko było dobrze. - odparł zrezygnowany siadając na kanapie. Nie miał siły, myśli, wyobrażenia jakie przychodziły mu do głowy całkowicie go wykończyły. Co miał robić w takiej sytuacji ? Nie miał żadnego sensownego pomysłu. Po prostu chciał ją znowu zobaczyć, przytulić i powiedzieć te dwa piękne słowa, których się nie rzuca na wiatr.
- A pytałeś Kloppa albo jej Matki ? - zapytał Mario
- Nie, pączusiu, ty nie jesteś taki głupi jak by się wydawało
- Rudzielcu ! Ciesz że się że ci pomagam - krzyknął
- Dobra chodź szybko - odparł i zwinął kluczyki od samochodu. W mgnieniu oka dotarli wraz z przyjacielem pod dom ukochanej. Podbiegli do drzwi i zadzwonili dzwonkiem, zaraz ciemn-brązowe drzwi otworzyły się przed dwójką graczy Borussi Dortmund.
- Cześć chłopaki - uśmiechnęła się polka
- Dzień dobry - odpowiedzieli równo
- Coś się stało ? - zapytała udając zaskoczoną
- Wie pani gdzie jest Laura ? - zapytał prosto z mostu Marco
- Proszę wejdźcie - odtworzyła im szerzej drzwi i zaprowadziła do salonu.
- Wie Pani co się stało ? - mówił jak nakręcony blondyn
- Obiecałam, że nic wam nie powiem, ale, widzę że bardzo się denerwujesz. Pojechała do Polski do Bartka. - powiedziała spokojnie
- Do tego Bartka, który był na wakacjach tutaj ? - zapytał maksymalnie zdenerwowany
- Tak, ale wyjaśnij sobie to z nią, bo to nie tak jak myślisz.
- Dziękuje - odparł smutny i wyszedł
- Marco nie denerwuj się. - krzyknął Mario biegnąc za nim
- A czy ty wiesz, że on ją kocha ? I ona teraz do niego pojechała. Co mam sobie w takiej sytuacji myśleć ? No co ? - krzyknął
- Nie wiedziałem - odpowiedział przyjaciel
- Powiedziała mi to ostatnio. On ją kocha, a co jeśli ona też coś do niego czuje ? Boże, czemu ja zawsze muszę mieć takie problemy ?
- MARCO ! - wrzasnął
- Taka prawda. Idziemy się napić ? - zaproponował nie słuchając odpowiedzi swojego przyjaciela. Wsiedli do samochodu i skierowali się do domu Marco. Po drodze, chłopak zatrzymał się przed sklepem monopolowym i zaopatrzył się w alkohol. Gdy tylko dotarli do domu, zaczęli pić w salonie. Mario jak na prawdziwego przyjaciela przystało, nie zostawił Reusa. Przeciwnie, cały czas przy nim był, a nawet towarzyszył a nawet pił razem z nim.
- Marco co dalej zrobisz ? - zapytał pijany Goetze
- Nie wiem - odparł zrezygnowany - Ja ją tak kocham. To co było z Caroline, w ogóle nie przypomina mi chwil z Laurą. Z nią zawsze się śmieję, kocham spędzać z nią czas. Nawet nie wiem kiedy upływa godzina a potem kolejne. Dzięki Laurze zapomniałem o tym co mi Caro zrobiła. Tęsknie za nią po godzinie, a tym bardziej teraz. Ja chce mieć ją przy sobie. Chce, żeby była tylko moja. Żebyśmy razem zasypiali i wstawali rano. A teraz ? Teraz to już nic nie ma sensu.
- Reus ! - krzyknął Mario - Nie pierdol od rzeczy. Mam pomysł, ale teraz musimy wytrzeźwieć - dodał, biorąc swojego przyjaciela za rękę i prowadząc na górę do sypialni...
~*~
Przychodzę do Was z kolejnym rozdziałem.
Ach, te problemy... :)
Jak myślicie co będzie działo się później ?
Czy związek Marco i Laury przetrwa tą próbę czasu.
Jestem bardzo ciekawa waszych pomysłów. ;**
Do następnego. <3
Przychodzę do Was z kolejnym rozdziałem.
Ach, te problemy... :)
Jak myślicie co będzie działo się później ?
Czy związek Marco i Laury przetrwa tą próbę czasu.
Jestem bardzo ciekawa waszych pomysłów. ;**
Do następnego. <3
Jakie cudo *-*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nic pomiędzy nimi się nie zmieni...
Reus powinien zrozumieć..
Powiem ci szczerze, że cieszę się, że tak zrobiła ;)
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
Cudowny rozdział, kochana!
OdpowiedzUsuńJej, a gif na końcu! ♥♥♥ Lepiej nie mogłaś tego dobrać! :D Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w niego i śmiałam się sama do siebie. Marco! ♥
Co do rozdziału... Już wspominałam, że jest cudowny, ale...
Nie chcę, by Laura wyjeżdżała... Marco musi naprawdę niesamowicie cierpieć... Szkoda mi go i szczerze nie mam pojęcia jak to teraz będzie wszystko wyglądało...
Cóż, czekam na dalszy rozwój sytuacji.
Buziaki. ♥
Ehh niedobrze, niedobrze... Właśnie przez takie niedomówienia zaczynają piętrzyć się kłopoty...
OdpowiedzUsuńLaura powinna wytłumaczyć wszystko Reusowi... A jeśli nie ona to jej mama, a nie powiedzieć mu tylko część i to taką, która wszystko najbardziej komplikuję między Marco a Laurą...
Mam nadzieję, że Laura szybko wróci i wyjaśni to wszystko z Marco.
Rozdział super! :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Świetny rozdział :)) A ja sobie myślę, że Marco pojedzie do Polski, Bartek umrze z wszpitalu kiedy będzie przy nim Laura,ona się rozpłacze i do sali wejdzie Marco :D Taki tam mój "scenariusz" ;)))
OdpowiedzUsuńCzekam na nexga :3
Dużo weny życzę♡
Miłego wieczoru;)
No to zaszalałaś, ale rozumiem Laurę, tez pojechałabym do Bartka, ale najpierw wytłumaczyłabym wszystko Marco. Miał prawo pomysleć sobie, to co pomyślał.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że sytuacja szybko się wyjaśni :)
Czekam na nexta i pozdrawiam :***
Mam taką nadzieję że to przetrwa ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)