sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział XXVI

~*~
Czytała list chyba już setny raz z rzędu, ale i tak łzy leciały jej jak woda z wodospadu. Nie mogła w to uwierzyć, przecież to jakiś żart. Wyła jak małe dziecko, nie miała siły wstać, ruszyć się, nawet podnieść głowy z poduszki. Telefon zaczął jej wibrować - to Marco. Chwyciła za swój telefon i rzuciła nim o ścianę z całej siły, jaką posiadała w swoim małym ciele. Postanowiła spełnić życzenie przyjaciela i zarezerwowała bilet na lot do Polski za 2 godziny. Pobiegła szybko wziąć kąpiel, spakować jakiekolwiek rzeczy i zbiegła znów cała zapłakana na dół.
- Matko co się stało ? - zapytała przestraszona matka
- Bartek... on - zaczęła dukać
- Uspokój się kochanie i powiedz spokojnie co się stało
- On ma raka - krzyknęła zapłakana, chciała w jakiś sposób wyładować swoją złość, najpierw telefon teraz napotkała mamę na swojej drodze. Nie chciała nikogo krzywdzić, a zwłaszcza swoich najbliższych. Ale teraz w zupełności nad tym nie panowała. Nic się dla niej nie liczyło tylko to by ujrzeć swojego, ukochanego przyjaciela.
- Co ty mówisz kochanie ? - znów pytała
- Zawieź mnie na lotnisko proszę - wyszeptała na koniec
- A co z biletem ? - zapytała biorąc kluczyki od samochodu
- Już kupiłam - odparła i pobiegła w stronę samochodu. Całą drogę na lotnisko, starała się opanować łzy, uspokoić się, żeby wyglądać jakoś w tym tłumie ludzi, ale nie dała rady.
- Zobaczysz że on z tego wyjdzie - próbowała ją pocieszyć matka, ale nic z tego. Przeciwnie, po takich słowach człowiek czuje się jeszcze gorzej.
- Mogę twój telefon ? - zapytała zapłakana
- Tak, pewnie. Ale co z twoim ? - zapytała zaskoczona patrząc na drogę.
- Leże w kawałkach w moim pokoju - powiedziała bardzo cicho. Właśnie dojechały na lotnisko, wysiadły z samochodu. - Zaraz przyjdę - powiedziała do swojej mamy odchodząc na bok. Wybrała numer do swojego ukochanego i zadzwoniła. Nie miała zamiaru mu powiedzieć wszystkiego ze szczegółami, bynajmniej nie teraz. Ale chciała usłyszeć jego głos, który zawsze ją uspokajał.
- Hallo - usłyszała głos Marco
- Cześć Marco - powiedziała szlochając
- Matko Laura, co się stało ? Od godziny próbuję się do Ciebie dodzwonić. - odetchnął z ulgą
- Marco, bardzo rzadko Ci to mówiłam, ale kocham Cię. Teraz muszę pozałatwiać swoje sprawy, jak wrócę wszystko Ci wyjaśnię. Obiecuję. Mam nadzieję że mi wszystko wybaczysz. Kocham Cię - powiedziała na wydechu
- Laura, o co chodzi - krzyknął ale ona się rozłączyła. Pożegnała się z matką, obiecując że niedługo wróci. Poszła na odprawę, a później usiadła w samolocie i zasnęła.


~*~

Rzucił telefon na kanapę z całej siły i zaczął krążyć po całym pomieszczeniu. Nie wiedział gdzie jest, co się z nią dzieje, co miała na myśli mówiąc wszystkie te słowa. Jeżeli jej się coś stanie, tego na pewno sobie nie wybaczy. I co robi strach przed utratą drugiej osoby z człowiekiem. Nie wie co się dzieje, kiedy ją zobaczy, gdzie ona jest. Ale najbardziej boi się konsekwencji z jej słów : Mam nadzieję że mi wybaczysz...
- Mario, cholera przyjedź do mnie proszę - krzyknął do swojego telefonu
- Marco, co się stało ? - zapytał zaskoczony
- Po prostu przyjedź - dodał i się rozłączył. Najgorszym uczuciem, jakie może być to właśnie nie wiedza. A on dokładnie to czuł w tym momencie. Co tak na prawd robi strach, przed utrat
- Cholera jasna co się stało, że musiałem przerwać tak bardzo ważną rzecz jak spanie ? - zaśmiał się głośno wchodząc do domu Reusa.
- Laura dzwoniła - odparł zdenerwowany
- No to ja tu czegoś nie rozumiem - powiedział głośno siadając na kanapie - To źle ?
- Nie, cholera. Ale powiedziała że mnie kocha, że musi załatwić swoje sprawy i żebym jej wszystko wybaczył jak wróci - krzyknął wykończony całą sytuacją
- Reus uspokój się. Ta dziewczyna świata poza tobą nie widzi. Więc na pewno Cię nie zdradzi.
- Goetze, a czy ja powiedziałem że ona mnie zdradzi ? - spojrzał na niego zirytowany
- Dobra koniec tych żartów. Nie pokłóciliście się ? Może chce odpocząć ?
- Nie wszystko było dobrze. - odparł zrezygnowany siadając na kanapie. Nie miał siły, myśli, wyobrażenia jakie przychodziły mu do głowy całkowicie go wykończyły. Co miał robić w takiej sytuacji ? Nie miał żadnego sensownego pomysłu. Po prostu chciał ją znowu zobaczyć, przytulić i powiedzieć te dwa piękne słowa, których się nie rzuca na wiatr.
- A pytałeś Kloppa albo jej Matki ? - zapytał Mario
- Nie, pączusiu, ty nie jesteś taki głupi jak by się wydawało
- Rudzielcu ! Ciesz że się że ci pomagam - krzyknął
- Dobra chodź szybko - odparł i zwinął kluczyki od samochodu. W mgnieniu oka dotarli wraz z przyjacielem pod dom ukochanej. Podbiegli do drzwi i zadzwonili dzwonkiem, zaraz ciemn-brązowe drzwi otworzyły się przed dwójką graczy Borussi Dortmund.
- Cześć chłopaki - uśmiechnęła się polka
- Dzień dobry - odpowiedzieli równo
- Coś się stało ? - zapytała udając zaskoczoną
- Wie pani gdzie jest Laura ? - zapytał prosto z mostu Marco
- Proszę wejdźcie - odtworzyła im szerzej drzwi i zaprowadziła do salonu.
- Wie Pani co się stało ? - mówił jak nakręcony blondyn
- Obiecałam, że nic wam nie powiem, ale, widzę że bardzo się denerwujesz. Pojechała do Polski do Bartka. - powiedziała spokojnie
- Do tego Bartka, który był na wakacjach tutaj ? - zapytał maksymalnie zdenerwowany
- Tak, ale wyjaśnij sobie to z nią, bo to nie tak jak myślisz.
- Dziękuje - odparł smutny i wyszedł
- Marco nie denerwuj się. - krzyknął Mario biegnąc za nim
- A czy ty wiesz, że on ją kocha ? I ona teraz do niego pojechała. Co mam sobie w takiej sytuacji myśleć ? No co ? - krzyknął
- Nie wiedziałem - odpowiedział przyjaciel
- Powiedziała mi to ostatnio. On ją kocha, a co jeśli ona też coś do niego czuje ? Boże, czemu ja zawsze muszę mieć takie problemy ?
- MARCO ! - wrzasnął
- Taka prawda. Idziemy się napić ? - zaproponował nie słuchając odpowiedzi swojego przyjaciela. Wsiedli do samochodu i skierowali się do domu Marco. Po drodze, chłopak zatrzymał się przed sklepem monopolowym i zaopatrzył się w alkohol. Gdy tylko dotarli do domu, zaczęli pić w salonie. Mario jak na prawdziwego przyjaciela przystało, nie zostawił Reusa. Przeciwnie, cały czas przy nim  był, a nawet towarzyszył a nawet pił razem z nim.
- Marco co dalej zrobisz ? - zapytał pijany Goetze
- Nie wiem - odparł zrezygnowany - Ja ją tak kocham. To co było z Caroline, w ogóle nie przypomina mi chwil z Laurą. Z nią zawsze się śmieję, kocham spędzać z nią czas. Nawet nie wiem kiedy upływa godzina a potem kolejne. Dzięki Laurze zapomniałem o tym co mi Caro zrobiła. Tęsknie za nią po godzinie, a tym bardziej teraz. Ja chce mieć ją przy sobie. Chce, żeby była tylko moja. Żebyśmy razem zasypiali i wstawali rano. A  teraz ? Teraz to już nic nie ma sensu.
- Reus ! - krzyknął Mario - Nie pierdol od rzeczy. Mam pomysł, ale teraz musimy wytrzeźwieć - dodał, biorąc swojego przyjaciela za rękę i prowadząc na górę do sypialni...


~*~

Przychodzę do Was z kolejnym rozdziałem.
Ach, te problemy... :)
Jak myślicie co będzie działo się później ?
Czy związek Marco i Laury przetrwa tą próbę czasu.
Jestem bardzo ciekawa waszych pomysłów. ;**
Do następnego. <3



6 komentarzy:

  1. Jakie cudo *-*
    Mam nadzieję, że nic pomiędzy nimi się nie zmieni...
    Reus powinien zrozumieć..
    Powiem ci szczerze, że cieszę się, że tak zrobiła ;)
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział, kochana!
    Jej, a gif na końcu! ♥♥♥ Lepiej nie mogłaś tego dobrać! :D Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w niego i śmiałam się sama do siebie. Marco! ♥
    Co do rozdziału... Już wspominałam, że jest cudowny, ale...
    Nie chcę, by Laura wyjeżdżała... Marco musi naprawdę niesamowicie cierpieć... Szkoda mi go i szczerze nie mam pojęcia jak to teraz będzie wszystko wyglądało...
    Cóż, czekam na dalszy rozwój sytuacji.
    Buziaki. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehh niedobrze, niedobrze... Właśnie przez takie niedomówienia zaczynają piętrzyć się kłopoty...
    Laura powinna wytłumaczyć wszystko Reusowi... A jeśli nie ona to jej mama, a nie powiedzieć mu tylko część i to taką, która wszystko najbardziej komplikuję między Marco a Laurą...
    Mam nadzieję, że Laura szybko wróci i wyjaśni to wszystko z Marco.

    Rozdział super! :)
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :)) A ja sobie myślę, że Marco pojedzie do Polski, Bartek umrze z wszpitalu kiedy będzie przy nim Laura,ona się rozpłacze i do sali wejdzie Marco :D Taki tam mój "scenariusz" ;)))
    Czekam na nexga :3
    Dużo weny życzę♡
    Miłego wieczoru;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to zaszalałaś, ale rozumiem Laurę, tez pojechałabym do Bartka, ale najpierw wytłumaczyłabym wszystko Marco. Miał prawo pomysleć sobie, to co pomyślał.
    Mam nadzieję, że sytuacja szybko się wyjaśni :)
    Czekam na nexta i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam taką nadzieję że to przetrwa ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń