~*~
- Kocham Cię - szepnęła cicho wtulając się w ciało swojego ukochanego. Miała świadomość, że bez niego nie dałaby sobie rady. To on jest dla niej największą podporą, właściwie już od momentu gdy go poznała.
- Ja Ciebie, jesteś moim skarbem - odparł całując ją w czubek głowy, od razu uśmiech wkradł się na jego twarz
- Wstajemy - spojrzała na niego po czym leniwie wstała i poszła prosto do łazienki. Wzięła szybko prysznic, ułożyła włosy, ubrała na siebie lekkie ciuchy i wyszła z toalety. Zaraz po niej poszedł Reus, cała poranna toaleta zajęła mu 20 minut, po czym gotowy wszedł do pokoju, gdzie na łóżku siedziała Laura i wpatrywała się w ekran telewizora.
- Idziemy ? - zapytał podając jej rękę
- No raczej - odparła z uśmiechem łapiąc jego dłoń. Powoli zeszli na dół, gdzie siedzieli prawie wszyscy, oprócz Ann. Usiedli przy stole i zaczęli jeść wspólnie śniadanie. Dużo rozmawiali i się śmiali, co pewnie obudziło księżniczkę Ann, która zaspana zeszła na dół z kwaśną miną.
- Cześć - powiedzieli wszyscy, ale nie usłyszeli odpowiedzi od modelki, a zarazem dziewczyny Mario. Chyba nie była w humorze. Zachowanie Niemki zirytowało Laurę, dlatego też od razu odeszła od stołu i wyszła na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza. Nie mogła zrozumieć dlaczego ta dziewczyna taka jest. To dobro innych osób liczyło się najbardziej, a ona psuła wszystkim wakacje. Miała już jej dosyć po jednym dniu, a jak miała tu wytrzymać kolejne 5 dni ? Nikt jej tak nie irytował jak Ann, była chamska i zbyt pewna siebie.
- Nie lubisz jej prawda ? - zapytała Cathy, dziewczyna kapitana żółto-czarnych
- Ja Ciebie, jesteś moim skarbem - odparł całując ją w czubek głowy, od razu uśmiech wkradł się na jego twarz
- Wstajemy - spojrzała na niego po czym leniwie wstała i poszła prosto do łazienki. Wzięła szybko prysznic, ułożyła włosy, ubrała na siebie lekkie ciuchy i wyszła z toalety. Zaraz po niej poszedł Reus, cała poranna toaleta zajęła mu 20 minut, po czym gotowy wszedł do pokoju, gdzie na łóżku siedziała Laura i wpatrywała się w ekran telewizora.
- Idziemy ? - zapytał podając jej rękę
- No raczej - odparła z uśmiechem łapiąc jego dłoń. Powoli zeszli na dół, gdzie siedzieli prawie wszyscy, oprócz Ann. Usiedli przy stole i zaczęli jeść wspólnie śniadanie. Dużo rozmawiali i się śmiali, co pewnie obudziło księżniczkę Ann, która zaspana zeszła na dół z kwaśną miną.
- Cześć - powiedzieli wszyscy, ale nie usłyszeli odpowiedzi od modelki, a zarazem dziewczyny Mario. Chyba nie była w humorze. Zachowanie Niemki zirytowało Laurę, dlatego też od razu odeszła od stołu i wyszła na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza. Nie mogła zrozumieć dlaczego ta dziewczyna taka jest. To dobro innych osób liczyło się najbardziej, a ona psuła wszystkim wakacje. Miała już jej dosyć po jednym dniu, a jak miała tu wytrzymać kolejne 5 dni ? Nikt jej tak nie irytował jak Ann, była chamska i zbyt pewna siebie.
- Nie lubisz jej prawda ? - zapytała Cathy, dziewczyna kapitana żółto-czarnych
- Miałam nadzieję że nikt nie zauważy - odparła z delikatnym uśmiechem, który wkradł się na jej usta.
- Nie martw się, my też za nią nie przepadamy. Ale to szczęście Mario jest tutaj najważniejsze - powiedziała brunetka
- Wiem, że masz rację, ale ja jej nie potrafię tolerować. Jak ją widzę już mam dosyć, myśli że jeżeli jest modelką to od razu może wszystko - rzekła zdenerwowana przez zęby
- Rozumiem, ale zrób to dla Mario. - dodała przytulając delikatnie blondynkę, po czym weszła z powrotem do środka. Młoda Polka jeszcze przez chwilę stała na dworze, żeby po chwili wejść do domku. Wszyscy siedzieli przy stole, więc dziewczyna usiadła obok swojego chłopaka. Cathy spojrzała na nią pokrzepiająco po czym się uśmiechnęła.
- Idziemy dziś nad jezioro ? Tak gorąco jest na dworze. - zaproponowała mocząc usta w szklance wody
- Świetny pomysł - powiedział Erik
- Pooglądamy piękne dziewczyny - powiedział równo Mats i Rues
- Ja Ci dam dziewczyny - odparły ich partnerki, na co wszyscy zaczęli się śmiać
- Za 30 minut wszyscy przed domkiem - zarządził Goetze wstając od stołu. Tak jak ustalili o około 12 wszyscy udali się na plaże nad jeziorem. Marco i jego najlepszy przyjaciel od razu pobiegli do wody, a dziewczyna rozłożyła swoje rzeczy i położyła się wygodnie na ręczniku.
- Nie martw się, my też za nią nie przepadamy. Ale to szczęście Mario jest tutaj najważniejsze - powiedziała brunetka
- Wiem, że masz rację, ale ja jej nie potrafię tolerować. Jak ją widzę już mam dosyć, myśli że jeżeli jest modelką to od razu może wszystko - rzekła zdenerwowana przez zęby
- Rozumiem, ale zrób to dla Mario. - dodała przytulając delikatnie blondynkę, po czym weszła z powrotem do środka. Młoda Polka jeszcze przez chwilę stała na dworze, żeby po chwili wejść do domku. Wszyscy siedzieli przy stole, więc dziewczyna usiadła obok swojego chłopaka. Cathy spojrzała na nią pokrzepiająco po czym się uśmiechnęła.
- Idziemy dziś nad jezioro ? Tak gorąco jest na dworze. - zaproponowała mocząc usta w szklance wody
- Świetny pomysł - powiedział Erik
- Pooglądamy piękne dziewczyny - powiedział równo Mats i Rues
- Ja Ci dam dziewczyny - odparły ich partnerki, na co wszyscy zaczęli się śmiać
- Za 30 minut wszyscy przed domkiem - zarządził Goetze wstając od stołu. Tak jak ustalili o około 12 wszyscy udali się na plaże nad jeziorem. Marco i jego najlepszy przyjaciel od razu pobiegli do wody, a dziewczyna rozłożyła swoje rzeczy i położyła się wygodnie na ręczniku.
~*~
- Nie leż tyle - powiedział chłopak kładąc się na dziewczynie zimnym i mokrym ciałem
- Reus złaź - krzyknęła - Jesteś zimny - dodała rzucając się na boki
- Wolałabyś żebym był ciepły ? - zapytał powolnie wstając
- Zabije Cię - znów krzyczała po cichu się śmiejąc. Gonili się, wygłupiali i bardzo dużo się śmiali tylko we dwoje, nie zwracając uwagi na resztę towarzystwa. Młoda polka już zapomniała o niemiłej dziewczynie swojego przyjaciela i już nie nie zwracała na nią uwagi. Po kilku dobrych godzinach leniuchowania wszyscy znajomi poszli grać w piłkę siatkową. I jak to ujął Mario siatkówka to jego druga miłość zaraz po piłce nożnej. Drużyny ustawiły się na boisku, Laura była z Erikiem Marco i Łukaszem, Ewa nie grała, bo musiała pilnować swojej córeczki. W przeciwnej drużynie Był Mario Cathy Mats i Ann. Wszystko było dobrze, do momentu. Wszyscy się śmiali, nawet mała Sara, która bardzo głośno dopingowała swojego, ukochanego tatusia.
- Durmi wystaw - krzyknęła Laura wbiegając na odpowiednią pozycję
- Mówisz i masz - odkrzyknął i wystawił dziewczynie piłkę, a ona jak zawodowiec uderzyła ją z całej siły. Pech chciał, że Ann akurat oglądała swoje paznokcie i nie zareagowała na lecącą piłkę. Dostała centralnie w głowę, upadając na ciepły piasek.
- Przepraszam - pisnęła głośno podbiegając do leżącej dziewczyny
- Ty zdziro zrobiłaś to celowo - powiedziała wściekła łapiąc się za głowę
- Nie, nie chciałam na prawdę - odparła ze łzami w oczach
- Nie mam pojęcia co ty tu w ogóle robisz. Przyczepiłaś się do nas, ale nie widzisz że ty tu w ogóle nie pasujesz. Nie powinno Cię tu być, wynoś się stąd ! - wykrzyczała jej prosto w twarz. Młoda polka otarła łzy lecące po policzkach jak mały wodospad, podniosła się i pobiegła jak najszybciej potafiła do domku. Nikt nie zdołał jej dogonić, była zarazem wściekła i załamana. Ta Modeleczka ma racje, nie nadaję się tutaj, nie zasługuję na takich przyjaciół i co najważniejsze nie zasługuję na Marco - myślała wrzucając wszystkie swoje rzeczy do torby. Co miała teraz zrobić, nie miała ochoty na nic. To byli jej najbliżsi przyjaciele, nikogo po za nimi nie miała. A teraz tak po prostu miała odejść ? Na to wychodziło... Myślała że jest silniejszą osobą, że życie ją coś nauczyło, ale to nie była prawda. Udawała silną, lecz tak na prawdę w głębi duszy była słaba, bardzo słaba... z małymi problemami dawała sobie jakoś radę, ale nie z takimi. Nie potrafiła sobie poradzić z myślą ze ma zostawić tak wspaniałych ludzi. Jak miała to zrobić ?! Przecież ich kochała. Piszczków i ich córeczkę, byli na prawdę wspaniałymi ludźmi. Mats i Cathy zawsze na nich mogła liczyć, Erik, młody ale tak cudowny człowiek, pomocny i szczery. Mario, od początku jej najlepszy przyjaciel. Marco, największe szczęście jakie ją spotkało to właśnie miłość tego chłopaka. A teraz musiała to zostawić. Nie potrafiła, ale wiedziała że tak będzie lepiej.
- Laura ! - krzyknął Reus wbiegając do pokoju
- Reus złaź - krzyknęła - Jesteś zimny - dodała rzucając się na boki
- Wolałabyś żebym był ciepły ? - zapytał powolnie wstając
- Zabije Cię - znów krzyczała po cichu się śmiejąc. Gonili się, wygłupiali i bardzo dużo się śmiali tylko we dwoje, nie zwracając uwagi na resztę towarzystwa. Młoda polka już zapomniała o niemiłej dziewczynie swojego przyjaciela i już nie nie zwracała na nią uwagi. Po kilku dobrych godzinach leniuchowania wszyscy znajomi poszli grać w piłkę siatkową. I jak to ujął Mario siatkówka to jego druga miłość zaraz po piłce nożnej. Drużyny ustawiły się na boisku, Laura była z Erikiem Marco i Łukaszem, Ewa nie grała, bo musiała pilnować swojej córeczki. W przeciwnej drużynie Był Mario Cathy Mats i Ann. Wszystko było dobrze, do momentu. Wszyscy się śmiali, nawet mała Sara, która bardzo głośno dopingowała swojego, ukochanego tatusia.
- Durmi wystaw - krzyknęła Laura wbiegając na odpowiednią pozycję
- Mówisz i masz - odkrzyknął i wystawił dziewczynie piłkę, a ona jak zawodowiec uderzyła ją z całej siły. Pech chciał, że Ann akurat oglądała swoje paznokcie i nie zareagowała na lecącą piłkę. Dostała centralnie w głowę, upadając na ciepły piasek.
- Przepraszam - pisnęła głośno podbiegając do leżącej dziewczyny
- Ty zdziro zrobiłaś to celowo - powiedziała wściekła łapiąc się za głowę
- Nie, nie chciałam na prawdę - odparła ze łzami w oczach
- Nie mam pojęcia co ty tu w ogóle robisz. Przyczepiłaś się do nas, ale nie widzisz że ty tu w ogóle nie pasujesz. Nie powinno Cię tu być, wynoś się stąd ! - wykrzyczała jej prosto w twarz. Młoda polka otarła łzy lecące po policzkach jak mały wodospad, podniosła się i pobiegła jak najszybciej potafiła do domku. Nikt nie zdołał jej dogonić, była zarazem wściekła i załamana. Ta Modeleczka ma racje, nie nadaję się tutaj, nie zasługuję na takich przyjaciół i co najważniejsze nie zasługuję na Marco - myślała wrzucając wszystkie swoje rzeczy do torby. Co miała teraz zrobić, nie miała ochoty na nic. To byli jej najbliżsi przyjaciele, nikogo po za nimi nie miała. A teraz tak po prostu miała odejść ? Na to wychodziło... Myślała że jest silniejszą osobą, że życie ją coś nauczyło, ale to nie była prawda. Udawała silną, lecz tak na prawdę w głębi duszy była słaba, bardzo słaba... z małymi problemami dawała sobie jakoś radę, ale nie z takimi. Nie potrafiła sobie poradzić z myślą ze ma zostawić tak wspaniałych ludzi. Jak miała to zrobić ?! Przecież ich kochała. Piszczków i ich córeczkę, byli na prawdę wspaniałymi ludźmi. Mats i Cathy zawsze na nich mogła liczyć, Erik, młody ale tak cudowny człowiek, pomocny i szczery. Mario, od początku jej najlepszy przyjaciel. Marco, największe szczęście jakie ją spotkało to właśnie miłość tego chłopaka. A teraz musiała to zostawić. Nie potrafiła, ale wiedziała że tak będzie lepiej.
- Laura ! - krzyknął Reus wbiegając do pokoju
~*~
Dzień dobry ! :)
I jestem z kolejnym rozdziałem.
Zaczęłam go pisać i stwierdziłam że to tragedia,
ale później z wielką łatwością pisało mi się ten rozdział.
Mam nadzieję że przypadnie wam do gustu.
I do następnego ! ;*****
I jestem z kolejnym rozdziałem.
Zaczęłam go pisać i stwierdziłam że to tragedia,
ale później z wielką łatwością pisało mi się ten rozdział.
Mam nadzieję że przypadnie wam do gustu.
I do następnego ! ;*****