czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział XXXVIII

~*~

- Już jestem - zawołała wchodząc do domu
- Cii - podeszła do niej mama - Leoś dopiero zasnął, cały dzień jest taki marudny - dodała
- Zajrzę do niego - uśmiechnęła się lekko po czym poszła prosto do pokoju, w którym był mały chłopczyk. Leżał spokojnie w łóżeczku z otwartymi oczkami patrząc się na dziewczynę. - Już się wyspałeś ? - na jej usta od razu wkradł się ogromny, szczery uśmiech.  Palcem wskazującym smyrała go po ustach, uwielbiał to i zawsze się przy tym uspokajał. Ostrożnie wzięła go na ręce i zeszła na dół.
- Już się obudził ? - zapytał z uśmiechem Klopp widząc dziewczynę
- Tak - odpowiedziała mu tym samym siadając obok na kanapie - Pomyślałam, że cały czas jesteście zapracowani może byście wyjechali na weekend, odpocząć. Mamie też na pewno się to przyda. A Leoś zostanie ze mną. - spojrzała to na chłopca, to na trenera BVB
- Wystarczająco Cię wykorzystujemy, cały czas jesteś z nim. Nie mam mowy - powiedział stanowczo
- Ja odpoczywam, gdy z nim jestem - zerknęła na chłopczyka, który szeroko się uśmiechał - Ostatnio z mamą nie bardzo się dogaduję i też chciałabym odpocząć od was - mówiła szczerze, zawsze wolała bolesną prawdę niż miłe kłamstwo. Taka już była, ale to wielka zaleta.
- Jesteś pewna, że sobie poradzisz ? - zapytał chcąc się upewnić
- Tak, jestem pewna w 100 procentach - zaśmiała się cicho czując jak Leon ściska jej palec, a później wkłada go do buzi - Porozmawiaj z mamą proszę - dodała szybko całując go w czoło i wychodząc z salonu. Małemu brakowała smoczka, który oczywiście był z Borussi. Włożyła mu go do buźki i chwile kołysała, a po chwili chłopiec zamknął oczka i zasnął.

~*~

Leżała na swoim łóżku, a w ręce trzymała biografię Kuby Błaszczykowskiego. Dopiero zaczęła, ale każde kolejne słowa czy zdanie sprawiało, że łzy płynęły po jej policzkach i właśnie uświadomiła sobie, że wcale nie miała strasznego życia. To co przeszedł Jakub to dopiero tragedia, jej problemy w przeciwieństwie były tak na prawdę błahostką. Ale ona nie potrafi być tak twarda jak inni, jest słaba, na każdym kroku to pokazuje. Cała przeszłość odbija się na jej przyszłości, na Marco, na jej rodzinie. Często zastanawia się co by było gdyby nie wyjechała, może Bartek, może on jeszcze by żył, wspierał ją i cały czas był przy niej. Teraz nie ma takiej osoby, bo takiej przyjaźni nie zbuduje się przez 3 lata, na taką bezgraniczną przyjaźń potrzeba całe życie. Zerknęła na ekran telefonu, który się zaświecił - nieodebrane połączenie od Mario. " A jemu co się przyśniło że do mnie zadzwonił ? " - pomyślała wściekła na samą myśl o Goetze. " PRZEPRASZAM.! Wiem że to słowo tak wiele dla Ciebie znaczy, ale pewnie nie w tym przypadku. Jestem skończonym debilem. Mam nadzieję że mi jeszcze kiedyś wybaczysz i zaufasz od nowa. Twój Mario " - przeczytała wiadomość. Zaczęła płakać, no jasne że za nim tęsknie, ale nie miała ochoty z nim rozmawiać.
- Marco, rozmawiałeś dziś z Mario ? - powiedziała do telefonu
- Nie, dlaczego ? - zapytał zaskoczony 
- Bo dziwnym trafem do mnie dzwoni i pisze, przeprasza za wszystko - wyjaśniła 
- To może pora się pogodzić co ? - zaproponowała z nadzieją, ale doskonale wiedział jak młoda Polska jest uparta i zawzięta, nie tak łatwo odpuści 
- Chyba zwariowałeś. - odpowiedziała błyskawicznie - Niech on sobie siedzi w tym cholernym Monachium, a ja go na oczy nie chce widzieć. - dodała szlochając i szybko się rozłączyła. Cały czas myślała, że może wielka pora się z nim pogodzić, Marco ma racje. Ale ona nie potrafi, chociaż tak bardzo tego chce. " Siedź Sobie w tym Monachium i nie wracaj !!! " - odpisała mu wiadomość. Znowu on dzwoni. Tylko po co ? Przeprosił ją, a ona odpisała krótko i na temat. 
- Po co dzwonisz ? - zapytała zdenerwowana, na myśl o rozmowie z nim 
- Nie wierzę - odparł 
- Dobrze się czujesz ? - rzekła zdziwiona jego reakcją 
- Dawno się tak dobrze nie czułem. Tęsknie za tobą - powiedział smutny i przybity całą sytuacją
- Jeszcze za wcześnie. Cześć Mario - dodała

~*~

- Jedzenie masz przygotowane w lodówce, mleko małego wiesz jak zrobić ? - pytała ostatni raz mama Polki i małego chłopca
- Tak wiem mamo - odparła po raz setny
- Pa kochani - ucałowała Leona w główkę i wsiadła do samochodu
- Jestem z Ciebie dumny skarbie - powiedział Klopp tuląc dziewczynę z dzieckiem na rękach
- Kocham Cię tato - odparła na miłe słowa trenera Borussi, powiedziała to w pewni szczerze i świadomie
- A ja Ciebie - uśmiechnął się lekko i ruszył do swojej ukochanej, do samochodu. Chwila spokoju, przynajmniej taką miała nadzieję. Pomachała rodzicom, po czym poszła do domu. Chłopiec był spokojny, aż zadziwiająco spokojny. Marco zaraz miał do nich przyjść. Już nie mogła się doczekać, teraz zamiast skupiać się na ich związku ona przejmuje się domem, bratem i wszystkim co ją otacza. Ten weekend będzie ich.
- Ale on już jest duży - usłyszała od przystojnego blondyna.
- Chcesz go wziąć na ręce ? - zapytała z uśmiechem
- Żebym mu jeszcze coś zrobił ? - powiedział przerażony propozycją dziewczyny. Co prawda opiekował się Nico, ale nie jak  był taki malutki. Sam w duszy się śmiał z sobie, był bardziej wystraszony niż na meczu Ligi Mistrzów.
- Uspokój się. Muszę iść do toalety i co mam z nim zrobić ? - wpadła na sprytny podstęp. Chłopak patrzał na nią jak na wariatkę, a jej się tak strasznie chciało śmiać. Doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że Marco nie ma doświadczenia, ale wiedziała jak wszystkie dzieci go kochają. - Reus cholera jasna to dosłownie trzy minuty, proszę- powiedziała całkiem poważnie, a on tylko głośno westchnął. Delikatnie położyła na jego umięśnionych rękach chłopczyka po czym wyszła z salonu. Stała za ścianą i się po cichu śmiała. Odczekała chwilę i znów wróciła do chłopaków.
- Weź go już proszę - jęczał po cichu, bo chłopiec zasnął
- Widzisz to ? - zaśmiała się - On już śpi w przeciągu 5 minut - dodała
- Ale weź go - powtórzył, widząc go dziewczyna chwyciła delikatnie Leonka na ręce i zaniosła na górę do łóżeczka. Patrzała na niego jak słodko i spokojnie śpi.
- Twoje dzieci będą miały wspaniałego ojca wiesz ? - uśmiechnęła się lekko patrząc w jego oczy
- To będą nasze dzieci Laura - odparł poważnie, bardzo poważnie.


~*~

Przepraszam !
Moje sprawy osobiste wkroczyły na niewłaściwy tor.
I po prostu musiałam wszystko naprawić.
Ale jestem :)
I zaraz lecę nadrabiać wasze blogi.
Przepraszam za ten rozdział, który w ogóle nie ma sensu. 
Mam nadzieję że mi to wybaczycie. 
Do następnego moje Panie ! <3 
Pa.! 

1 komentarz:

  1. Rozdział mam wrażenie że krótki(albo tylko mnie to tak wchłonęło, że nie mogłam się oderwać) za to wspaniały!!! Rozbroiła mnie totalnie końcówka...Marco z Leonem :33 No i "To będą nasze dzieci"♡♡♡...wow. Wspaniały! Nic dodac nic ująć!;))
    Weny kochana!♡
    Buziaki! ;**

    OdpowiedzUsuń