& 2 lata później &
Właśnie skończyła liceum ze średnią 5.11. Jak ? Sama nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie, ale dałam radę. Nic się nie zmieniło. Mama była z tatą ( Jurgenem ) A ja nadal przyjaźniłam się z chłopakami. Było miedzy na prawdę ok. Ale najgorszą rzeczą był fakt że przez te dwa lata widziałam się tylko dwa razy z Bartkiem i co gorsza tylko w Polsce. Nie mogłam go przedstawić Borussen, co strasznie bolało. Tak bardzo za nim tęskniłam, że coraz częściej myślałam o tym by na stałe wrócić do Polski. Byłam już pełnoletnie, ale gorzej z utrzymaniem, byłam tylko po liceum sportowym. Po odebraniu świadectwa poszłam do domu. Mamy nie było bo zaczęła pracować, jako prezenterka radiowa. No cóż, jak już tam chciała. Weszłam do domu i od razu poszłam do pokoju. Zdjęłam z siebie sukienkę i przebrałam się w luźne ubrania. Była połowa maja, a na dworze po 25 stopni więc było cudownie. Zjadłam szybko kanapkę i udałam się na trening chłopaków. Gdy znalazłam tylko czas wolny, chodziłam na Idunę. Byłam tylko, ja, piłką i boisko. Nikt nie przeszkadzał, nikt nie krzyczał. Było spokojnie, cicho po prostu cudownie. Po 10 minutach byłam na miejscu. Jak zwykle pogawędziłam z wielkim, ale bardzo miłym ochroniarzem i poszłam w stronę wyjścia głównego. Weszłam na murawę i przywitałam chłopaków
- Cześć - krzyknęłam
- No siemka - odkrzyknęli - Jaka średnia ?
- 5.11 - odpowiedziałam dumna
- Kujon - dodali i wrócili do ćwiczeń.
- Cześć tato - przywitałam Kloppa i powoli przeszłam na miejsce w którym zawsze siedziałam, czyli ławka rezerwowych. O dziwo ktoś siedział na moim miejscu. Był to chłopak, na nosie miał okulary przeciwsłoneczne a na głowie kaptur. Spojrzałam niepewnie na niego i zastanawiałam się skąd jak go znam. Gdy tylko zdjął kaptur i okulary, zaczęłam piszczeć jak głupia. To był Bartek, mój Bartuś. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc skakałam, piszczałam, krzyczałam i śmiałam się na raz. - Bartek - krzyknęłam ile miałam sił, a wszystkie oczy nagle spojrzały na mnie
- Co myślałaś że Cię nie odwiedzę ? - zaśmiał się i mocno mnie chwycił
- Cześć - krzyknęłam
- No siemka - odkrzyknęli - Jaka średnia ?
- 5.11 - odpowiedziałam dumna
- Kujon - dodali i wrócili do ćwiczeń.
- Cześć tato - przywitałam Kloppa i powoli przeszłam na miejsce w którym zawsze siedziałam, czyli ławka rezerwowych. O dziwo ktoś siedział na moim miejscu. Był to chłopak, na nosie miał okulary przeciwsłoneczne a na głowie kaptur. Spojrzałam niepewnie na niego i zastanawiałam się skąd jak go znam. Gdy tylko zdjął kaptur i okulary, zaczęłam piszczeć jak głupia. To był Bartek, mój Bartuś. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc skakałam, piszczałam, krzyczałam i śmiałam się na raz. - Bartek - krzyknęłam ile miałam sił, a wszystkie oczy nagle spojrzały na mnie
- Co myślałaś że Cię nie odwiedzę ? - zaśmiał się i mocno mnie chwycił
- Zaraz się popłacze - powiedziałam cicho chowając głowę w jego ramionach
- Nawet się nie waż - pogroził mi palcem
- Dobra już dobra - zaśmiałam się - Ej Łamagi chodźcie tu - krzyknęłam do Borussen, a oni po chwili otaczali nas - To jest mój najlepszy przyjaciel z Polski Bartek - przestawiłam go - A to są chłopacy z Borussi Dortmund - spojrzałam na mojego przyjaciela. Wszyscy zaczęli się przedstawiać Bartkowi a ja się im przyglądałam z uśmiechem na twarzy.
- No to dziś impreza u mnie z okazji przyjazdu nowego kolegi - krzyknął szczęśliwy Marco
- To o 20 jesteśmy u ciebie - krzyknęła reszta
- Oni tak zawsze ? - zapytał Bartek po polsku. Mówił biegle jeszcze po Niemiecku i Angielsku.
- No, a nawet i gorzej - westchnęłam i razem z moim przyjacielem poszliśmy do domu. Na zegarku była godzina 17.15 gdy doszliśmy do domu, czyli mieliśmy sporo czasu. - Mamo - krzyknęłam gdy przekroczyliśmy próg domu
- W kuchni jestem kochanie - odpowiedziała. Oboje powędrowaliśmy za głosem mojej ukochanej mamy
- Jedziecie gdzieś ? - zapytałam, gdy zerknęłam na wielkie walizki
- Tak, na wakacje. Pomyślałam że jeżeli będziesz miała Bartka to nie będziesz się nudzić - uśmiechnęła się, a ja nie wiedziałam co mam odpowiedzieć
- Czyli Bartek tu jest bo wy chcieliście jechać we dwoje na wakacje ? - spojrzałam na nią zdziwiona
- No tak - odpowiedziała a ja wybuchłam śmiechem.
- To kiedy wyjeżdżacie ? - zapytałam, gdy już opanowałam swój śmiech
- O 20 mamy samolot - odparła - Macie tutaj obiad - dodała
- Dobrze, a my o 20 idziemy do Marco - powiedziałam i chwyciłam Bartka za rękę kierując się do mojego pokoju. Oboje usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać.
- Co u Ciebie ? - zapytał
- Okej, tylko nudzi mnie już to bycie wszędzie grzeczną, cichą dziewczyną, której i tak nikt nie zna - stwierdziłam smutna
- No to zrób coś, zaszalej ! - krzyknął z entuzjazmem
- Tak, tylko co ? - spojrzałam na niego
- No nie wiem, na przykład dzisiaj wypij trochę alkoholu
- A będziesz mnie pilnował ? - zaśmiałam się pod nosem
- Będę - potwierdził z powagą
- Ty nie żartowałeś ? - zrobiłam przestraszoną minę
- Nie, damy radę. Zobaczysz - odparł i mocno mnie przytulił
- A co tam raz można - zaśmiałam się głośno
- No właśnie - puścił mi oczko. Na zewnątrz się śmiałam i cieszyłam. A w środku, strasznie się bałam. Nie wiem nawet jak alkohol smakuje. W co ja się wkopałam ?! Z uśmiechem na twarzy zeszliśmy na dół. Moja ukochana mama zrobiła nam na obiad zapiekankę..Mmm pychota .! Jak to Bartek stwierdził - Jedz dużo, bo na pusty żołądek będziesz bardziej pijana - Jak to usłyszałam myślałam że spadnę z krzesła ze śmiechu. Po obiedzie pożegnaliśmy mamę i Kloppa i poszliśmy na górę. Mój przyjaciel rozgościł się w swoim tymczasowych pokoju, a ja poszłam do swojego...
_______________________________________________________________
Przepraszam że tak długo mnie tu nie było. :c
I że taki krótki ten rozdział.
Ale internetu nie miałam przez cały weekend. ;/
A teraz proszę. Rozdział numer 11. ;D
W następnym będzie coś ciekawszego...
Obiecuje wam. ;***
A dziś wieczorem nadrobię wszystkie wasze rozdziały.
Udanych wakacji. :)
Niemcy, Niemcy !!! <3
I piękny gest Mario... ;****
Krótki, ale bardzo fajny <3
OdpowiedzUsuńBartek jest taaakii słooodki! *.*
Jestem ciekawa, co bd się działo w następnym rozdziale.. ;)
Pozdrawiam i zapraszam do sb. :3
Cudny rozdział! ;88
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze nie komentowałam wcześniej, ale byłam na wakacjach i nie miałam internetu. ;/
Ale już wszystko nadrobiłam. :DD
Genialnie po prostu;)
Ciekawe co będzie się działo na tej imprezie ^^
A Bartek rzeczywiście jest słodki :**
Mario, taki przyjaciel :DD Ach jak ja go kocham <3
Pozdrawiam Cię ciepło i życzę udanych wakacji :******
Zapraszam też do mnie, mile widziane komentarze :DD
Mila ;**********
Rozdział jest cudowny :***
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny pisz szybciutko :)))
Pozdrawiam i życzę weny !
Czekaj, stój, wstrzymaj konie. Co? Jak ona może rozważać powrót do Polski? Ale nie. Nie wyjedzie. Ja nie pozwalam. ^^
OdpowiedzUsuńWow! Średnia 5.11. ;o o.o Nieźle pocisnęła. ^^ Zdolna dziewczyna.
Ciekawe co wydarzy się na tej imprezie i tutaj radę Barta nie bardzo uważam za słuszną... No, ale zobaczymy, co wymyśli Twoja genialna głowa. :D ♥
Buuuziole. ♥
http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/
Już nie mogę się doczekać co Martusia wymyśliła w następnym rozdziale :D
OdpowiedzUsuńA ten jak zawsze cudowny <3
Warto było czekać ;)
I w końcu Bartek ją odwiedził ;)
Czekam na kolejny
Buziole ;*** ♥
Nadrobiłam wszystkie rozdział i muszę przyznać, że bardzo zaciekawił mnie ten blog :)
OdpowiedzUsuńFajną historię stworzyłaś :)
Na pewno będę częściej odwiedzała :)
Czekam na następny :)
Pozdrawiam ;**
Aaa!
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga! Jest cudny!
Uuu... Marco w pokoju Laury? Nie dobrze..!
Nie dziwię się, że Laura tak zareagowała. No tak... Zamknęła sypialnię Kloppa i swojej mamy to ten do jej pokoju!
5.11? No nieźle. Ja to bym nigdy tak wysokiej średniej nie miała. Nawet o niej nie marzę. :D
Niecierpliwie czekam na nn. ;)) :D
Buziaczki... ;** <33