sobota, 30 maja 2015

Rozdział XXXIV

~*~


Siedziała na kanapie przed telewizorem w luźnych, szarych dresach popijając ciepłą herbatę. Czuła się jeszcze gorzej niż wczoraj. Sama nie wiedziała co ma robić, jak poradzić sobie z tym wszystkim. Myślała o nim cały czas, wszystko co robiła skupiało się na jego osobie i nikt nie był wstanie jej pomóc. Próbowali już chyba wszyscy Mama, Klopp, Błaszczykowscy, a nawet Erik, który będąc tam dzwonił bardzo często, pytając co i jak. Troszczył się o nią jak o młodszą siostrę, jakby miał ją za chwilę stracić na zawsze.
- Erik jeszcze żyje - powiedziała bezsilnie nawet nie zerkając na telefon
- To nie Erik - usłyszała zachrypnięty, a zarazem przestraszony głos właśnie jego. Był ostatnią osobą, która mogła do niej zadzwonić
- Nie wiedziałam - odparła przestraszona, przerażona, a zarazem ciekawa dlaczego do niej dzwoni 
- Chciałem zapytać - przerwał na chwilę, tak jakby nie był pewien tego co chce powiedzieć
- Tak ? - odpowiedziała szybko
- Kiedy przyjedziesz po swoje rzeczy, które jeszcze są u mnie ? - dodał całkiem bez zawahania, tak jakby nie miał w ogóle serca, gdyby nic ich nie łączyło. Serce jej zaczęło tak mocno bić, jakby chciało wyrwać się z jej piersi
- Kiedy Ci pasuje ? - chciała powiedzieć pewnie ale nie potrafiła, oczy już dawno zalały się łzami, a ona mało nie zemdlała
- Możesz nawet dzisiaj - powiedział po chwili
- Przyjadę dzisiaj - odpowiedziała niemal natychmiastowo. Marzyła, żeby ta rozmowa się skończyła
- Będę czekał - dodał po czym się rozłączył. Kubek, który trzymała w dłoni znalazł się w małych kawałeczkach na ścianie, zaczęła krzyczeć i płakać na raz. Dobiło ją to, nie spodziewała się, że aż tak kochała Marco.
- Cicho - usłyszała obok siebie cichy głos Erika, który mocno ją do siebie przytulał
- Już nie mogę, nie chcę - wyszeptała wtulając się w jego ramiona
- Jestem przy tobie, spokojnie - dodał całując ją delikatnie w głowie. Po dłuższym czasie dziewczyna się uspokoiła, odetchnęła, poczuła się lepiej.
- Ja tam przecież nie wejdę - powiedziała przerażona szukając w szafie normalnych ubrań na przebranie
- Wiesz co Ci powiem - zaczął Durmi
- Nie mam pojęcia - odpowiedziała mu patrząc jak bawi się misiem od Marco, który leżał na łóżku
- Powiem Ci, że powinnaś jechać tam i pokazać mu jesteś silną osobą, że wcale się nie załamałaś, że nadal się śmiejesz i wygłupiasz jak kiedyś - rzekł stanowczo
- Wiem, że masz racje, ale doskonale wiem że jak tak nie potrafię
- Pewnie że potrafisz, ja w Ciebie wierzę, więc ty też powinnaś w końcu w siebie uwierzyć - powiedział stanowczo

~*~

Siedział pogrążony w swoich myślach, nad miską z płatkami. Nie miał ochoty jeść, właściwie nic nie chciał robić. Kochał ją, ale co z tego ? Skoro jej nie ufa, boi się że znowu skrzywdzi go kobieta. Do tego Mario wyjeżdża do Bayernu. Miał dość, z każdą chwilą coraz bardziej. Nagle usłyszał dźwięk dzwonka do drzwi, który rozległ się w całym domu. Niechętnie podszedł do drzwi i delikatnie je uchylił.
- Durm ? - zdziwił się widząc go przed swoimi drzwiami
- Erik miałeś na mnie poczekać - usłyszał jej głos, tak delikatny i aksamitny. Nie spodziewał się tego, że przyjedzie tak wcześnie. Chciał się przegotować, ale z drugiej strony sam nie rozumiał po co do niej w ogóle zadzwonił.
- Cześć Marco, przywiozłem Laurę - odparł krótko
- Hej Marco - dodała dziewczyna stojąca obok z delikatnym, ale pewnym uśmiechem
- Proszę, wejdźcie - zająknął się na chwilę po czym wpuścił gości do środka. Erik usiadł na kanapie, a Marco poszedł zaprowadzić dziewczynę do swojej sypialni. Przez tą krótką chwilę, gdy szli razem nie odezwali się ani słowem. Oboje byli przerażeni, tak jakby dopiero się poznali. - Pójdę do Erika - dodał szybko, spojrzał na ich wspólne zdjęcie stojące na szafce nocnej. Chciał je wyrzucić, ale nie potrafił, za bardzo się do niego przywiązał. Patrzył cały czas na zdjęcie w ramce i lekko się uśmiechał, po czym szybko wyszedł.
- Co u Ciebie ? - zapytał Erik pijąc wodę z cytryną
- Po staremu, a u Ciebie jak leci ? - odpowiedział ze sztucznym uśmiechem
- Marco mnie nie musisz okłamywać, wystarczy że okłamujesz samego siebie - rzekł Durm widząc minę kolegi z drużyny
- O czym ty mówisz ? - zapytał zaskoczony, a z drugiej strony doskonale wiedział o co mu chodzi
- Widzę jak się męczysz, człowieku ty bez tej dziewczyny żyć nie potrafisz, a udajesz że nic się nie stało ? Jak możesz. Ona cierpi tak samo jak ty ! Ale to nie ona tu zawiniła tylko Ty ! Jeżeli nie ruszysz w końcu tego swojego tyłka to nigdy więcej jej nie odzyskasz. - krzyknął nie mając już sił przekonywać swojego przyjaciela
- A ty co ? Obrońca praw zwierząt ? - wrzasnął tak samo głośno - To moja sprawa co robię, a ty nie wkładaj nosa w nie swoje sprawy - krzyknął znów
- Laura i jej problemy to też moje sprawy. A wiesz dlaczego ? Bo nie jestem takim dupkiem jak ty czy Goetze. Wierzę jej, że nic nie zrobiła, chociaż to wy się lepiej znaliście. A może ty wcale jej nie chciałeś poznać ? Marco jesteś dupkiem. Nie zasługujesz na tak wspaniałą osobę ! - nie miał już sił, Reus nic nie rozumiał
- Mówisz tak bo się pewnie w niej zakochałeś - dodał z ironicznym śmiechem zawodnik Borussi
- Jest dla mnie przyjaciółką i nie, nie zakochałem się w niej. Po prostu nie mogę patrzeć jak Cierpi przez Ciebie idioto - znów krzyczał. Marco zapaliła się czerwona lampka w głowie. Wystartował bez wahania na Erika i uderzył go z całej siły. Durm nie pozostał mu dłużny i również przyłożył mu w twarz.
- Dobrze się bawicie ? - krzyknęła Laura stojąc na ostatnim stopniu schodów - Dobrze się bawicie ? - dodał już o wiele ciszej - Nienawidzę was, jesteście po prostu okropni - wykrzyczała głośno po czym wybiegła z domu.
- Widzisz co narobiłeś ? - krzyknęli razem
- Przecież to nie moja wina, tylko Twoja - odparł zdenerwowany Erik
- Masz zamiar się ze mną kłócić, czy iść jej szukać ? - zapytał przestraszony chłopak na myśl o tym co może zrobić dziewczyna

~*~

Wszystkie wspomnienia wróciły, każda chwila spędzona z tym chłopakiem stanęła jej przed oczami. A wspólne zdjęcie, które stało na małej szafce nocnej, aż zaparło jej dech w piersiach. Ucieszyła się na widok zdjęcia, a jeszcze bardziej ucieszyła się na widok Marco. Ale lepszy humor od razu znikł gdy usłyszała kłótnie chłopaków. Erik miał racje, wszystko co powiedział Marco było szczerą prawdą. Ale nie powinien mówić tego bez jej zgody. To jej sprawa, a Durm przesadził. Słysząc to zaczęła płakać i pobiegła przed siebie. W pobliskim sklepie kupiła dużo alkoholu, a w aptece jakieś leki. Doskonale wiedziała że w domu nikogo nie ma, bo mama z Kloppem pojechali w poszukiwaniu sali weselnej. Dotarła tam błyskawicznie, spojrzała na zdjęcie Marco i zastanowiła się przez chwilę, czy dobrze robi. Bez zawahania wsypała do ust leki jakie miała przy sobie i popiła wszystko butelką mocnego alkoholu. Początkowo nie odczuwała jakichkolwiek skutków, ale później oczy zaczęły jej się zamykać, poczuła się bardzo słaba i senna. Usłyszała hałas i czyjś głos, była jeszcze na tyle świadoma że usłyszała dwójkę chłopków.
- Laura - krzyknął załamany Marco podbiegając do niej
- Nienawidzę was - odparła resztkami sił...


~*~

Jestem pod wrażeniem.
Nie zapomniałyście o mnie.
Szczerzę mówiąc, bałam się, że nikt o mnie nie pamięta.
A tu takie miłe zaskoczenie. Nawet sobie nie wyobrażacie jak wasze komentarze mnie zmotywowały... Dały mi takiego kopniaka, że nie mogłam się oderwać od pisania.
I powstał kolejny rozdział. Mam nadzieję że trochę dramatu i nerwów wam się spodoba.
Przegraliśmy :( Strasznie jest mi przykro. Jeszcze nasz Kloppo i Kehl odchodzą. Aż serca pęka.! :(
Ale nawet najlepsi czasami przegrywają. ! <3
Czekam na wasze komentarze. Buziaki moje kochane .! <3 :*

7 komentarzy:

  1. Mogłaś coś bardziej optymistycznego?... Mam jakiegoś koszmarnego doła po wczorajszym meczu...:((
    A rozdział? Rozdział piękny... mam nadzieję, że w następnym...:
    1.Marco tak bohatersko wyważy drzwi
    2.Znajdzie Laurę leżącą nieprzytomną w łóżku
    3.Pocaluje ją
    4.Ona się obudzi....
    A nie to nie ta bajka... no to:
    1.Marco bohatersko wyważy drzwi.
    2.Znajdzie nieprzytomną Laurę
    3.Zadzwoni po pogotowie
    4.I będzie siedział, i siedział, i siedział w jej sali poki nie zrozumie, że jej kocha
    5. A ona będzie leżeć, leżeć, leżeć i leżeć póki nie zrozumie, że go kocha
    6.obudzi się
    7. I sie pocałują.
    8. I gitara.


    Taki tam plan wydarzeń;) Nie mogę się doczekać kolejnej części!!!!♡♡♡♡♡

    PS. U mnie dzisiaj równo w południe kolejna część!:))♡
    Buziaki:****

    mr11-bvb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właściwie już!:)
      http://mr11-bvb.blogspot.com/2015/05/piec.html
      Zapraszam!<3
      Buziaki:***

      Usuń
  2. A więc jestem przepełniona optymizmem i rozpaczą! Po pierwsze bardzo się cieszę, że na dobre wróciłaś po drugie nie mogę zrozumieć dlaczego tyle grozy wprowadziłaś. Przecież Ona musi żyć! Nie wyobrażam sobie innego scenariusza a Marco niech w końcu się ogarnie i zacznie się zachowywać jak na faceta przystało!

    http://milosc-bez-konca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O jojojo! To się porobiło.
    Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stanie bo chyba bym tego nie przetrwała. Musi być dobrze co nie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholercia! :o
    Robi się naprawdę intrygująco...
    Kurczę, nie lubię takich sytuacji. Czy oni obaj nie widzą, jak bardzo ranią Laurę?
    Erik chce jej pomóc, jest jej przyjacielem, ale jego usta czasami wypowiadają zbyt wiele słów, na które nasza bohaterka nie jest gotowa.
    Marco za to jest urażony, rozgoryczony i nie myśli o słowach, które wypadają z jego ust.
    Oboje zachowali się irracjonalnie. :( Czy oni zapomnieli, że Laura znajduje się w domu?
    Jest jedno pocieszenie. Wpadli do jej domu w samą porę. Mam nadzieję, że nic jej nie będzie...
    Czekam na kolejny, już nie mogę się doczekać! ♥
    Buziaki! :*
    PS. Gorąco zapraszam do siebie:
    http://wspolnie-odmienmy-rzeczywistosc.blogspot.com
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz dlaczego nie usunęłam Twojego opowiadania z lity moich blogów?
    Ja sama nawet nie wiem... Może wierzyłam, że jeszcze wrócisz?
    Wiedziałam, że zawojujesz.. I proszę. Nie pomyliłam się.
    No ale... Ten rozdział mógłby zakończyć się inaczej, co?
    Rozumiem Laurę. Chłopak, którego kochała tak po prostu spytał czy mogłaby przyjechać po swoje rzeczy. Jak on mógł? Nawet nie wiedział jak było naprawdę. Nie wyjaśnij z nią tego.
    I Mario... Fajny przyjaciel. Naprawdę pozazdrościć.
    Jedynie Erik.. Jako jedyny uwierzył Laurze.
    A ta końcówka... Mam nadzieję, że Laurze nic się nie stanie.
    Reus! Jeżeli ona umrze albo cokolwiek jej się stanie to będzie Twoja wina! xD

    Pozdrawiam, a w wolnej chwili zapraszam do siebie: http://serce-nie-slugaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana!
    Wybacz mi to haniebne spóźnienie. W ostatnim czasie nie mam czasu zupełnie na nic, toteż właśnie to jest powodem mojego poślizgu z jakim się zjawiam... Mam nadzieję, że mi wybaczysz, co? ;/
    Rozdział jest genialny. Widać, że ta przerwa sprawiła, że w Twojej główce narodziło się multum innych, ciekawych pomysłów. Widać świeżość, lekkość- brawo! ;D
    Zazdroszczę takiego Mario. Też bym takiego chciała, no! ;( Taki misiek kochany. ♥ Awww. ♥
    Erik również! No moje dziecko kochane! ♥ Jego ufność jest po prostu uroczy... ♥
    Tylko ten Marco... Ech. ;/
    Czekam na następny! ;))

    OdpowiedzUsuń