~*~
- Laura - usłyszałam cichy głos
- Hmm ? - zamruczałam i przewróciłam się na bok. To był mój błąd bo spałam na wąskiej ławce. Efekt był taki że leżałam na ziemi. Dookoła słyszałam śmiech chłopaków - Śmieszne - powiedziałam zła i powolnie podniosłam się z ziemi i usiadłam na ławce
- Nic ci nie jest ? - zapytał Marco, powstrzymując śmiech
- No śmiej się dalej, bo zaraz się posikasz - powiedziałam i poszłam poszukać czegoś do picia. To prawda, że kac morderca nie ma serca. Przeszukiwałam kolejny namiot, ale nigdy picia nie było. Dopiero w namiocie Marco znalazłam wodę gazowaną. Usiadłam na środku i zastanawiałam się co ja mam teraz zrobić. Nie potrafię spojrzeć w oczy Reusowi chodź tak bardzo mi na nim zależy. Na Mario też mi zależy tylko inaczej. Jest dla mnie jak brat, przyjaciel, bratnia dusza ale nie jak chłopak, którego mogłabym pokochać z całego serca. Popijając wodę zastanawiałam się po co mi to było ?! Czy ja zawsze muszę coś zepsuć ? Najpierw całuję się z Marco, a chwilę później spędzam noc z jego, a także moim przyjacielem. Odłożyłam napój i wzięłam się za sprzątanie. Najpierw poskładałam koce, śpiwór i wszystko co było możliwe, a na końcu chwyciłam za bluzę blondyna, którą musiałam wczoraj zdjąć, chodź tego nie pamiętam. Ją również poskładałam i ułożyłam na kocach. Obejrzałam się czy wszystko jest już posprzątane, lecz w rogu namiotu leżał portfel Reusa. Podniosłam go i chciałam włożyć do bluzy, lecz z jego środka wypadło zdjęcie. Chwyciłam za nie i chciałam włożyć je na swoje miejsce, lecz moja ciekawość wzięła górę i zerknęłam na tą osobę. To byłam ja, Marco nosił moje zdjęcie w portfelu. Z moich oczu popłynęły pojedyncze łzy, a na sercu zrobiło mi się cieplej. Gdyby dowiedział się co zrobiłam, chyba by mnie znienawidził. Odłożyłam fotografię na miejsce, a następnie włożyłam portfel do bluzy i wyszłam z namiotu. Chłopacy tak jak i ja wzięli się za sprzątanie. Oparłam się o drzewo, popijając wodę obserwowałam ich ruchy.
- Nie martw się, Marco się nie dowie - powiedział cicho Goetze
- Porozmawiamy o tym jak wrócimy do Dortmundu zgoda ? - spojrzałam w jego oczy z leciutkim uśmiechem
- Zgoda - odparł a ja się w niego delikatnie wtuliłam
- Dziękuje Mario - dodałam i poszłam pomóc Marco z namiotem. Nie odzywaliśmy się do siebie i w ciszy składaliśmy namiot. Postanowiłam że w drodze powrotnej porozmawiam z blondynem, przecież nie możemy zachowywać się jak dzieci. Podeszłam do brzegu jeziora, gdy Reus pakował nasze ładunki do bagażnika. Spojrzałam na jeziora i zastanawiałam się co mam zrobi. Gdy Marco się dowie co zrobiłam znienawidzi mnie, a dobrze wie że cholernie mi na nim zależy. Jeżeli nie powiem będzie chyba jeszcze gorzej, bo co by było gdyby dowiedział się od kogoś innego. Tylko czy powinnam się przejmować tylko sobą ? Boję się że Marco jeszcze bardziej ode mnie znienawidzi Mario. A tego już bym sobie nie mogła wybaczyć. Przecież jest dla mnie jak starszy brat, ale nie chłopak. Nie umiem na niego w ten sposób patrzeć. A kim jest dla mnie blondyn z cudownymi, zielonymi oczami ? Jest chłopakiem moich marzeń, moim autorytetem, przyjacielem. Ale czuję do niego wiele więcej niż mogłabym się spodziewać. Jedna noc może zepsuć wszystkie moje plany co do Marco. Ale nie poddam się, będę o niego walczyć chodź by nie wiem co miało się stać.
- Jedziesz ? - usłyszałam jego głos
- Jasne - powiedziałam cicho i jeszcze raz zerknęłam na jezioro. Powolnym i niechcianym krokiem powędrowałam do samochodu. Usiadłam z przodu i zapięłam pasy, a obok mnie siedział już Reus.
- Przepraszam że się śmiałem - powiedział kierowca
- Nic się nie stało. Sama bym się pewnie z tego śmiała. A ja źle zareagowałam więc też przepraszam - odparłam z lekkim uśmiechem
- No czyli rozejm ? - podał mi dłoń, a nasze spojrzenia się spotkały. Nie chciałam tego, ale stało się wpatrywałam się w jego cudowne tęczówki i nie potrafiłam nic z siebie wydusić.
- Rozejm - uścisnęłam delikatnie jego rękę i szybko odwróciłam wzrok na szybę.
- A tak przy okazji, to czemu spałaś na ławce ?
- A czemu ty w nocy chrapiesz że nie można spać ? - odparłam i oboje wybuchliśmy śmiechem
- No tak, zapomniałem
- Na ławce nie było tak źle, tylko ciężko jest z podbudką - dodałam. Całą drogę żartowaliśmy, śmialiśmy się jak gdyby nigdy nic. Ciałem byłam w samochodzie a duchem zupełnie nieobecna. Po ponad godzinie dojechaliśmy pod mój dom. Westchnęłam głośno i spojrzałam na blondyna - dziękuję za ten dzień, było świetnie - było świetnie bez jednego szczegółu ( pomyślałam )
- Ja też dziękuje - odparł a ja go pocałowałam delikatnie w policzek i wyszłam z pojazdu. Blondyn poczekał aż nie wejdę do domu i dopiero odjechał. Byłam bardzo nie wyspana, ale postanowiłam że przygotuję sobie coś do jedzenia. Rzuciłam torbę na komodę i powędrowałam do kuchni. Wyjęłam potrzebne produkty i przygotowałam sobie kanapki z sałatą i szynką. Szybko zjadłam popiłam wodą i pobiegłam do siebie do pokoju. Po ciepłym prysznicu ubrałam spodenki i luźną koszulkę i usiadłam na łóżku. Na samym środku leżała kartka papieru, a na niej list.
Kochana Lauro,
Przepraszam jeśli Cię zawiodłem, ale nie potrafię inaczej.
Pewnie teraz siedzisz i zastanawiasz o co mi chodzi.
A chodzi o to, że tak po prostu Cię Kocham.
Wiem, że nie powinienem bo jesteśmy przyjaciółmi,
ale moje serce należy do Ciebie i tylko do Ciebie.
Kocham Cię chyba od zawsze, ale dopiero teraz,
gdy zobaczyłem co czujesz do Marco uświadomiłem to sobie.
Nie umiem patrzeć, jak jesteś w nim zakochana.
I dla tego wyjadę do Polski. Tak będzie lepiej dla nas obojgu.
Nie miej mi za złe że mówię to przez list,
ale twarzą w twarz nie potrafiłbym Ci tego wyznać.
Musimy oboje odpocząć, ale obawiam się to co było już nie wróci.
Nie potrafię patrzeć na Ciebie jak na przyjaciółkę.
Chodź tak bardzo chciałbym być dla Ciebie przyjacielem,
to teraz na pewno nim bym nie był. Proszę nie dzwoń do mnie.
Kocham Cię i zawsze będę przy Tobie.
Jeżeli nie ciałem, to zawsze duchem i myślami.
Twój Bartek !
Przepraszam jeśli Cię zawiodłem, ale nie potrafię inaczej.
Pewnie teraz siedzisz i zastanawiasz o co mi chodzi.
A chodzi o to, że tak po prostu Cię Kocham.
Wiem, że nie powinienem bo jesteśmy przyjaciółmi,
ale moje serce należy do Ciebie i tylko do Ciebie.
Kocham Cię chyba od zawsze, ale dopiero teraz,
gdy zobaczyłem co czujesz do Marco uświadomiłem to sobie.
Nie umiem patrzeć, jak jesteś w nim zakochana.
I dla tego wyjadę do Polski. Tak będzie lepiej dla nas obojgu.
Nie miej mi za złe że mówię to przez list,
ale twarzą w twarz nie potrafiłbym Ci tego wyznać.
Musimy oboje odpocząć, ale obawiam się to co było już nie wróci.
Nie potrafię patrzeć na Ciebie jak na przyjaciółkę.
Chodź tak bardzo chciałbym być dla Ciebie przyjacielem,
to teraz na pewno nim bym nie był. Proszę nie dzwoń do mnie.
Kocham Cię i zawsze będę przy Tobie.
Jeżeli nie ciałem, to zawsze duchem i myślami.
Twój Bartek !
Czytałam ten list a z moich oczu płynęły łzy, słone łzy. Przecież teraz straciłam przyjaciela, był przy mnie od dziecka. A teraz ? A teraz co mam ? Nic... spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej i wybiegłam jak strzała z domu, po drodze chwytając za portfel i kluczyki od samochodu. Wsiadłam do czarnego BMW i w mgnieniu oka byłam na lotnisku. Pobiegłam do bramki
- Czy samolot do Gdańska już odleciał ? - zapytałam zdyszana
- Przykro mi, ale poleciał jakieś 10 minut temu - odparł starszy pan
- Cholera - zaklęłam po polsku - Dziękuje - dodałam i rozczarowana poszłam do samochodu. Łzy spływały mi po policzkach a ja powolnie je ocierałam. Po 15 minutach drogi dotarłam bezpiecznie pod dom, samochód odstawiłam do garażu, a sama weszłam do domu. Buty i torebkę rzuciłam w kąt i cała zapłakana pobiegłam do siebie do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i dałam upust swoim wszelkim emocją. Od momentu gdy się zaczął, ten dzień jest jednym z najgorszych. Chwyciłam za telefon i wybrałam numer do Bartka i wsłuchiwałam się w krótkie sygnały - Proszę odbierz - szeptałam do telefonu, po chwili przerwałam połączenie i położyłam telefon na szafce. Zaraz usłyszałam dźwięk dzwonka, nie miałam ochoty nikomu otwierać, więc je zignorowałam. Ale ktoś nie dawał za wygraną i natarczywie dobijał się do drzwi. Otarłam łzy, powolnie zeszłam po schodach na dół i otworzyłam drzwi. A w nich pojawił się nie kto inny jak uśmiechnięty Mario.
- Co się stało ? - na mój widok z jego twarzy zniknął uśmiech
- Wszystko w porządku - odparłam ze sztucznym uśmiechem
- Widać - przewrócił oczami - Mam lody - wskazała na siatki z zakupami które trzymał w ręce
- Truskawkowe ? - zaśmiałam się
- Oczywiście - odparł
- No to właź - dodał i znów zaczęliśmy się śmiać. Usiedliśmy na kanapie, włączyliśmy naszą ulubioną komedię " American Pie " i zajadaliśmy się pysznymi lodami.
- Więc co się stało ? - spojrzał na mnie przyjaciel
- Mój przyjaciel z Polski zostawił mi list, że mnie kocha i nie może patrzeć na to jak ciągnie mnie do Marco - powiedziałam na jednym wydechu
- Przemyśli wszystko i wróci, zobaczysz - przytulił mnie do siebie Goetze
- Dzięki - uśmiechnęłam się lekko - A co do rozmowy, którą musimy przeprowadzić to może kiedyś indziej. Bo dzisiaj nie jestem w stanie - dodałam
- Nie martw się mamy czas - powiedział. Nie chciało mi się oglądać tego filmu, nie miałam na nic ochoty. Oparłam głowę o ramie Mario i po chwili odpłynęłam do Krainy Morfeusza...
- Czy samolot do Gdańska już odleciał ? - zapytałam zdyszana
- Przykro mi, ale poleciał jakieś 10 minut temu - odparł starszy pan
- Cholera - zaklęłam po polsku - Dziękuje - dodałam i rozczarowana poszłam do samochodu. Łzy spływały mi po policzkach a ja powolnie je ocierałam. Po 15 minutach drogi dotarłam bezpiecznie pod dom, samochód odstawiłam do garażu, a sama weszłam do domu. Buty i torebkę rzuciłam w kąt i cała zapłakana pobiegłam do siebie do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i dałam upust swoim wszelkim emocją. Od momentu gdy się zaczął, ten dzień jest jednym z najgorszych. Chwyciłam za telefon i wybrałam numer do Bartka i wsłuchiwałam się w krótkie sygnały - Proszę odbierz - szeptałam do telefonu, po chwili przerwałam połączenie i położyłam telefon na szafce. Zaraz usłyszałam dźwięk dzwonka, nie miałam ochoty nikomu otwierać, więc je zignorowałam. Ale ktoś nie dawał za wygraną i natarczywie dobijał się do drzwi. Otarłam łzy, powolnie zeszłam po schodach na dół i otworzyłam drzwi. A w nich pojawił się nie kto inny jak uśmiechnięty Mario.
- Co się stało ? - na mój widok z jego twarzy zniknął uśmiech
- Wszystko w porządku - odparłam ze sztucznym uśmiechem
- Widać - przewrócił oczami - Mam lody - wskazała na siatki z zakupami które trzymał w ręce
- Truskawkowe ? - zaśmiałam się
- Oczywiście - odparł
- No to właź - dodał i znów zaczęliśmy się śmiać. Usiedliśmy na kanapie, włączyliśmy naszą ulubioną komedię " American Pie " i zajadaliśmy się pysznymi lodami.
- Więc co się stało ? - spojrzał na mnie przyjaciel
- Mój przyjaciel z Polski zostawił mi list, że mnie kocha i nie może patrzeć na to jak ciągnie mnie do Marco - powiedziałam na jednym wydechu
- Przemyśli wszystko i wróci, zobaczysz - przytulił mnie do siebie Goetze
- Dzięki - uśmiechnęłam się lekko - A co do rozmowy, którą musimy przeprowadzić to może kiedyś indziej. Bo dzisiaj nie jestem w stanie - dodałam
- Nie martw się mamy czas - powiedział. Nie chciało mi się oglądać tego filmu, nie miałam na nic ochoty. Oparłam głowę o ramie Mario i po chwili odpłynęłam do Krainy Morfeusza...
~*~
________________________________________________________
________________________________________________________
Proszę nowy rozdział :)
Rozdział, albo to coś...
Chyba mi wena ucieka.
A kolejny będzie dopiero pod koniec następnego tygodnia. :/
Cały weekend mam zabiegany, a to wtedy najwięcej pisze.
Ps. Wiele z was pod którymś z rozdziałów pytało czy przyjaciel Laury coś namiesza... :)
Powiem wam tylko tyle, że on jest tu na pewno wróci.
Nie miałam okazji wcześniej, więc piszę to teraz.
Borussia wygrała Superpuchar Niemiec i Pierwszą Rundę Pucharu Niemiec.
Ale jestem z nich dumna. <3
Rozdział, albo to coś...
Chyba mi wena ucieka.
A kolejny będzie dopiero pod koniec następnego tygodnia. :/
Cały weekend mam zabiegany, a to wtedy najwięcej pisze.
Ps. Wiele z was pod którymś z rozdziałów pytało czy przyjaciel Laury coś namiesza... :)
Powiem wam tylko tyle, że on jest tu na pewno wróci.
Nie miałam okazji wcześniej, więc piszę to teraz.
Borussia wygrała Superpuchar Niemiec i Pierwszą Rundę Pucharu Niemiec.
Ale jestem z nich dumna. <3
Tak myślałam, że ciężko będzie jej spojrzeć Marco w oczy, niby wszystko w porządku, a jednak w środku ją to rozwala : ) Oby szybko zapomniała o nocnej przygodzie z Mario, swoją drogą, naprawdę kochany z niego przyjaciel, skarb istny ; ) Bardzo podoba mi się kreacja jego postaci w tym opowiadaniu, zresztą, pozostałych bohaterów również :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że będę musiała tak długo czekać na kolejny rozdział, ale sama rozumiem jak ciężko jest czasem znaleźć czas : ) Cóż, niecierpliwie będę tu zaglądać w oczekiwaniu na nexta : )
A co do Bartka, no ciekawe co wykombinuje, nastraszyłaś mnie tą zapowiedzią... :D Oby za bardzo nie zburzył ich relacji ! :D
Pozdrawiam : *
Ach, genialny rozdział! :) Jak zobaczyłam, że coś dodałaś to od razu się uśmiechnęłam. :) Kocham Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńNo i ciekawie się teraz porobiło. Od początku przeczuwałam, że Bartek jest w niej zakochany i wyzna to kiedy ona będzie w najgorszej z możliwych sytuacji. No ale takie jest życie. :) Ciekawe jak to wszystko się potoczy. Czekam na kolejny :*
Buziaki <3
Ty mówisz, że opuściła Cię wena? :o
OdpowiedzUsuńChyba oszalałaś. :) To wyżej jest piękne. :)
Nie dziwię się, że Laura boi się powiedzieć Maro o nocy spędzonej z Mario... Boi się jego reakcji... ale musi mu powiedzieć. Tak sądzę. Bo prędzej czy póżniej on się o tym i tak dowie. Zawsze tak jest. :)
A co do Bartka... :)
Od samego początku wiedziałam, że zakochał się w naszej Laurce. :) Jestem ciekawa, co miałaś namyśli pisząc, że on jeszcze się pojawi. ;)
Czekam na nn. :3
Buziaki :*
To było pewne, że Laura nie umie spojrzeć Marco w oczy... Niby z nim nie jest, ale kocha go i czuje się jakby go zdradziła... Ale im szybciej mu o tym powie tym będzie lepiej, bo prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw, a wtedy oboje będą jeszcze bardziej cierpieli...
OdpowiedzUsuńA ten Bartek... Uhh jak ją kocha, a wie, że ona jego nie to mógł się w ogóle nie przyznawać... Jestem ciekawa jego powrotu.. Na pewno namiesza między Laurą i Marco...
Rozdział super :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Ojej :/ Wszystko sie pokomplikowało :/
OdpowiedzUsuńAle wierzę, że z czasem wszystko sie ułoży :)
Czekam na nn :)
Pozdrawiam i zyczę weny :***
Haha :-)
OdpowiedzUsuńChłopaki zamiast ją ratować to się
śmieją.
Bartek...Tak myślałam , że jest zakochany w Laurze. Trochę ni go szkoda.
Rozdział świetny czekam na nn buziaki :*
W w olnej chwili zapraszam do siebie
http://jestesdlamniecalymzyciem.blogspot.com/2014/08/rozdzia-3-no-to-patrz.html?m=1
Kilka ostatnich rozdziałów dało mi do zrozumienia, że Bartek ją kocha i moje myśli się potwierdziły.
OdpowiedzUsuńCiekawe co teraz będzie pomiędzy Mario, Laurą a Marco.
Mam nadzieję, że nic się nie zmieni...
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
I Ty mi pieprzysz za przeproszeniem, że Cię wena opuściła ?! Weź wyjdź i nie wracaj. -,-
OdpowiedzUsuńTo, co wyżej napisałaś jest cudowne ! Rozdział czytałam z zapartym tchem w piersiach, że mało co się na autobus spóźniłam.. xd Ale nie ważne. :))
Czyżby Laura miała poczcie winy ? No, w końcu najpierw całowała się z Marco, a później noc spędziła z swoim i zarówno Reus'a przyjacielem... Moim zdaniem Laura nie powinna tłumić tego w sobie tylko powiedzieć o tym wszystkim Marco.. Będzie lepiej jeżeli Reus dowie się od niej niż później od Mario, który może wypaplać. ^^
Czekam na nn <3
Buczaki, Hooope ;3
Ty wiesz kto jest głównym członkiem gangu, układającym spiski na temat tego, co tutaj może zrobić Bartek!
OdpowiedzUsuńTylko ja uprzedzam, jeśli On zrobi coś Marco, Laurze złego bądź Mario, który tam się gdzieś czai, popamięta mnie. :P
Wenę, to Ty moja droga masz i śmiem powiedzieć, że osiągnęłaś właśnie jej apogeum. Tworzysz jak szalona a to co masz okazję tutaj publikować jest ucztą dla oczu. :)
Wiesz co jest dziwne? Teraz to ja już nie wiem kompletnie nic. ;p Przyszłość bohaterów jest dla mnie jedną, wielką niewiadomą... Musisz pisać szybko następny! Ja chcę już wiedzieć coś więcej!
O rany!
OdpowiedzUsuńDosyć, że tyle kłopotów to jeszcze Bartek!
Nie no nie iwme co bym zrobiła na miejjscu Laury, okropnie bym się zapewne czuła. Ale musi być szczera z Marco i powiedzieć Mu. Chociaż pewnie wtedy bd miał wojnę z Mario:c
Nieciekawa sytuacja:)
Czekam na nn
Buziak<3
Co ten Bartek teraz?
OdpowiedzUsuńO kurde jak tak to nie ma nikogo a tak to trzech naraz!
Wiedziałąm, że Laura bd tego żałować.
I co teraz?
Sama nie wiem jakbym była w Jej sytuacji co bym zrobiła. Okropne to.
Czekam na nn.
Buziak:*