sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział XLI

~*~

Po telefonie do chłopaka, dziewczyna od razu poszła wziąć relaksującą kąpiel. Gdy tylko weszła do gorącej wody, poczuła jak jej mięśnie się rozluźniają. Czułą stres przed tym wyjściem do kina. Niby zwykła randka, ale z tym chłopakiem, żadna chwila nie jest zwyczajna. Po kąpieli od razu czuła się lepiej i poszła się szykować. Postawiła na najzwyklejszy strój i do tego najprostszy makijaż, włosy zostawiła rozpuszczone. Marco uwielbiał jej długie, blond włosy, lubił się nimi bawić i ich dotykać. 
Punktualnie o 20 blondyn zadzwonił do drzwi, które otworzył Klopp. Schodząc na dół słyszała, jak jej ojczym przepytywał chłopaka, jak to tata. Chociaż doskonale znał Marco, wolał się upewnić co będą robić i czy aby na pewno dziewczyna pozostanie w dobrych rękach.
- Miłej zabawy - powiedział trener żółto-czarnych
- Dzięki tato - odpowiedziała dziewczyna całując go w policzek i wychodząc zamknęła za sobą drzwi.
- Ze mną już się nie przywitasz - spojrzał na dziewczynę tymi swoimi zielonymi oczami, ze smutną miną, idąc obok.
- Cześć Marco - odpowiedziała próbując powstrzymać śmiech. Chciała się z nim troszeczkę podroczyć.
- Miło - burknął przed nosem. Stanęła przed samochodem, a on poszedł obrażony i stanął tuż obok.
- Bardzo się za Tobą stęskniłam - wypowiedziała cicho zarzucając ręce na jego szyję. Blondyn przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował. Oboje byli siebie bardzo spragnieni.
- Ja też - powiedział między pocałunkami, trzymają mocno dziewczynę w pasie.
- Chodźmy do kina bo się spóźnimy na seans - wtrąciła, na co nie chętnie się zgodził. Jadąc do kina bardzo dużo rozmawiali, a jeszcze więcej się śmiali, jak dawniej.

Film był na prawdę bardzo ciekawy. To typowe kino akcji, bo takowe uwielbiał Marco, chociaż dziewczyna też lubiła takie projekty. Oboje oglądali film w dużym skupieniu. chrupiąc cicho popcorn i pijąc Cole. Bardzo nie zdrowe, jak dla piłkarza, ale od czasu do czasu można sobie pozwolić na chwilę słabości.
- Świetny film - stwierdził, idąc z dziewczyną za rękę przez zatłoczoną Galerię
- Przepraszam - odezwał się cichy, dziecięcy głos. Przed nimi, jak by wyrosła z ziemi malutka dziewczynka. - Bo ja bardzo - zaczęła - nie ważne - zaraz przerwała i westchnęła głośno, zaczęła się kierować w przeciwną stronę. Oboje spojrzeli na siebie zdezorientowani. Marco chyba za dużo się nie domyślił, za to dziewczyna od razu poznała się na dziewczynce. Coś ją dręczyło, coś martwiła i bardzo chciała jej pomóc. Poderwała się z miejsca i pobiegła za malutką, słodką blondynką.
- Hej- zawołała stając za nią - Co się stało kruszynko ? - zapytała
- Mój braciszek, bardzo chciał autograf piłkarza Borussi, a tam chyba stoi Marco Reus - wskazała malutkim paluszkiem
- Masz rację tam stoi Marco Reus, a gdzie jest Twój braciszek ? - zadała kolejne pytania, biorąc blondyneczkę na swoje kolana
- Leży w szpitalu i wiesz co, nie ma włosków na głowie - powiedziała smutna. Młoda Polka od razu zrozumiała, dlaczego jej brat jest w szpitalu. Przeraziła ją ta myśli, domyśliła się że mogą być w podobnym wieku co jeszcze bardziej nią wstrząsnęło.
- To dlaczego nie poprosiłaś o Autograf ? - uśmiechnęła się delikatnie - Tak w ogóle jestem Laura,    a ty ? - znów posłała jej subtelny uśmiech, wyciągają dłoń w jej stronę
- Ja jestem Mia - uścisnęła delikatnie jej dłoń - Bo się zawstydziłam, a ty go znasz ? - zapytała wprost, co spowodowało śmiech ze strony Laury
- Pewnie, że znam. - odpowiedziała - I wiesz co ? - spojrzała w jej oczka, który momentalnie zabłysnęły jak gwiazda Polarna na granatowym niebie - To mój chłopak. - dodała po chwili - A jak ma na imię Twój braciszek ? 
- Tim - odparła krótko - Wiesz on jest chyba bardzo chory, bo cały czas leży w tym szpitalu, nawet na święta tam jest - od razu z jej twarzy znikł piękny uśmiech, który zamienił się w smutek w jej błękitnych oczkach
- Chodź - podniosły się z kanapy i ruszyły w stronę blondyna, który stał i bacznie się im przyglądał . - jestem pewna że Marco da Ci autograf, jeśli ładnie poprosisz - chwyciła jej dłoń
- Czy mógłby Pan dać mi autograf ? - zapytała wręcz ze stoickim spokojem. Blondyn spojrzał to na Laurę, to na dziewczynkę.
- Pewnie, jak masz na imię ? - zapytał kucając przed nią.
- Dla Tima poproszę - odpowiedziała bez zastanowienia. Młoda Polka, aż uśmiechnęła się na te słowa. Jak tak mała dziewczyna potrafi robić takie rzeczy dla innych zupełnie bezinteresownie. Bardzo mało jest ludzi na tym świecie, którzy robią coś dla drugiej osoby za nic. A ona ile może mieć lat 8 ? A już ją tak bardzo dotknęło życie, że potrafi nie myśleć o sobie, tylko o innych.
- Masz na imię Tim ? - zapytał zaskoczony
- To nie dla mnie, to dla mojego Braciszka. On teraz nie może wychodzić, bo leży w szpitalu. Ale jak już będzie zdrowy, to na pewno pójdzie na Wasz mecz - znów to zrobiła. Mówiła jak taka katarynka, bez zająknięcia. To wręcz niesamowite. Laura była zachwycona postawą, tak młodej dziewczyny. Chłopak zrobić, to o co poprosiła go Mia i uśmiechnął się delikatnie powolnie wstając. Młoda Polka między czasie pobiegła po lody, które blondyneczka na pewno z przyjemnością zje. - To dla mnie ? - zapytała zachwycona gdy dostała słodkości.
- No pewnie - odpowiedziała natychmiast dziewczyna stojąc obok Reusa. - Powiedz mi, gdzie masz rodziców ? - zapytała zaniepokojona. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że ta malutka, ale jakże mądra istota musiała uciec swoim rodzicom, którzy teraz na pewno się bardzo martwią i jej szukają.
- Tam biegną - wskazała palcem na dwójkę dorosłych osób, która w szybkim tempie zbliżała się do ich trójki.  Widać było z daleka, że są zmęczeni wszystkim co ich otacza. I znów Laura poczuła ukłucie w sercu.
- Mia ! - wrzasnęła pewnie jej mama - Dlaczego uciekłaś ? - zapytała przytulając córeczkę do swojej piersi.
- Mamusiu dostałam autograf dla Tima, od Pana - wskazała paluszkiem, a jej buzia była cała wysmarowana w czekoladowych lodach.
- Przepraszamy bardzo - wtrącił się tata, który miał na prawdę bardzo ładny uśmiech. Od razu można było na niego zwrócić uwagę.
- Ale niech Pan przestanie - uśmiechnęła się wesoło Laura - Mają Państwo wspaniałą córkę, muszą być Państwo na prawdę z niej dumni. - dodała szybko. Czuła, że musi to powiedzieć.
- Przepraszamy za kłopot jeszcze raz i dziękujemy - podniosła się kobieta w średnim wieku i uścisnęła im dłonie.
- Żaden problem - uśmiechnął się tym razem Marco
- Gdzie leży Twój braciszek ? - schyliła się Polka i spojrzała w oczy dziewczynki
- W tutejszym szpitalu, na oddziale 7, a w pokoju numer 17 - uśmiechnęła się dalej zajadając się lodami. Małżeństwo dziękowało jeszcze kilkukrotnie i ruszyło ze sowim dzieckiem w drugą stronę.

Blondyna siedząc w samochodzie cały czas była nieobecna myślami z blondynem, który cały czas coś nadawał. Ona przez ten czas myślała, o tym co się właśnie wydarzyło. Poczuła się szczęśliwa, miała kochającą rodzinę, wspaniałego chłopaka i nikt z nich nie był chory. Czego chcieć więcej ? Zrozumiała, że wielka pora przestań myśleć tylko o sobie, należy teraz zaczął martwić się o innych i starać się im pomóc.
- Możemy się przejść na spacer ? - zapytała odwracając głowę w stronę chłopaka
- Teraz ? - zapytał zaskoczony. Na zegarku było po 23, a ona chciała iść na spacer, bardzo go to zdziwiło.
- Tak teraz, proszę - odpowiedziała bez wahania. Marco zatrzymał samochód na poboczu i oboje wysiedli. Ruszyli w stronę parku, który był w pobliżu. Gdy oboje w ciszy usiedli na ławce dziewczyna wzięła głęboki oddech i obróciła się w jego stronę.
- Co się stało Laura, masz taką minę, jakbyś co najmniej kogoś zabiła - był zdezorientowany całą sytuacją. Próbował ją rozgryźć, ale nie potrafił. Główkował się całą drogę, ale nic z tego nie wyszło.
- Nic - uśmiechnęła się delikatnie
- Zachowujesz się na prawdę dziwnie - dodał
- Przepraszam, ale ja chciałam Ci tylko powiedzieć - i tu na chwilę zrobiła przerwę, by znów zaczerpnąć świeżego powietrza, a już po chwili kontynuować swoją wypowiedź - Że jesteś moim największym szczęściem. Wiem, że tak bardzo rzadko Ci to mówię, ale ja po prostu się bałam. Dziś, gdy spotkaliśmy tą dziewczynkę zrozumiałam, co oznacza słowo szczęście. Nie doceniałam tego co mam, a mam przecież tak dużo. Mam mamę, tatę, Leosia, Mario, wszystkich chłopaków z Borussi, a co najważniejsze mam Ciebie. Marco ja po prostu chciałam Ci powiedzieć, że tak bardzo Cię kocham że nie potrafię bez Ciebie żyć. Zawróciłeś mi w głowie, nawet nie wiem kiedy zakochałam się w Tobie bez opamiętania. - wypowiedziała z lekkim poddenerwowaniem w głosie, oddychając głęboko. To co właśnie usłyszał, były to najpiękniejsze słowa.
- Cieszę się, że mi to powiedziałaś. I wiesz co ? - spojrzał,a ona patrzała na niego zaciekawionym wzrokiem - Że i ja bez Ciebie nie przeżyłbym. Tak cholernie Cię kocham - powiedział w przeciwieństwie do dziewczyny spokojnie. A już po chwili ich usta były złączone w namiętnym pocałunku...

~*~

Cześć moje kochane !
Dziś taki krótki rozdział napisany szybko.
I sama nie mam pojęcia, jak on w ogóle powstał.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
A ja zaraz uciekam trzymać kciuki za nasze pszczółki. <3
Za to, Bayern Monachium przegrał z Borussią Monschengladbach. 
Zobaczymy co na to Nasza Borussia.
Do soboty.

Pa ! :*

7 komentarzy:

  1. Jeny, jestem dzisiaj jakimś chodzącym szczęściem. Począwszy od cudownego popołudnia z przyjaciółką, poprzez informację, że moja ukochana Sylwia Grzeszczak urodziła córeczkę (czym chyba jeszcze żyję!), to, że Laura powiedziała Marco, że go kocha i to, że Inga powiedziała Marco, że go kocha...Cóż to za dzień!:))) Niech tak będzie codziennie, wreszcie mam tak wspaniały humor, że mogę przebiec maraton, nie czuję nawet zmęczenia, a mam taką harówkę w szkole, że sobie nie wyobrażasz.
    Koniec o mnie!
    TEN ROZDZIAŁ JEST BOSKI!
    Myślę, że Marco pojedzie za namową dziewczyny do tego szpitala i odwiedzi Tima.
    Wiesz co, przepraszam, ale więcej nie napiszę. Jestem dzisiaj taką beczułką szczęścia, że nie dam rady nic więcej zrobić, napisać, kocham świat, życie jest piękne. XD Żeby jeszcze tylko BVB wygrało mecz to już bd fruwać!:D
    Ściskam mocno! I jeśli tego nie napisałam z tych emocji, to serio, rozdział cudeńko!
    Buziaki!:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy zaczęłaś już fruwać? Ja jak oglądałam myślałam że zejdę z tego świata.

      Usuń
    2. Ja miałam podobnie. Mało nie zaszłam na zawał. Ale mecz wspaniały ! <3

      Usuń
    3. Aż poszłam spać z tego wrażenia, ale tak...zaczęłam fruwać, śmiałam się ze powinnam była choć w lotka zagrać to bym od razu milion wygrała!;D

      Usuń
  2. Piękny rozdział. Po prostu wspaniały czekam z niecierpliwością na kolejny. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział w końcu mu powiedziała Jeeju *o*
    A może Laura będzie chciała pomóc tej dziewczynce (mam nadzieję)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Heej! ♥ Wybacz, że jestem tutaj dopiero teraz, ale uwierz, że przeczytałam ten rozdział, od razu, gdy miałam czas. :)
    Rozdział majstersztyk. ♥
    Tata Klopp musi wypytywać kandydata na zięcia, mimo że sam doskonale go zna. :D Haha , obraz typowego tatusia. :))
    Wiesz... najbardziej wstrząsnęła mną ta mała dziewczynka... Masz rację, wielu z nas nie docenia tego, co w rzeczywistości mają. Zaczynają to dostrzegać dopiero, gdy to stracą. Bo przecież skoro coś jest częścią codzienności nie jest wyjątkowe, prawda? Bzdura! Ta mała dziewczynka - Mia - właśni eto pokazała. Dla niej codziennością jest życie bez brata. A dla Tima codziennością jest życie w szpitalu. Mimo wszystko Mia potrafi myśleć o brciszku. To słodkie, że gdy zobaczyła piłkarza Borussi pomyślała od razu o swoim Timie, a nie o sobie. Pomyślała o tym, by dostać autograf dla Tima, a nie dla niej.
    Mam nadzieję, że Marco wraz z Laurą odwiedzą tego małego chłopca w szpitalu. Mia wygadała się i Laura wie, gdzie znajduje się Tim. To byłby dla niego najlepszy prezent i z pewnością najbardziej skuteczne lekarstwo. ♥
    Doczekałam się tego wyznania miłości! ♥ W końcu! :D
    Teraz już żadne z nich tak szybko się z tego związku nie wymiksuje. :D
    Czekam na kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń