czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział XLIV

- I co ? - zapytał widząc jej minę - No powiedz coś... - zawołał po chwili.


~*~

- Dwie kreski - odpowiedziała siadając powolnie na kanapie
- Dwie kreski, dwie kreski przecież ja nie wiem co to znaczy - odparł. Czuł straszne zdenerwowanie, co oznacza dwie kreski. Miał pewne przeczucia, ale wolał usłyszeć to od niej.
- To znaczy, że noszę pod serduszkiem dziecko Marco - powiedziała zgodnie z prawdą, łapiąc się przy tym za brzuch i delikatnie go głaskając.
- O Matko - Erik wziął głęboki wdech i usiadł obok. - Powiesz mu ? - zapytał po chwili
- Nie wiem - usłyszał
- Ale jak to ?
- Muszę to przemyśleć.
- Moim zdaniem o musi wiedzieć i to jak najszybciej
- Nie wiem - jęknęła
- Doskonale wiesz, że mam racje - powiedział z delikatnym uśmiechem - Kiedy pójdziesz do lekarza ? - zapytał po chwili
- Dobrze, że mi przypomniałeś, zaraz zadzwonię. Mogę mieć do Ciebie jeszcze jedną prośbę ? - zapytała nie pewnie spoglądając kątem oka na chłopaka, który siedział obok.
- Wal śmiało - chwycił jej dłoń i delikatnie uścisnął w geście dodanie otuchy. Była mu bardzo wdzięczna, pewnie gdy nie on teraz robiłaby jakąś głupotę. A teraz to maluszek jest najważniejszy.
- Czy mogłabym tu zostać do momentu, gdy nie wyjedziecie na obóz ? Przyjeżdża do mnie Mario, chociaż jeszcze nic nie wie na ten temat. Gdy wybiegłam od Marco zadzwoniłam do niego, prosiłam, żeby przyjechał. Mówił, że może będzie jeszcze dzisiaj. Wiesz, on ma kontuzje i nie jedzie na obóz. Dzięki niemu nie będę czuła się samotnie. - mówiła spokojnie i pewnie. Czuła ogromne wsparcie ze strony przyjaciół i rodziny, tylko najbardziej żałowała, że nie ma teraz przy niej Marco.
- Jeszcze się głupio pytasz. Oczywiście, że możesz tu zostać. Tak samo Goetze. Miejsca wam powinno wystarczyć. - uśmiechnął się delikatnie. Za to dziewczyna przytuliła się do niego. Rozmawiali dalej oglądając film pt. "Szybcy i Wściekli 5 ". Oboje uwielbiali ten film, przy okazji wcinali pyszne lody truskawkowe. - Laura, Marco dzwoni - zawołał gdy zauważył zdjęcie blondyna na ekranie swojego telefonu.
- Odbierz śmiało - odparło, próbując ukryć zaniepokojenie na swojej twarzy

- Marco ?
- ...
- Uspokój się. Powiedz co się stało.
- ...
- Tak. Gdzie teraz jesteś ?
- ...
- Zaraz tam będę, a ty się nie ruszaj
- ...
- Okej. 

- Erik co się stało ? - zapytała wyraźnie przestraszona, z tego co usłyszała z ich rozmowy
- Marco jest kompletnie zalany. Pójdziesz tam ze mną ? - spojrzał na nią. Zauważył, że dziewczyna się waha, ale czego nie robi się dla ludzi, których się kocha ? - Proszę. Tylko ty jesteś w stanie przemówić mu do rozsądku.
- Gdzie on jest ?
- W domu - odpowiedział zakładając bluzę na plecy
- Chodźmy - wydusiła ze swoich ust Polka.
- Ubierz się, teraz musisz nie tylko dbać o Siebie, ale i o młodego piłkarza - rzekł i uśmiechnął się na dodanie sił dziewczynie. Sama uśmiechnęła się na słowa przyjaciela i przewróciła teatralnie oczami. Ubrała swoją, a właściwie bluzę Marco i oboje wybiegli z mieszkania Durma. Laura biegnąc do domu, który by oddalony maksymalnie 300m od domu Erika czuła, że serce zaraz wskoczy jej z piersi. Bała się co zobaczy u Reusa w mieszkaniu. A co jeśli tam nadal jest Caro ? Tego chyba by nie zniosła. serce pękłoby jej w pół. Pierwszy wszedł lewy obrońca żółto-czarnych, a zaraz za nim dziewczyna. Odetchnęła z ulgą widząc pijanego Marco z butelką w dłoni, który siedział samotnie na kanapie. - Co ty najlepszego wyprawiasz ? - zapytał głośno Erik
- Laura, ona mnie zostawiła wiesz ? Chyba mi nigdy tego nie wybaczy. Bo wiesz spała tu cholera jasna, aż mi to przez gardło nie chce przejść - urwał na chwilę i wziął łyk jakiegoś alkoholu - Caro, usiadła mi na kolanach, a ja nie zdążyłem jej powiedzieć, że ma się odczepić. Weszła najpiękniejsza, najwspanialsza osoba tej Ziemi i zobaczyła to. Jestem na siebie tak wściekły.
- A co z Caro ? - wtrącił Durm siedząc obok na kanapie, Laura stała za nimi i bacznie się mu przysłuchiwała
- Wybiegłem za Laurą, ale uciekła mi. Jak tylko wróciłem wyrzuciłem ją z domu. Nigdy więcej nie chce oglądać jej twarzy. Widzisz, nawet teraz czuję jej perfumy. - zaśmiał się przez chwilę
- Bo tu jestem - wyszeptała
- Co ? - zapytał zdziwiony
- Jestem tu Marco - powtórzyła głośniej
- Laura - wrzasnął podskakując z kanapy - Co ty tutaj robisz ? - zapytał stając przed nią. Nie dał nawet odpowiedzieć jej na pytanie. - Proszę wybacz mi. Jestem taki naiwny, nie mogę Cię stracisz słyszysz, nie mogę - powiedział przerażony padając na kolana przed dziewczyną
- Wstań i idź się położyć, porozmawiamy jutro albo jak wrócisz z obozu. - chwyciła go za ręce i patrzała prosto w oczy. Miała ochotę powiedzieć mu o tym, że za 9 miesięcy będzie ojcem, ale stwierdziła, że zrobi to dopiero po obozie. Teraz musi skupić się na piłce.
- Jutro, proszę. Spotkajmy się jutro. - wydukał, - Błagam
- Dobrze, spotkajmy się jutro.
- Obiecujesz ? - zapytaj chcąc się upewnić
- Obiecuję, a teraz chodź się położyć - chwyciła jego dłoń i ruszyła na górę. Położyła go ostrożnie na łóżku i zdjęła najpierw skarpetki, co nie było dużym problem. Później wzięła się za koszulkę z którą było już gorzej, a żeby zdjąć mu spodnie musiała pójść po Durma. Sama nigdy w życiu by się z tym nie uporała. Erik zszedł na dół, żeby trochę posprzątać dom.
- Kocham Cię Laura - usłyszała głos Marco, mówił przez sen. Uśmiechnęła się na te słowa.
- Ja Ciebie też. Zwłaszcza, że będziesz tatą naszego dziecka - wyszeptała mu przy uchu, tak żeby go nie zbudzić. Delikatnie ucałowała w czoło, dokładnie okryła kołdrą i wyszła z pomieszczenia. - Idź do domu, ja zaraz przyjdę. Trochę posprzątać tu trochę, bo jest straszny Syf - uśmiechnęła się widząc prawie śpiącego Durma na kanapie.
- Dobrze - ziewnął i wyszedł z mieszkania.

~*~

- Mario - zawoła zaspana widząc ukochanego przyjaciela nad głową. Przetarła zaspane oczy i rozejrzała się dookoła. Spała na kanapie w salonie u Marco. - Cieszę się że jesteś - powiedziała a po policzku spłynęła jej łza. Przyjaciel mocno ją mocno przytulił.
- Chodźmy gdzieś porozmawiać w ciche miejsce - uśmiechnął się
- Nie boisz się, że Cię ktoś spotka i zwyzywa - zapytała z uśmiechem, nalewając w kuchni do szklani wodę.
- Przywykłem - uśmiechnął się krzywo. Oboje poszli do góry zajrzeć do Marco. Spał na łóżku rozwalony. Dziewczyna położyła na szafce wodę i leki na ból głowy i wyszli. Laura pojechała szybko do domu się wykąpać i przebrać. Wspólnie z Mario usiedli w małej kawiarence, zamówili kawę i zaczęli długą rozmowę. Młoda Polka opowiedziała dokładnie to co zdarzyło się przez ostatnie dni, pomijając fakt dziecka.
- Nie wierzę w to co usłyszałam - powiedział zawodnik Bayernu
- A jednak, ciężko mi wiesz ? Nie wiem czy jestem wstanie dziś porozmawiać z Marco, ale mu obiecałam więc muszę dotrzymać słowa.
- Masz rację, musisz.
- Jeszcze jest jedna bardzo, ale to bardzo ważna sprawa.
- Co może mi jeszcze powiesz, że Reus zmajstrował dziecko - zaśmiał się sarkastycznie chłopak, a dziewczynie zrobiło się gorąco. Nic nie odpowiedziała, cały czas patrzała na chłopaka, który się śmiał. Czekała, aż się zorientuje, że to prawda. W pewnym momencie przestał się śmiać i spojrzał przestraszoną miną na blondynkę siedzącą przed nim - Nie mów mi, że to prawda - wydukał
- Idę dziś do lekarza. Od tygodnia wymiotuję, Durmi pacnął wczoraj, żebym zrobiła test. No i zrobiłam. Wyszedł pozytywnie. - odpowiedziała spokojnie. Nadal nie dochodziło do niej to, że będzie matką. Ale z każdą chwilą coraz bardziej oswajała się z tą myślą.
- O matko nie wierzę - wziął głęboki wdech, a po chwili głośno wypuścił powietrze z płuc.
- Uwierz, Marco będzie miał potomka - uśmiechnęła się delikatnie, wyobrażając sobie jak blondyn uczy ich dziecko grać w piłkę w ogrodzie za domem, a ona leży na leżaku i przygląda się im.
- O Matko - powtórzył - Gratuluję - wyszczerzył się szeroko i mocno uściskał ją. - Na prawdę nadal do mnie to nie dociera.
- Do mnie chyba też nie, zwłaszcza, że noszę je pod swoim sercem. To na prawdę wspaniałe uczucie. - znów się uśmiechnęła - I proszę nic nikomu ani słowa, chcę powiedzieć Marco jak wróci z obozu.
- Dlaczego nie dziś ? - zapytał zaskoczony
- Teraz powinien skupić się na treningu, a poza tym muszę to wszystko przemyśleć.
- A rodzice wiedzą ?
- Nie, chcę im powiedzieć wspólnie z Marco. O ile on będzie chciał to dziecko.
- Żartujesz prawda ? - uśmiechnął się, a Laura zdziwiona spojrzała na niego - Odkąd jesteście razem co chwilę mówi mi, jak bardzo chce mieć z Tobą dziecko. Chciałbym zobaczyć jego minę
- Spokojnie nagram go - odpowiedziała po czym oboje głośno się zaśmiali - Na ile zostajesz ?
- Myślę, że jakiś tydzień
- Odwieziesz mnie ? - zapytała - Mam wizytę u lekarza za półtorej godziny i muszę się spotkać z Marco, co będzie pewnie niemałym wyzwaniem - wyjaśniła
- Pewnie

~*~

Większość wolnego czasu spędziła w domu na zabawie z Leonkiem, któremu przez ostatni tydzień mało poświęcała swojego czasu i rozmowie z rodzicami. Dokładnie im wszystko wyjaśniła, lecz nie wspomniała, że za kilka miesięcy i ona będzie matką.
- A co z Marco ? - zapytała mama karmiąc synka
- Wczoraj był kompletnie pijany, płakał, że go zostawiłam. A dziś mamy się spotkać. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - A właśnie muszę uciekać - dodała po chwili patrząc na zegarek
- Powodzenia kochanie - usłyszała od mamy
- Nie dziękuję - krzyknęła i wyszła z domu. Pierw pojechała do lekarza, który potwierdził jej przypuszczenia.
- Gratuluję Pani, to pierwszy tydzień - usłyszała od starszej Pani doktor, która była bardzo sympatyczną osobą
- Dziękuję, Pani Doktor - odpowiedziała z ogromny, szczerym uśmiechem.
- Tatuś już wie ?
- Jeszcze nie, chciałam się upewnić.
- Rozumiem. Więc do zobaczenia za miesiąc
- Do zobaczenia.
Był to dopiero pierwszy tydzień, ale dla niej to nie jakaś Fasolka. To małe dzieciątko, które już jest dla niej najważniejsze. Po wizycie w klinice ruszyła do domu Marco, bo tam byli umówieni. Zapukała delikatnie w ciemnobrązowe drzwi, z których wyłonił się mocno skacowany blondyn.
- Dziękuję, że chciałaś się ze mną spotkać - usłyszała siedząc na przeciwko niego - Chcesz coś do picia ? - zapytał po chwili
- Sok - odpowiedziała. Czuła się jakby była na pierwszej randze. Ręce jej drżały, a serce mocno biło.
- Laura, wiem, że to co widziałaś - przerwał na chwilę i złapał się za głowę - To nie było tak jak myślisz, przysięgam. Ona usiadła mi na kolanach chciałem jej powiedzieć, że ma zejść, a Ty akurat weszłaś. Nic mnie z nią nie łączy, na prawdę. Nie zraniłbym Cię. - mówił drżącym głosem. Był tak cholernie zdenerwowany, że nawet się jąkał co nigdy mu się nie zdarza. Zawsze był pewny siebie i wiedział co chce powiedzieć. Tym razem było inaczej. - Powiedz coś - dodał po chwili. Wstał i podszedł do dziewczyny klękając na mnie.
- Bardzo mnie to zraniło, poczułam się jak szmata, którą chcesz się tylko pobawić - wydusiła z siebie. Wczorajszego wieczoru na prawdę tak się czuła. I pewnie gdyby nie Erik, upiłaby się jak Marco. A to poważnie mogło zagroził zdrowiu ich dziecka.
- Błagam nie mów tak. - rzekł biorąc w swoje silne dłonie, jej małe ręce - Proszę wybacz mi - spojrzał w jej oczy i zrozumiał, że to kobieta z którą chce spędzić resztę życia...

~*~

Witam  !
Specjalnie dla Was dziś pojawia się rozdział.
Bardzo chciałam złożyć Wam życzenia w Wigilię.
Znalazłam chwilę czasu między sprzątaniem i gotowaniem, żeby wpaść do Was.
Z całego serca życzę Wam spokojnych, szczęśliwych, spędzonych z najbliższymi osobami Świąt Bożego Narodzenia. Żeby spełniły się Wasze marzenia, życzę Wam, żeby Mikołaj przyniósł to czego sobie zażyczyliście i oczywiście udanego sylwestra ! :) A w Nowym Nadchodzącym Roku mnóstwo uśmiechu na twarzy, spełnienia marzeń i żebyście przeżyli go tak jak Sobie zapragniecie.
Z całego serducha dziękuję, że jesteście ze mną.!
Bez Was nie byłoby NAS ! <3
Wesołych Świąt.
I do usłyszenia już niedługo.

Buziaki. :* 

5 komentarzy:

  1. awwww *__*
    Rozdział genialny jak zawsze.Zapewne mu wybaczy.Ale ja chcę JUŻ widzieć reakcje Reusa na wieść że będzie tatą *.*
    Już nie mogę się doczekać następnego.
    Wenyyy. Pozdrawiam ;*
    WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, rozdział jest jak marzenie! ♥
    Wiedziałam! Wiedziałam, że test wyszedł pozytywnie. Wiedziałam, że Marco zostanie tatą. :) Jestem ciekawa jak zareaguje! ^^ Jeśli to prawda, że odkąd zaczął spotykać się z Laurą cały czas mówił, o tym, jak bardzo chce mieć z nią dzieci, to już sobie wyobrażam tę euforię! :D
    Wiedziałam też, że to na pewno nie była inicjatywa piłkarza! :/ Mam na myśli sytuację z Caro. Gdybym tylko mogła dorwałabym tę małpę i powyrywała jej te kudły z głowy! :/ Jak może wtrącać się w ich związek? Jak może chcieć zrujnować ich szczęście? Musi być prawdziwą żmiją! :/
    Kiedy Laura mu powie? :D Już się nie mogę doczekać! ^^
    Zatem czekam! ♥
    Kochana, pięknie dziękuję za tak cudowne życzenia. Tobie życzę tego samego, no i jeszcze duuużo weny! :))
    Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu mam się rozpływać nad Twoim geniuszem? Innego wyboru nie mam. Może jeszcze nad tym kopniakiem...ONA MUSI MU POWIEDZIEĆ O CIĄŻY!. Jak oczywiście nie będzie spać. Ja rozumiem, że lubisz podnosić ciśnienie ludziom na święta aale nie aż tak!:D Jak ona mu nie powie...to..to jeszcze wymysle co Ci zrobię!!! Masz szczęście, że Marco jej nie zdradził, bo bym w ogóle nie pisała tego komentarza hahahaha:)))
    Czekam na nexta!
    I zapraszam do siebie na 39
    http://mr11-bvb.blogspot.com/2015/12/trzydziesci-dziewiec.html
    Buziaki♡♡♡ i Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział. Już nie mogę się doczekać kiedy kolejny. Jestem ciekawa miny MR 11 na wieść o maluchu. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znów miałaś przerwę, a ja znów musiałam nadrabiać kilka rozdziałów. Wow! To było niesamowite.
    Jak mogłaś ich pokłócić? I jeszcze ta Carolin. Jejku, jak ja jej nie cierpię. Ludu.. Czy tylko ja? Czy może ktoś jeszcze łączy się ze mną, by jej porządnie dokopać?
    I jeszcze Laura jest w ciąży! No pięknie! Marco przecież zemdleje jak się o tym dowie. Jak nic!
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. A w międzyczasie zapraszam na swojego nowego bloga! mysteryff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń