niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział XLII

~*~

- Marco pojedziemy jutro do tego chłopca ? - zapytała leżąc wtulona w chłopaka. Czuła jak spokojnie oddycha i jak regularnie bije jego serce. Najbardziej cieszyła ją myśl, że to serce bije tylko dla niej. Chłopak głaskał delikatnie jej blond włosy.
- Jeśli tylko chcesz - odpowiedział zerkając na jej zamyśloną twarz
- Bardzo chciałabym go poznać
- Mam pomysł - uśmiechnął się delikatnie i chwycił za swój telefon, który leżał obok łóżka.
- Jaki ? - spojrzała na niego zaciekawiona, podnosząc głowę z jego klatki piersiowej
- Napisałem do chłopaków, może pójdziemy wszyscy razem - zaproponował.
- Świetny pomysł, ale czy oni się zgodzą ? - najpierw bardzo ucieszyła się z pomysłu Marco, ale bała się, że nikt z nimi nie będzie chciał iść.
- Często odwiedzamy szpital, jestem pewien, że i teraz pójdą chętnie razem z nami. - ucałował ją delikatnie w czoło - A teraz idźmy spać, bo przed nami ważny dzień - dodał
- Masz rację - uśmiechnęła się na jego słowa - Kocham Cię - podniosła się i namiętnie pocałowała go w usta. Oboje byli zmęczeni dzisiejszym dniem i oboje mieli iść spać, lecz pocałunek zaczął się pogłębiać, a noc przemieniła się w jedną z upojniejszych nocy.

- Jeszcze pięć minut mamo - jęknęła czując, jak ktoś ją budzi
- Nie córeczko, wstawaj teraz - odpowiedział Marco delikatnym głosem, a już po chwili zaczął się głośno śmiać.
- Bardzo śmieszne - chwyciła poduszką, na której przed chwilą leżała jej głowa i zaczęła uderzać nią w chłopaka
- Cześć kochanie - znów się zaśmiał, pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby
- Hej - odpowiedziała przyciągając go do siebie namiętnie całując - Przez Ciebie się nie wyspałam - dodała podnosząc się z łóżka i kierując się do toalety
- Czyli Ci się nie podobało ? - od razu powędrował za dziewczyną stając w drzwiach i bacznie się jej przyglądając
- Tego nie powiedziałam
- Ale ja tak zrozumiałem
- To najwyraźniej źle zrozumiałeś
- Śniadanie czeka na stole, ja idę tylko po kawę bo się skończyła
- Dobrze kochanie - przelotnie pocałowała go w usta i poszła wziąć szybki prysznic. Później wysuszyła włosy i delikatnie przejechała swoje rzęsy tuszem, żeby aż tak bardzo nie straszyć ludzi. Marco powinien mieć o wiele ładniejszą kobietę, a nie taką szarą myszkę. Mógłby mieć każdą modelkę, aktorkę czy piosenkarkę. Sam jest gwiazdą i jest to dość nie zrozumiałe dla Laury, dlaczego właśnie ona. Usłyszała głos zamykających się drzwi, od razu pomyślała, że Marco już wrócił. Zeszła na dół idąc prosto do kuchni, ale tam nikogo nie było. - Marco gdzie jesteś ? - zawołała idąc do salonu. - Przepraszam, kim jesteś ?
- Przyszłam do mojego kocurka - usłyszała wysoki głos blondynki, która siedziała na kanapie. Była bardzo ładnie ubrana i zadbana. Jej paznokcie u dłoni, jak i u stóp ozdabiał czerwony lakier.
- Słucham ? - na samą myśl, że ktoś mógł tak nazwać Marco zrobiło jej się nie dobrze.
- Ty pewnie jesteś sprzątaczką - westchnęła - W końcu się postarał, bo wiecznie to ja musiałam tu sprzątać.
- W czymś mogę pomóc ? - zapytała wręcz już wściekła, czuła jak ręce jej drżą, a jej twarz przybrała odcień paznokci blondynki.
- Możesz zrobić mi herbatę, ale zieloną innej nie piję - odpowiedziała, na co Laura mało nie padła na podłogę ze złości.
- Wiesz co Ci powiem ? - Polka u szczytu wściekłości podeszła do niej i powiedziała głośno - Nie, nie jestem sprzątaczką, służącą czy jak Ty mnie tam nazwałaś. Jestem dziewczyną Marco. I nie radzę Ci się do niego zbliżać, bo najpierw wyrwę Ci te farbowane, blond włosy, a później połamie te paznokietki. I dobrze Ci radzę odpuść sobie, bo nic Ci z tego nie wyjdzie. Nie wiem co Ty sobie wyobrażałaś przychodząc tu, ale lepiej będzie jak stąd wyjdziesz, bo może się to dla Ciebie źle skończyć. - mówiła bardzo podniesionym głosem, lecz bardzo powoli, tak jakby chciała, żeby była dziewczyna jego ukochanego dobrze zrozumiała. Usłyszała bardzo głośny i donośny głos. - Co Cię tak rozśmieszyło ?
- Ty dziewczynko, Ty mnie rozśmieszyłaś. Myślisz, że długo z Tobą będzie i jeszcze może dzieci Ci zrobi ? - znów zaczęła się śmiać - Jeśli rzucił kogoś takiego jak ja, to Ty myślisz, że Ciebie w końcu nie rzuci. Mi też było z nim bardzo dobrze, ale się skończyło. Teraz ja Ci coś doradzę, uciekaj puki możesz i puki nie jesteś w nim jeszcze tak mocno zakochana.
- Przepraszam Bardzo - powiedziała delikatnym głosem, a blondyna zdziwiona na nią spojrzała - Czy Ty myślisz, że jesteś lepsza ode mnie ? - tym razem to ona zaczęła się głośno śmiać - Ja przynajmniej nie mam krzywych zębów, nie muszę sobie powiększać ust, a tym bardziej nie muszę powiększać sobie piersi czy pośladków bo mam wszystko na sowim miejscu. Ty musiałaś się pocieszyć tym co potrafię chirurdzy. - Caroline, bo tak miała na imię, tym razem to ona zrobiła się czerwona jak pomidor. Chciała coś powiedzieć, ale nie pozwolono jej na to
- Masz rację kochanie - usłyszała za swoimi plecami - Caroline powinnaś już wyjść - uśmiechnął się delikatnie i mocno przyciągnął swoją ukochaną do siebie, a po chwili ucałował w szyję.
- Chciałam tylko z Tobą porozmawiać - odpowiedziała
- To mów - odparł
- W cztery oczy - dodała zerkając na Laurę, która wtuliła się w umięśnione ciało chłopaka. Marco chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna go wyprzedziła
- W porządku kochanie, pójdę zaparzyć kawę - uśmiechnęła się smutno, pocałowała delikatnie i wyszła z pomieszczenia.

~*~

- Marco co u Ciebie słychać ? - zapytała Caroline siedząc na kanapie
- Powiedz po co tu przyszłaś, nie mam za wiele czasu - odpowiedział jej Blondyn
- Nie mam gdzie mieszkać, nie mam pieniędzy, nie mam nic. Ciężko mi, nie chciałam Cię prosić o pomoc, ale czy mogłabym na chwilę u Ciebie pomieszkać do momentu gdy nie znajdę mieszkania - mówiła zakłopotana
- Żartujesz ? - zapytał zaskoczony - Przesyłałem Ci mnóstwo pieniędzy co miesiąc przez równy rok, a Ty mówisz mi takie rzeczy
- Tak wiem, ale nie mam już tych pieniędzy. To tylko kilka dni, proszę - jęknęła. Doskonale wiedziała, jak ma przekonać chłopaka. Czuła, że ma nad nim władze.
- Nie ma mowy. Laura się do mnie przeprowadza, nie sądzę, żeby była zadowolona z tego. - odpowiedział blondyn, na co dziewczyna spojrzała na niego jakby zobaczyła Pana Boga
- Rozumiem - powiedziała smutna - Dziękuję, że mnie wysłuchałeś - spuściła głowę w dół i kierowała się do drzwi.
- Na ile dni, chcesz tu się wprowadzić ? - zapytał na moment przed jej wyjściem
- Nie długo, maksymalnie tydzień - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na ustach
- Pójdę porozmawiać z Laurą, poczekaj tutaj - usłyszała od Marco który poszedł do kuchni

~*~

- Ty sobie ze mnie żartujesz, prawda ? - powiedziała wściekła trzymając się za głowę, patrząc na blondyna, który stał nad nią
- To tylko tydzień, nie mogę jej wyrzucić. Mimo, że nie jesteśmy razem, jest dla mnie ważną osobą - odpowiedział, na co dziewczyna zakrztusiła się kawą
- Boże, trzymaj mnie bo zaraz nie wytrzymam - jęknęła
- Skarbie, proszę Cie, Daj jej szansę, nie jest taka straszna, jak Ci się wydaje.
- Może będzie jeszcze spała z Tobą w łóżku ? - zapytała z irytacją w głosie
- Nie, oczywiście, że nie. Ze mną w łóżku przez ten tydzień, gdy będzie Caroline, będziesz spała tylko Ty. - rzekł widząc, jak uśmiech wkradł się na twarz dziewczyny. Podszedł do niej, a ona podniosła się z krzesełka i stanęła przed nim. Zarzucił ręce na jej biodra i mocno dosunął do swojego ciała. Przysunął swoje usta do jej ucha i cicho powiedział - Ona nie będzie nam przeszkadzać, w takich sprawach, jak miały miejsce dzisiejszej nocy - szepnął i delikatnie przygryzł ucho dziewczyny
- Uspokój się, bo zaraz nie wytrzymam - zaśmiała się głośno - Obiecujesz, że tylko tydzień ? - zapytała patrząc w jego oczy
- Obiecuję - odpowiedział i namiętnie pocałował jej usta - A po za tym, od kiedy Ty jesteś taka ostra ? - dodał, nie mogąc powstrzymać śmiechu
- Czyli słyszałeś ? - zapytała, na co on delikatnie pokiwał głową - Od dzisiaj - odpowiedział - I to może się dla niej źle skończyć - wskazała palcem na salon i sama zaczęła się śmiać.
- Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił 
- Ciekawe, jak Ty mi się odwdzięczysz - zamruczała i poszła odnieś kubek po kawie do zlewu
- Zobaczysz jeszcze dziś - tym razem to on zaczął się śmiać i wyszedł z kuchni, idąc do salony bo powiedzieć byłej narzeczonej o całej sytuacji.

~*~

Przepraszam !
Przepraszam za spóźnienie.
Rozdział miał się pojawić wczoraj, niestety nie udało mi się.
Ale jest dziś. Oglądam właśnie mecz i pisałam rozdział.
Obecnie jest 1-1. Mam nadzieję, że nasi chłopcy to wygrają.
A tym czasem pojawiła się nowa osoba w opowiadaniu.
Jak myślicie, namiesza w życiu naszych Bohaterów ?
Jestem ciekawa Waszych przewidywań.
Piszcie w komentarzach, bo to one dają mi największego kopa i przypływu weny.
Do następnej soboty (miejmy nadzieję, że się wyrobię)

Buziaki  ! <3 

3 komentarze:

  1. Nie wybaczę...Oj nie... I nie chodzi tu o opóźnienie tylko o Caro! Marco jest GŁUPI, ŚLEPY i NAIWNY (nie, to celowy CapsLock!:D ) JAK TAK MOŻNA!!!! Przecież miało być wszystko idealnie..ba! I prawie by było... wiesz co cię ratuje? To że BVB wygrywa 4:1. Gdyby nie to już bym dawno była na twoim tropie z armatą w ręku (...armatą? w ręku? XDD) Nieważne! :D Rozdział cudowny(3/4, okej? Bo muszę konsekwentnie trzymać focha^^ )Wiedziałam że powie żeby pójść do tego chłopca...Caro namiesza...Wyobraź sobie że tak ci teraz zasadzam kopa w tyłek, okej? Dziękuję. Ulżyło mi. :D
    Czekam na kolejny, aczkolwiek trochę się go obawiam. Zrób dobry uczynek i nie psuj tej świątecznej atmosfery miłości!:D *-*
    Buziaki kochana!<3
    PS.Zapraszam do siebie na 37!
    http://mr11-bvb.blogspot.com/2015/12/trzydziesci-siedem.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze super. Obstawiam że Caroline na pewno namiesza. Mam jednak nadzieję że wszystko się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  3. Długo czekałam na moment, kiedy będę mogła przeczytać to cudeńko. ^^
    Jestem bardzo zszokowana...
    Pojawienie się Caro? Ojojoj...To na pewno nie oznacza nic dobrego. Zacznijmy od tego, że wchodzi do domu Marco jak do siebie. Zachowuje się jak Bóg wie kto... Otrzymuje od Marco co miesiąc pieniądze (choć on nie ma takiego obowiązku), a teraz mówi, że chce się do niego wprowadzić? Bo nie ma pieniędzy? Na tydzień? Oby te kilka dni nie przemieniło się w kilka tygodni...
    Cóż, Laura ma niesamowitą osobowość, jeśli się na to zgodziła. Musi bardzo ufać Marco. Musi także mieć mega silną wolę. :)
    Rozdział - malina! ❤
    Czekam na kolejny! :))
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń