sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział XLIII

~*~

- Możesz tu zamieszkać, ale za tydzień Cię tu nie ma i nigdy więcej się nie zjawisz - odpowiedział, a dziewczyna spojrzała na niego zdezorientowanym wzrokiem - Nie mam zamiaru narażać mojego związku z Laurą - dodał szybko, rozjaśniając wszelkie pytania w głowie blondynki
- W porządku - znów zrobiła tą minę, której nie znosił Marco. Wiedział, że gdy ją robi sprawia jej tym samym ból. Ale teraz to nie ona jest najważniejsza, to młoda Polka jest jego całym światem
- Zaprowadzę Cię do pokoju - chwycił w dłonie jej walizki i powędrował na górę. Uchylił ciemne drzwi i wprowadził dziewczynę do pięknego pokoju. - Rozgość się - dodał i wyszedł z pomieszczenia. Powędrował na dół do swojej ukochanej, ponieważ byli umówieni. - Co robisz ? - zapytał widząc naburmuszoną minę Laury. Opał się o ścianę i założył ręce na klatkę piersiową, bacznie przyglądając się jej minie
- Marco, coś mi tu nie gra - westchnęła, spojrzał na nią pytającym wzrokiem, nie przerywając jej - Powiedziała Ci że nie ma pieniędzy tak ? - zapytałam, na co on bez słowa pokiwał głową - Ma świeżo pofarbowane włosy, pomalowane paznokcie - zaczęła - mało tego, zapomniała chyba oderwać metkę od sukienki. Wiesz ile kosztowała ? - Tym razem nie czekała na jego odpowiedź, kontynuowała swoją wypowiedź wstając przy tym z kanapy - 1100 Euro. Ta sukienka jest od jakiegoś Giorgio Armaniego czy Bóg wie od kogo. Kłamała jestem tego pewna - dodała na koniec
- Mi się wydaje, że najzwyczajniej w świecie jesteś zazdrosna - odparł podchodząc powoli do niej i mocno ją obejmując. Słysząc te słowa dziewczyna głośno się zaśmiała
- Żartujesz prawda ? - zapytała, czując jak się rumieni na policzkach
- Skarbie rumienisz się, to znaczy, że jesteś o mnie zazdrosna - poruszał brwiami i zaczął się śmiać
- Wcale nie jestem
- Jesteś, nie oszukasz mnie
- Nie jestem zazdrosna o kogoś takiego
- Ja na prawdę Ci się nie dziwę, na Twoim miejscu też bym był - śmiał się głośno. Wziął dziewczynę na ręce i rzucił delikatnie na kanapę, przylegając do niej swoim ciałem
- Jesteś głupi wiesz ? - mówiła, głośno się śmiejąc
- Jak mnie nazwałaś ? - zapytał "oburzony". Zaczął na początku delikatnie, a z każdą chwilą mocniej łaskotać dziewczynę po brzuchu. Czuł jak mocno wije się pod jego ciałem.
- Żartowałam - mówiła głośno dysząc i śmiejąc się jednocześnie - Błagam przestań - jęczała
- Przeproś i powiedz jak bardzo mnie kochasz - spojrzał na nią i sam zaczął się głośno śmiać
- Przepraszam
- I?
- Tak jestem o Ciebie zazdrosna, bo cholernie Cię kocham - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Marco przestał. Usiadł na kanapie i wziął dziewczynę na swoje kolana.
- Po prostu mi zaufaj. Nie mógłbym Cię skrzywdzić. - delikatnie muskał dłonią, jeszcze delikatnie zaczerwieniony policzek dziewczyny. - A po za tym tak cholernie Cię kocham, że nie wiem jak bez Ciebie wytrzymam na tym obozie przygotowawczym - westchnął głośno, wyraźnie zasmucony tym faktem. Nie chciał jej opuszczać, a zwłaszcza, że to aż 3 tygodnie rozłąki.
- Za ile wyjeżdżasz ? - zapytała smutna, widać było, że i ona jest zasmucona tym faktem.
- Za 8 dni
- To znaczy, że mam Cię tylko na wyłączność przez jeden dzień - przeczesała włosy na jego głowie dłonią. Na chwile przymknął oczy, czując jej dotyk. Uwielbiał gdy to robiła. Bardzo pomagało mu się to rozluźnić.
- Masz mnie na wyłączność przez te 8 dni, przecież jestem Twój - wyszeptał przed jej ustami a po chwili złączył je ze swoimi.
~*~

- Macie może płatki bezglutenowe ? - zapytała wchodząc do salonu. Na dźwięk jej głosu Laurze zrobiło się gorąco, jak ma ją polubić, skoro jest tak natrętna i bezwstydna ? To chyba nie jest możliwe - Przepraszam, nie chciałam Wam przeszkadzać - zasłoniła dłonią usta
- W porządku - odparła dziewczyna - Płatki znajdziesz w pierwszej szafce przy lodówce, a mleko migdałowe w lodówce - dodała szybko, żeby jak najszybciej spławić dziewczynę z salonu
- Dziękuję - odpowiedziała i grzecznie wyszła.
- Zbierajmy się, bo za 30 minut mamy być w szpitalu - usłyszała głos ukochanego
- A było tak fajnie - jęknęła wstając z kolan chłopaka i kierując się na górę. Przebrała się w lepsze ubrania, rozczesała włosy, na usta nałożyła odrobinę błyszczyku i była gotowa do wyjścia. Zeszła na dół, gdzie w kuchni czekał już na nią Marco, niestety nie sam. Stał na przeciwko " Pani Jędzy ", która siedziała na blacie kuchennym w króciutkiej sukience, z rozłożonymi nogami jakby była facetem, tak że bieliznę było jej widać. Znów poczuła ogromny napływ złości. - Już możemy iść kochanie - przerwała ich rozmowę opierając się o ścianę i zarzucając gniewnie ręce na klatkę piersiową
- To chodźmy - odwrócił się zaskoczony i spojrzał na niewesołą minę dziewczyny - Cześć Caroline - dodał i biorąc dziewczynę za rękę wyszli z pomieszczenia.
- Nie wytrzymam chyba tego tygodnia - powiedziała sama do siebie
- Coś mówiłaś ? - zapytał Marco zakładając buty
- Nie - uśmiechnęła się delikatnie, a po chwili pocałowała namiętnie Marco w usta i odwróciła się w stronę blondynki, patrząc triumfalnie na nią.

~*~

- Chłopacy już są na oddziale, chodźmy do nich - powiedział chłopak wysiadając z samochodu. Dziewczyna poszła w jego ślady i również opuściła pojazd. Stanęła i spojrzała na swoje buty. - Co się stało ? - zapytał zaniepokojony podchodząc do swojej ukochanej
- Boję się tam wejść, nie wiem czego mam się spodziewać. Chyba nie dam rady tam wejść - odpowiedziała cicho, a po policzku spłynęła jej samotna, słona łza
- Spokojnie - odpowiedział i wytarł delikatnie łzę z policzka - Będę cały czas przy Tobie, jeśli będziesz chciała wyjść do po prostu wyjdziemy - dodał po chwili i przytulił ją do siebie. Nic nie odpowiedziała, tylko pokiwała głową i ruszyli do szpitala. Już po chwili weszli na oddział onkologii. Gdy tylko do jej nosa dotarł ten typowy "Szpitalny" zapach, zrobiło jej się słabo, ale nie chciała pokazać tego blondynowi. Dookoła było mnóstwo żółto-czarnych barw, Witali się z każdym zawodnikiem Borussi. Dzieciaki były szczęśliwe, na prawdę szczęśliwe. Z ich twarzy nawet na chwilę nie znikał uśmiech, wręcz przeciwnie, promienieli, zachowywali się jakby kompletnie nic im nie było. Marco z jednej strony trzymał dłoń ukochanej, a w drugiej trzymał ogromną siatkę z prezentami dla Tima, były to głównie zabawki od Laury, ale też koszulka od Reusa. Weszli do sali i od razu poznali dziewczynkę, która siedziała przy łóżku swojego braciszka, a obok stali rodzice. Oboje poczuli jak zakuło ich serce.
- Laura ! - krzyknęła głośno i przybiegła do dziewczyny rzucając się jej na ręce
- Cześć Mia - zaśmiała się wesoło i przytuliła ją do siebie
- Ale się cieszę, że przyszliście - dodała stojąc już na swoich nogach - Tam leży Tim - wskazała dyskretnie paluszkiem, na chłopca bez włosów na głowie, bez brwi i rzęs, ale za to z ogromnym i pięknym uśmiechem
- Cześć Tim - zawołał Marco podchodząc do łóżka - To prawda, że jesteś fanem Borussi ? - zapytał z uśmiechem witając się z chłopcem
- Tak, uwielbiam was - odpowiedział dumnie chory chłopiec
- Jestem Marco
- Tak wiem, jesteś moim ulubionym piłkarzem razem z Aubameyangiem, Piszczkiem i Kubą. - znów to zrobił. Był szczęśliwy, a zarazem dumny z tego komu kibicuje.
- Proszę to dla Ciebie, mam nadzieję że Ci się spodoba - dodał blondyn podając prezent
- Dziękuję, nie musiał Pan - usłyszał z ust chłopca. Jeszcze nikt w szpitalu nie powiedział do niego takich słów. Zrobiła mu się ciepło na sercu
- Cześć Timi, jak się masz ? - zapytała tym razem Laura stojąc obok Marco
- Cześć, bardzo dobrze, dziękuję - usłyszała
- Opowiedz nam coś o sobie, bo jestem bardzo ciekawa - rzekła Polka siadając na krzesełku obok szpitalnego łóżka

~*~

- Marco ten chłopiec jest wspaniały. Raz mało nie odszedł z tego świata, jest taki skromny, pełen nadziei i radości. Widziałeś jak na Ciebie patrzał ? Nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkałam - mówiła blondynka wysiadając z samochodu, przed domem chłopaka. To co zastała w szpitalu przeszło jej oczekiwania. Te dzieci, które tak bardzo skrzywdziło życie wcale tego nie pokazywały. Był prze szczęśliwe widząc piłkarzy Borussi Dortmund, a nawet na jej widok. Między czasie Laura młodszym dzieciom czytała książki i opowiadała jak to jest na Meczu.
- Widziałem, a wiesz co Ci powiem ? Miałaś taką samą minę jak mnie pierwszy raz ujrzałaś - odpowiedział jej i zaczął się głośno śmiać
- Głupek - sama zaśmiała się na tą myśl i uderzyła go delikatnie w ramie
- Byłem pewny, że Ci się spodoba - dodał po chwili - Jestem z Ciebie dumny - wypowiadając te słowa, sprawił, że wielki uśmiech wkradł się na jej usta.
- Kocham Cię wiesz ? - uśmiechnęła się delikatnie i przeczesała mu włosy dłonią.
- Wiem, a ja Ciebie - odpowiedział jej zgodnie z prawdę i namiętnie pocałował.
- Chodźmy, bo jestem głodna jak wilk - wypowiedziała z uśmiechem, który znikł po otworzeniu drzwi do domu. - Do jasnej cholery ! - krzyknęła głośno widząc co się dzieje w środku
~*~

- Caroline co ty robisz ? - zapytał równie zirytowany Marco widząc mnóstwo osób w jego domu i słysząc głośną muzykę.
- Przepraszam Kocurku - śmiała się wesoło dziewczyna podbiegając do chłopaka i zarzucając mu ręce na szyję - Nie sądziłam, że tak szybko wrócisz - na chwilę urwała słowo - Z nią - dodała po chwili patrząc gniewnie na blondynkę
- Kochaniutka ! - wrzasnęła głośno Laura - Czego nie rozumiesz, że masz trzymać się od Marco z daleka ? - zapytała wściekła odsuwając ją równocześnie od chłopaka
- Bo co mi zrobisz ? - zaśmiała się znów podchodząc do chłopaka
- Caroline uspokój się - tym razem zabrał głos pan domu - Tego już za wiele. Nie dość, że przyjmujemy Cię pod dach, to organizujesz imprezy bez naszej wiedzy, a co najważniejsze obrażasz Laurę. Opanuj się trochę
- Masz rację - odpowiedziała smutna. Młoda Polka zorientowała się, że Niemka tylko dobrze gra, nic po za tym. - Przepraszam, zaraz to posprzątam - dodała i poszła. Marco spojrzał na minę swojej ukochanej i razem poszli na górę.
- Marco nie minął jeden dzień, a ja już nie mam siły - powiedziała zrezygnowana siadając na łóżku
- Wiem, Ale zostało już tylko 6 dni - zaśmiał się lekko i podszedł do dziewczyny - Mi też nie jest łatwo, ale musimy spróbować w porządku ? - chwycił jej ręce i delikatnie ucałował. Pokiwała głową, a chłopak pocałował ją delikatnie w usta.
- Przepraszam na chwilę - powiedziała zdenerwowana wybiegając do toalety. Naglę zaczęło ją mdlić, gdyby nie fakt, że byli bardzo blisko toalety pewnie by nie zdążyła.
- Laura otwórz - powiedział pukając w drzwi - Kochanie co się stało ? - zapytał, nie słysząc głosu ukochanej
- Chyba się czymś zatrułam - odpowiedziała uchylając drzwi
- Chodź położysz się do łóżka, a ja zrobię Ci ciepłej herbaty - chwycił jej dłoń i zaprowadził prosto do łóżka, przykrył dokładnie pościelą i wyszedł po napój.
~*~

O dziwo zatrucie nie przechodziło. Dziś był ostatni dzień pobytu Caro w domu Marco. Laura przez ten czas leżała w łóżku i na całe szczęście nie musiała jej za często oglądać. Oglądała właśnie telewizje, bolały już ją plecy od leżenia w łóżku. Postanowiła zejść na dół spędzić jak najwięcej czasu z ukochanym. Zarzuciła na swoje plecy bluzę i zeszła po schodach do salonu.
- Marco może obejrzymy jakiś film ? - zapytała bezinteresownie przekraczając próg pomieszczenia. - Marco - jęknęła widząc byłą dziewczynę na jego kolanach. Po policzku spłynęła jej samotna łza. Założyła buty na swoje stopy i wybiegła czym prędzej z domu. Wyjęła telefon ze swojej kieszeni i wybrała numer do Mario. Zdążyła dobiec do domu Erika, doskonale wiedziała, że blondyn zaraz za nią wybiegnie, ale w tym momencie nie miała zamiaru oglądać jego twarzy. I tylko tu znalazła swoje schronienie.
- Mario - wydukała zapłakana siadając na schodku przed domem zawodnika Żółto-czarnych.
- Boże Laura co się stało ? - zapytał przestraszony
- Proszę, przyjedź do mnie. Potrzebuję Cię - mówiła co chwilę wciągając powietrze do płuc i ocierając słone łzy z policzków.
- Dobrze, postaram się przyjechać jak najszybciej. Ale co się stało ? - zapytał zaniepokojony. Doskonale wiedziała, że Mario ma kontuzję i raczej nie pojedzie na obóz przygotowawczy. Tylko on mógł jej pomóc w tej chwili.
- Przyjedź do Erika, nie mów nic Marco. Proszę - dodała i szybko wyłączyła telefon. Nacisnęła na dzwonek przy drzwiach Durma i modliła się żeby był w domu.
- Laura ? - zapytał zaskoczony jej wizytą - Co się stało ? - tym razem widać było zaniepokojenie w jego oczach.
- Mogę wejść ? - zapytała zapłakana i cała roztrzęsiona
- Pewnie - usłyszała i weszła do środka. Postanowiła wszystko odpowiedzieć swojemu przyjacielowi. Usiedli na kanapie z kubkiem ciepłej herbaty w dłoni, a Laura dokładanie odpowiedziała co jest powodem jej przybycie w takim stanie. - A to suka - powiedział pod nosem
- Jak tylko zobaczyłam ją wiedziałam, czułam, że coś się wydarzy - szlochała wtulona w ramie lewego pomocnika Borussi
- Ale nic po za tym nie robili ? - zapytał
- Nie, ale jak on mógł. Gdy ja się przytulam z jakimś chłopakiem nawet z Borussi to już jest wściekły. A ta dziwka siedziała mu na kolanach rozumiesz ? - wypowiedziała te słowa i wybiegła do toalety. Znów wymiotowała, miała już dosyć tego. Nie wiedziała co się dzieje.
- Co się dzieje ?
- Nie wiem, od kilku dni wymiotuję. Już mam tego dosyć. - wypowiedziała biorąc łyk herbaty
- Laura ?
- Tak ?
- Robiłaś test ? - zapytał, a dziewczyna zakrztusiła się napojem
- Żartujesz ? - zapytała przerażona
- Nie jestem lekarzem, ale to jedyne co mi przyszło do głowy
- To nie możliwe - wypowiedziała zastanawiając się nad słowami. Okres jej się spóźniał od tygodnia, a z Marco kochali się praktycznie co noc.
- Zrób dla pewności ten test. Nic Ci się przecież nie stanie.
- Ale to Ty po niego pojedziesz - odpowiedziała, a on zrobił oczy jak 5 zł
- Teraz to Ty chyba żartujesz ? Jak to będzie wyglądać, jak wejdę do apteki i co powiem ?
- Że chcesz test ciążowy - odparła i zaczęła się śmiać na tą myśl, pierwszy raz od momentu gdy zobaczyła Marco z Caroline
- Nie ma takiej opcji - protestował
- Erik błagam. Nie mogę teraz stąd wyjść, jeśli tam będzie Marco to co ja mam mu powiedzieć ? Nie chce patrzeć na niego teraz. Proszę zrób to dla mnie. - marudziła mu nad uchem, jednocześnie tuląc się do niego
- Zabiję Cię kiedyś - sam zaczął się śmiać, chwycił klucze i telefon i wyszedł z domu. Laura zamknęła drzwi i zajrzała na swój telefon. Tysiące nieodebranych połączeń od Marco i sms-ów. Nawet nie miała ochoty ich odczytywać. Ale postanowiła zadzwonić do Taty, żeby o wszystkim mu powiedzieć i wysłuchać jego rady. Ostatnio to on był tym, którego najczęściej słuchała,
- Tato - zawołała smutnym głosem
- Co się stało kochanie ? - zapytał zaniepokojony głosem swojej ukochanej córeczki. Przeraził go ten smutny głos, gdzie ona zawsze była radosna i wesoła
- Widziałam, jak była dziewczyna siedziała Marco na kolanach. Boję się, że on mnie zdradził - powiedziała dokładnie tak jak było. Nie zamierzała ukrywać prawdy, przed ojcem, a zarazem przyjaciela.
- A czy robili coś więcej ?
- Nie, widziałam jak tylko siedzi mu na kolanach. Jak pomyślę o tym, to robi mi się nie dobrze. Nie mogę na niego patrzeć.
- Mam rozumieć, że nie rozmawiałaś z nim o tym ?
- Nie rozmawiałam
- Gdzie teraz jesteś ?
- U Erika. On wyjeżdża na obóz więc chciałabym się tu na chwilę zatrzymać. Jeszcze go nie pytałam o to. Potrzebuję chwili spokoju i odpoczynku. A jak już wyjedziecie na obóz wrócę do domu. - odpowiedziała.
- Więc przed wyjazdem na obóz przyjadę się z Tobą pożegnać. A i powinnaś dać szansę Marco, sama znasz go najlepiej. Jestem pewien, że jakoś Ci to wytłumaczy.
- Kocham Cię tato
- Ja Ciebie też skarbie. Do jutra
- Pa - pożegnała się z trenerem , a do domu wszedł Erik. - Masz ? - zapytała przerażona
- Tak, proszę - odpowiedział i podał jej to co przed chwilą zakupił w aptece.
- Nie wiem co ja bym zrobiła, gdyby nie ty. Dziękuję Erik - odpowiedziała i mocno go uścisnęła. Pobiegła do toalety, przeczytała dokładnie instrukcję, a następnie zrobiła to co kazano. Siedziała na wannie i czekała 5 minut. To było najdłuższe 5 minut jej życia. Zaczęła chodzić w kółko i zastanawiać się co jeśli Durm miał rację. Co ma zrobić ? Powiedzieć Marco i z nim na spokojnie porozmawiać ? Teraz na pewno tego nie zrobi, może dopiero gdy wróci z obozu. - Erik - powiedziała schodząc po schodach
- I co ? - zapytał widząc dziewczynę. Nie potrafił nic odczytać z wyrazu jej twarzy, chociaż bardzo dobrze zdążył ją poznać. Kiedy tylko poznał tą dziewczynę zakochał się w niej po same uszy, ale teraz jest jej najlepszym przyjacielem. Nie jest mu łatwo widząc ją z Marco. Oboje są jego przyjaciółmi i nie mógłby ich skrzywdzić, więc wolał trzymać to w sobie. Cały czas łudził się, że Laura może jeszcze kiedyś z nim będzie, a teraz nareszcie zrozumiał, że nie warto. Chociaż to wspaniała osoba, to kocha kogoś innego. Ona zawsze będzie częścią jego serca i na zawsze pozostanie tylko przyjaciółką - Powiedz coś - zawołał po chwili...

~*~

Witam !
Dziś dłuższy rozdział. Napisałam go na prawdę bardzo szybko.
Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.
Dziękuję z całego serca za wspaniałe komentarza,
które tak bardzo motywują.
Na prawdę, gdyby nie wy mnie tu by nie było.
Jeszcze nie składam Wam życzeń,
 bo bardzo chcę to zrobić przed samymi świętami.
Do następnego.
Buziaki ! :* 

4 komentarze:

  1. No jak mogłaś przerwać w takim momencie? Czekam z wielką niecierpliwością na kolejny.SSerdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim momencie 😭
    Genialny 😍
    Napewno się pogodzą !!!
    Życzę weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim momencie 😭
    Genialny 😍
    Napewno się pogodzą !!!
    Życzę weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybacz, że dopiero teraz. :(
    Rozdział jest przecudowny! ♥
    Jestem z Marco taka dumna, ale zarazem jestem na niego wściekła!
    Zacznę chyba od tego milszego aspektu.
    Podoba mi się, że wraz z kolegami odwiedził Tima. Takimi spotkaniami mogą tchnąć w te dzieciaki wiarę, że warto walczyć. A jeżeli nastawienie jest pozytywne i to łatwej dojść do zdrowia. :)
    Jestem zła, ze ta Caro tak go omotała!
    Jak ona mogła siedzieć mu na kolanach? Co on sobie w ogóle myślał? Wydaje mi się, że to jakiś podstęp, bo nie chce mi się wierzyć, że Reus byłby tak głupi! Jednakże jestem wściekła, że zranił swoją ukochaną! :/
    Co do Laury... Ona jest w ciąży? Jest prawda? Jestem o tym przekonana. :) Ciekawe jak poinformuje o tym Mraco. ♥
    Czekam! ;*
    Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń