~*~
- Będziemy mieli dziecko, a wy będziecie dziadkami - wziął głęboki oddech i wypowiedział głośno i wyraźnie te słowa - Gratuluję ! - od razu z wielkim uśmiechem na ustach podszedł ojciec Marco. Obojgu z nich uścisnął mocno - A Ty masz o siebie dbać - zaśmiał się u puścił oczko w stronę Laury. Przez chwilę poczuła ulgę, dopiero gdy spojrzała na rodzicielkę Reusa znów odczuła ogromny przypływ strachu.
- Mamo powiedz coś - rzekł Marco przytulając jeszcze mocniej dziewczynę. Czuł, że zaraz coś się wydarzy.
- Marco, przed Tobą cała kariera, a Ty wyskakujesz teraz z dzieckiem ? Powinniście je usnąć - powiedziała bardzo zdenerwowanym głosem. Polce od razu popłynęły łzy po policzkach. Nie mogła zrozumieć jak Pani Reus w ogóle może tak mówić, to ich dziecko mieliby je zabić ?
- Mamo ! - Wrzasnął głośno Marco. Sam nie czuł się dobrze w tej sytuacji. Jego rodzicielka prosi, żeby zabił własne dziecko - przecież to niedorzeczne !
- Manuelo, proszę nie mów tak - wtrącił się ojciec
- Coś Pani powiem - poważnym lecz zachrypniętym głosem odezwała się Laura. - Będąc z Marco w ciąży, byłaby Pani wstanie usunąć ją? - zapytała, lecz nie czekała na odpowiedź. Już dawno puściły jej wszystkie hamulce. Nie obchodziło ją już uważanie ze strony rodzicielki ukochanego. - Jestem pewna, że nie ! Prawdziwa Matka nie zrobi nigdy tego i doskonale Pani wie co ja teraz czuję. Nie usunę tego dziecka, chyba, że miałoby umrzeć razem ze mną. Jeśli nie akceptuje tego Pani, to bardzo mi przykro. Kocham Marco i zamierzam wychować z nim nasze dziecko
- Synku, a jesteś pewien, że to Twoje dziecko ? - Młoda Polka nie była pewna, czy dobrze usłyszała. Czuła, że kolejna fala łez zalewa jej oczy. Nie mogła w to uwierzyć, w końcu była szczęśliwa. A jedna jedyna osoba w tak krótkim czasie potrafiła to zrujnować. Wciągnęła głęboko powietrze do płuc i chciała się odezwać, ale wyprzedził ją ukochany
- Nie wierzę, nie wierzę mamo. Jak możesz tak mówić ? - Reus już nie chodził a latał po salonie. Dawno ani Laura ani jego tata nie widzieli go w takim stanie. Sama miała już dosyć, spojrzała na każdego po kolei i wybiegła z domu. Chciała odetchnąć świeżym powietrzem. Wyszła na chodnik i skierowała się w stronę domu. Musiała chodź przez chwilę pobyć sama.
- Cześć córeczko ! - usłyszała wesoły głos. Serce podeszło jej do gardła, przerażenie paraliżowało ją od góry do dołu. Powoli odwróciła się za siebie i spojrzała na twarz ojca. Miała dość wrażeń na dzisiejszy dzień, tylko tego brakowało.
- Co ty tutaj robisz ?! - wrzasnęła. Bała się i to cholernie. Ten człowiek był zdolny do każdego czynu. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jeśli tutaj jest to coś jest nie tak.
- Przyszedłem do Ciebie. Stęskniłem się za Tobą - zaśmiał się ironicznie doprowadzającym tym samym swoją córkę do szału.
- Daj mi spokój ! - odwróciła się i miała zamiar odejść, ale coś jej to uniemożliwiło. Poczuła ogromny ból w okolicach głowy i karku. Upadła na ziemie, chciała się podnieść, lecz ktoś ją przytrzymał. Po chwili już nie wiedziała co się dzieje. Zemdlała z bólu i ze strachu, ale nie o siebie lecz o swoje dziecko.
Obudził ją ogromny ból głowy, chciała się poruszyć ale nie mogła. Rozejrzała się dookoła i zamarła. Nogi miała związane sznurem, tak samo jak ręce. Na ustach plaster, siedziała na niewygodnym krześle, dookoła nikogo nie było. Miejsce z resztą też było nieciekawe, najprawdopodobniej jakaś fabryka na obrzeżach miasta. Siedziała tam długo i nikt nie przychodził. W dodatku jej brzuch domagał się czegoś do zjedzenia. Do środka weszła grupka składająca się z 3 mężczyzn, jednym z nich był jej ojciec, a pozostałych kompletnie nie znała. Już chciała coś powiedzieć, lecz plaster na ustach wszystko uniemożliwiał.
- Coś mówiłaś ? - zaśmiał się ironicznie Polak, po czym gwałtownie zerwał taśmę z ust dziewczyny. Aż zapiszczała z bólu, a on tylko się uśmiechnął, jakby sprawiało mu to przyjemność.
- Co Ty wyprawiasz człowieku ? - krzyknęła i to był błąd. Od razu dostała siarczysty cios w policzek. Pożałowała swojej decyzji.
- Słuchaj mnie smarkulo ! - zawołał. Uśmiech od razu zniknął z jego twarzy. - Twój panicz i nowy ojciec mają mi zapłacić za Ciebie pół miliona euro.
- Nie wiedziałam, że jestem aż tyle warta - powiedziała pod nosem i kolejny raz tego pożałowała. Tym razem to nie był tylko przysłowiowy "liść". Poczuła jak jeden z wielkich mężczyzn uderza ją najpierw w szczękę, a później w okolice łuku brwiowego. Znów zawyła z bólu, a łzy zleciały po jej policzkach.
- Matka nie potrafiła Cię wychować to ja to zaraz zrobię ! - oburzony sam poprawił dokonania kolegi. I już nie aż tak mocno dostała z drugiej strony. Krew z wargi i łuku brwiowego łączyły się z słonymi łzami. - Jeśli nie dadzą mi tej forsy to będzie po Tobie rozumiesz ? - spojrzał na nią. Nie odpowiedziała nic, spuściła głowę w dół, pozwoliła żeby łzy swobodnie moczyły jej spodnie. - Spójrz na mnie ! - warknął i chwycił za podbródek podnosząc tym samy głowę do góry. Dziewczyna błagalnym wzrokiem szukała pomocy, ale dwójka osiłków tylko się śmiała.
- Nie wierzę, że możesz tak traktować własną córkę - powiedziała cicho patrząc prosto w jego oczy, który nie miały w sobie ani grama jakiegokolwiek uczucia.
- A ja nie wierzę, że jesteś moją córką - powiedział oschle i puścił podbródek. - Słuchaj uważnie, bo nie będę się powtarzał - pogroził palcem i oddalił się. - Gdzie masz telefon ? - zapytał. Chwycił krzesło i ustawił je przed dziewczyną. Usiadł na nim, z kieszeni wyjął paczkę papierosów i odpalił jednego po czym założył ręce na klatce piersiowej.
- Nie mam telefonu - odpowiedziała tak samo oschle jak on przed chwilą. Starała się nie pokazywać żadnych emocji, chociaż w środku poczuła zadowolenie. W spodniach nie miała kieszeni, więc będąc przed domem rodziców Marco włożyła go do biustonosza, wcześniej wyciszając. Jeśli stąd pójdą może w jakiś sposób uda jej się skontaktować z Marco.
- Kłamiesz - powiedział wypuszczając dym z ust.
- Przeszukaj mnie, nie mam telefonu, zostawiłam w domu ! - odpowiedziała podniosłym tonem. Tym razem już nic nie powiedział. Wstał z krzesła i kiwnął głową do swoich "kolegów", którzy na chwilę wyszli. Po chwili wrócili z jakimiś torbami.
- Tam masz materac - wskazał palcem. - Przykro mi, ale będziesz musiała tutaj kilka dni przenocować - zaśmiał się głośno. Podszedł do niej i znów poczuła strach, bała się że kolejny raz oberwie, ale tak nie było. Wyjął nóż, kolejna fala strachu przepełniła jej ciało. Przeciął sznur na jej rękach, co wywołało zdziwienie w oczach dziewczyny. Następnie przeciął sznur, który oplatał nogi - Jedzenie i wodę też tam znajdziesz - dodał i skierował się w stronę wyjścia. Już miał zamiar opuścić pomieszczenie, ale się cofnął. - Spróbuj coś wykombinować to obiecuję Ci, że więcej nie ujrzysz swojego kochasia - warknął i wyszedł. Usłyszała tylko dźwięk zamykanych drzwi.
~*~
- Mamo, to wszystko Twoja wina ! - krzyknął załamany. Siedział na kanapie trzymając się za głowę, był przerażony. Szukał wszędzie, ale nigdzie jej nie było. Coś musiało się stać - czuł to. Nie odbierała telefonu, nie odpowiadała na smsy. W dorosłym życiu jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się płakać, aż do dziś. Łzy same mu poleciały po policzkach. Myśl, że ktoś mógł Laurę i jego dziecko skrzywdzić powodowało paraliż całego ciała.
- Marco, przepraszam. Nie sądziłam, że przez moje słowa może się coś takiego zdarzyć - dopiero po zniknięciu młodej Polki zdała sobie sprawę, że to co zrobiła było straszne. Usiadła obok swojego syna i przytuliła się do niego. Nie czuła się dobrze z tym co zaszło.
- Synu byliście na policji ? - wtrącił się ojciec
- Byliśmy
- I co wam powiedzieli ?
- Że nie mogą nic zrobić, dopiero po 24 godzinach będą wszczynać poszukiwania - wyszeptał ocierając słone krople z policzków.
- A co na to rodzice Laury ? - zapytała tym razem matka Reusa
- Jadą tu, sami byli na policji. Powinni niedługo być - westchnął i spojrzał na telefon, który zaczął wibrować w jego dłoni.
- Marco, przepraszam. Nie sądziłam, że przez moje słowa może się coś takiego zdarzyć - dopiero po zniknięciu młodej Polki zdała sobie sprawę, że to co zrobiła było straszne. Usiadła obok swojego syna i przytuliła się do niego. Nie czuła się dobrze z tym co zaszło.
- Synu byliście na policji ? - wtrącił się ojciec
- Byliśmy
- I co wam powiedzieli ?
- Że nie mogą nic zrobić, dopiero po 24 godzinach będą wszczynać poszukiwania - wyszeptał ocierając słone krople z policzków.
- A co na to rodzice Laury ? - zapytała tym razem matka Reusa
- Jadą tu, sami byli na policji. Powinni niedługo być - westchnął i spojrzał na telefon, który zaczął wibrować w jego dłoni.
~*~
Nigdy, ale to nigdy nie napisałam tak szybko rozdziału jak tego.
Na prawdę ! Aż jestem z siebie dumna. :D
Pewnie większość z Was była przekonana, że kłótnia z Mamą Marco, Laura wybiega i bum!
Potrącił ją samochód...
A jednak nie.
Czytałam wiele opowiadań i w większości było dokładnie tak jak napisałam.
Ja chciałam, żeby moje było wyjątkowe.
Mam nadzieję, że spodoba Wam się mój pomysł.
A i nie zabijajcie mnie za to zakończenie.
Uwielbiam tak kończyć rozdział ! hahaha :D
Tak wiem jestem okropna. Ale też Was Kocham <3
Zapraszam Wszystkich na drugiego bloga, niedługo rozdział nr 2 :
http://czarno-bialy-obraz-nowego-swiata.blogspot.com
Nigdy, ale to nigdy nie napisałam tak szybko rozdziału jak tego.
Na prawdę ! Aż jestem z siebie dumna. :D
Pewnie większość z Was była przekonana, że kłótnia z Mamą Marco, Laura wybiega i bum!
Potrącił ją samochód...
A jednak nie.
Czytałam wiele opowiadań i w większości było dokładnie tak jak napisałam.
Ja chciałam, żeby moje było wyjątkowe.
Mam nadzieję, że spodoba Wam się mój pomysł.
A i nie zabijajcie mnie za to zakończenie.
Uwielbiam tak kończyć rozdział ! hahaha :D
Tak wiem jestem okropna. Ale też Was Kocham <3
Zapraszam Wszystkich na drugiego bloga, niedługo rozdział nr 2 :
http://czarno-bialy-obraz-nowego-swiata.blogspot.com